życie

retroja

jesteś serem, białym. Żołnierzem. Nosisz spodnie, więc walcz

Pogoda jaka jest, każdy widzi. Biało. Fajnie. Ale ja nie o tem.

Za tydzień będzie od 22 do 29 stopni Celcjusza. Pojadę zobaczyć gdzie Jezusek z Nazaretu się urodził. Dopiero po nabyciu biletów zauważyłem, że pogoda może być tam mało przyjazna dla mnie. Cóż. Raz się żyje. Poza tym ja nie palę już ponad 450 dni, więc może nie będę się tak pocił.

Zażartowałem sobie, że ja – czarna owca w rodzinie. Ateista, niechodzący do kościołów, widział papieża (germańskiego co prawda ale widziałem), był w Watykanie. A teraz polecę zobaczyć jak to się wszystko zaczęło. Trzeba kupić złoto, mirrę i kadzidło, tak jak zrobili ci trzej święci – Pankracy, Serwacy, Bonifacy i zimna Zośka.

Szczegóły będą o wycieczce do Świętej Ziemi w swoim czasie.

Wstałem dziś o 05:55. Można się pewenie zapytać po co tak rano. Ano po to, bo:

– mogę

– się obudziłem

– stary dziad jestem i już nie potrzebuję 8 godzin snu (?)

– „wstawaj, szkoda dnia“

– jestem nienormalny

Włączam sobie radio i serfuję po necie. Natrafiłem na wywiad z damą polskiego rocka – Beatą Kozidrak!

Jejks! Mam sentyment do tej pani. Symbol kiczu i ostoja wierszoklectwa, ale cholera ma babka coś w sobie.

Czy lata 80-te były szare? Bo kolejna artystka (zaraz po Małgorzacie OstrowskiejLombardu) twierdzi, że było szaro i trzeba było „żyć kolorowo“. Nie pamiętam tej szarości. Miałem kilka kolorowych fatałaszków. No może nie tak kolorowych, jak ciuchy Roberta Grahama ale szara szafa nie była.

No nic. Widocznie artystki mają inną percepcję kolorów.

„ok, ok, nic nie wiem, nic nie wiem“

W sumie fajnie, że takie osoby są w polskim szołbiznesie. Dobra przeciwwaga dla posągowych, poważnych i czarnych Kor, czy Kaś (Nosowska, Kowalska), czy Edyt (Bartosiewicz, Geppert).

I w tym wywiadzie wrzucili występ zespołu z Opola 1984 – Małpa i ja! Uwielbiałem tę piosenkę.

Teraz jak tak popatrzyłem, to naprawdę mało festiwalowy to utwór. Czyli Bajm to też prekursory jakieś. Z Lublina, jak słynny sztuk(i)mistrz.

Poszperałem w iMusic i mam kilka płyt Bajmu i sobie słucham. A pyś sam się śmieje. Ciekawę, kiedy to w diabły wyłączę!

Kiedyś pisałem, że opiszę moje koncerty, bo zbierałem bilety i trzymałem je w antyramie w toalecie.

Jejks! To było prawie 7 lat temu! Ale żem słowny jest.

„Miłość, czy ty wiesz co znaczy mieć w sercu jej blask?
Nigdy nie zrozumiesz tego, nie spotkasz jej sam“

Normalnie jak p. Szymborska.

 

To teraz, po prawie tych 7 latach piszę, co było moim pierwszym koncertem widzianym i przeżytym. B-A-J-M! Początek lat 80-tych, bo jakiś ledwo od ziemi odstawałem. I pamiętam, że świadomy koncertu byłem. I pamiętam, że cieszyłem się jak … dziecko. Amfiteatr pełen ludzi. 10 lat później okazało się, że przy tym amfiteatrze prof Han nam lekcje wuefu robił był.

Muszę poczytać o czasie zaprzeszłym i wskrzeszyć go – dygresja

 

Na scenie amfiteatru zespół rockowy, gitary, szarpidruty. Czad, rock, hałas, łomot, szatan. Tak to widziałem wtedy.

I ta pani, co lata po scenie, macha herami, zagaduje do publiczności. Interaktywuje się, bo co chwilę jakiś pan z widowni krzyczał „Józek, Józek“. Skonfudowany byłem, bo przecie Beata, to nie Józek. I pani wokalistka coś do tego fana zalotnie odpowiadała. No interakcja jakich mało. Czad, rock, łomot, hałas, szatan!

Koncert mi się bardzo podobał! Nie pamiętam żadnych piosenek oprócz „Józek, nie daruję ci tej nocy“. Myślałem do wtedy, że to Budka Suflera śpiewa. Dlatego taki zbity z panatałyku byłem z tym krzyczącym „Józek“ fanem.

 

Bajmu przestałem słuchać w liceum, bo:

– zmądrzałem? Nie, to nie to

– zaczęliśmy słuchać normalnej muzyki. I taka na ten przykład Sepultura (która miała albo zaraz ma koncert w Wawie!) mogłaby zdmuchnąć cały ten Bajm ze sceny jednym szarpnięciem drutów, ryknięciem Maxa Cavalera

– bo jakoś radio obrzygało mnie tym zespołem. „Jesteś serem, białym żołnierzem…“

 

Moje nieulubienie tego zespołu wielkie było. Kiedyś, jak odwiedzaliśmy Lublin, znajomi stamtąd przywitali nas żartobliwą prośbą – przeproście za disco polo. Ja, wtedy już dorosły i świadomy muzycznie mężczyzna odrzekłem również prosząc – przeproście za Bajm!

Znajomi się uśmiechnęli i przeprosili twierdząc, że „oj tak“. Czyli istnieją osoby z Lublina, które też nie lubią rodzimego zespołu.

Cholera, teraz mnie tak naszło. Mogłem dorzucić do tego Bajmu jeszcze Budkę Suflera. Ale o tym zespole to chyba oddzialny referat powinien być. Urszula też jest z Lublina. Ale ta akurat jest spoko, bo wszystkie Ule fajne są.

Łódź przeprasza za Ich Troje – napis witający wjeżdżających do miasta Łódź (ponoć). Kolejna dygresja. Ciekawe co na to pani prof. ze Szczecina.

Z 10 lat temu albo i 11, bank organizował noworoczne spotkania z klientami. Scenariusz prosty – wystąpienie członka zarządu, koncert gwiazdy, poczęstunek, czasem wyjście gwiazdy w tłum i autografy. Z tych kilku spotkań mam tylko zdjęcie z Korą. Reszta jakoś … No, hmm, nie moje to gwiazdy były.

Kolejna dygresja. Pewnego razu, jak miałem przerwę w pracowaniu, to gwiazdą była nasza d(z)iva Edzia. Koleżanka opowiadała, że niechcący spotkała ją bez makijażu. Zamiast „dzień dobry“ pomyślała głośno „o Boże“.

Wracając do tych delegacji służbowych. Co roku jeździłem w kilka miejsc. Czyli inne miasto, ten sam występ. Wiadomo – nuda po jakimś czasie. I te 10 czy 11 lat temu musiałem 5 razy na żywo oglądać … Bajm. Chyba Bóg mnie opuścił. Mogę śmiało powiedzieć, że odkupiłem wszystkie grzechy wszystkich ludzi świata.

Coś faktycznie jakiś religijny się zrobiłem. To chyba ten wyjazd do Izraela mnie tak nastraja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!