-
Jerzy jest chory
I pewnie leży w łóżeczku. Czyli ja w Słupsku. Ale zanim o kwietniowym wojażu po zachodnio-północnej Wolsce, to muszę odtrąbić sukces PiS-u! Gloria in excelsis Deo! Właśnie usłyszałem w radio, że pan Niedzielski zakomunikował, że przynajmniej jedną dawką zaszczepiono ponad 22 miliony Polaków. Poziom ten osiągnięto o M I E S I Ą C wcześniej niż zakładano. Dobry PiS! Dbający PiS! Efektywny PiS! Proszę już nie psioczyć na partię rządzącą! Namacalny dowód na cud mamy właśnie. Święty PiS. Wczoraj przejeżdżając się (no bo nie przechadzając, bom rowerował) po Polu Mokotowskim chyba widziałem Naczelnika Rzeczpospolitej Wolskiej, Konusa Wielkiego, Jarosława Ka. No pan podobny do tego naszego dziada. Ale zadziwiające było to,…
-
przyznaję się!
Muszę coś wyznać. Bardzo osobistego. Ludzie mnie albo znienawidzą, albo będą krzywo na mię patrzeć, albo będą robić „hm”. Ostatnio rozmawiałem z sąsiadem Marcinem. Ten od tego fajnego psa i od tej córki, co wydawało mi się, że jest wampirzycą, bo przez kilka lat wyglądała tak samo. Nie rosła. A wiemy, kto się nie starzeje! Wampiry. Ale ostatnio zauważyłem, że dziecko mówi ludzkim głosem i do szkoły chodzi. Czyli znaczy, że urosła, zestarzała się. Człowiek żywy znaczy. Ah, bo ta rozmowa z sąsiadem to też pokłosie tego co żem zaobserwował w moim śmietniku. Ludzie mają głęboko w nosie segregację. Pomijam nakrętki po słoikach i butelkach w sekcji „szkło”, ale wywalanie…
-
drugie (sz)czepienie
jeszcze wczoraj napisałbym nic albo krótkie „motyla noga”, bo przecie nie bluzgam i nie użyję staropolskiego „kurwa mać”, c’nie? We wtorek się zaszczepiłem po raz drugi i mam pewne przemyślenia. Po pierwsze, 14 maja miałem imieniny i tylko jedna osoba spoza rodziny złożyła mi życzenia. Reszta? A widziałem się tego dnia z niektórymi (akcja podłoga) i rozmawiałem przez telefon. Hm, foch i wielkie „buu” proszę Państwa. Zapamiętane. A tak na serio, to ludziki się chyba mogą pakować i znikać z planety Ziemia. Duran Duran zrobiło pierwszy teledysk wyreżyserowany przez Huxley. Niby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to sztuczna inteligencja. Po drugie i po dalsze, i tym samym wracając do…
-
dr dolittle
O kurczaczki! Wykrakałem. Taki doktor Dolittle jestem. Dziś mnie Wielki Pe przysłał fotkę. Myślałem, że sobie nowe zwierzątko przygarną. Ale się przyglądam i … ta da! Baran jednak wie o co kaman i owieczce zawrócił w głowie. Najpierw zobaczyłem foto i pomyślałem, że to może jakieś nowe stworzenie kolega przygarnął. Ale się przyglądam i widzę, że to jakieś ciapate. Mix Bee i Mee. To się pytam i kolega potwierdził. Owieczka wydała owoc. Czyli miałem rację wcześniej, że dama przy nadziei była. Wielki Pe mówił, że dziś rano widział owieczkę na boku leżącą i pomyślał, że może się w coś wplątała? Podszedł do niej później, a tam … maleństwo się kręci.…
-
07 zgłoś się
Nie, to nie będzie o najlepszym serialu na świecie. Choć … Mało osób wie, że jestem gigantycznym fanem przygód porucznika Borewicza. A zdradzę, że pani prof. ze Szczecina jest chyba gigantyczniejszą! Ileż to my razy ten serial oglądali razem. Ja u siebie, a uczona przyjaciółka u siebie. Ile się nakomentowaliśmy o fryzurach i strojach sierżant Ewy. A o Sławku ile? Że bystrzacha, że taki bon vivant. Że jakimi mądrościami sypie. I tak dalej. No normalnie z panią profesor taki Sherlock i Holmes byliśmy, jeśli chodzi o serial. Dawno, dawno temu, mój kolega z bloku spotkał pana Bronisława Cieślaka na Mazurach. Był z córką Kasią. Kolega oko nawet zawiesił, czyli dziecię…
-
mączny na waszeci czar rzucam
Każdy kto mię zna, to wie, że ja taki mały kuchmistrz jestem. Lubię pichcić, lubię w garach zamieszać. Lubię też kuchnię … sprzątać. Ale nigdy mi nie wychodziły mączne! Nie wiem czemu. Słyszałem mądrości ludowe, że to wymaga czasu, praktyki, że jak się nabędzie wprawy, to żadna to filozofia ciasto ugnieść. Otóż nie! Uważałem nawet, że „aż ciasto będzie odchodzić od ręki” to jakaś ściema. Nie ma takiego stanu. Ale jak widziałem w telewizorze jak u pani Ewy, czy u pana Makłowicza odchodzi, to robiłem „grrr” i przecierałem oczy ze zdumienia. Imposybilność jak na mój gust to wielka. Ciasto po prostu od ręki nie odchodzi. Od mojej nie odchodzi. A…
-
na…gi, na…gi, …
na gitarze Jan Borysewicz. A miejscami miauczy i mruczy Bella Komoszyńska z Sorry Boys. Pisałem kiedyś o pójściu na koncert tego ansamblu. Sen nawet miałem. Fizyczny taki – Teoria Małego Wybuchu miał w nazwie. O kurczaczki, to było w 2011 roku! 10 lat temu! No dobra 19 grudnia 2011, to jeszcze nie dekada temu. Nikt wtedy nie myślał o lokdałnach i obostrzeniach. Jestem pewien, że gdybym spotkał wtedy siebie z przyszłości i powiedziałbym sobie o pandemii, to pewnie bym siebie sam wyśmiał. I jeszcze powiedział, że herezje jakieś głoszę. W tym wpisie sprzed prawie 10 lat Pan od Państwa z Europy na K. nazywał się po prostu Pan K. Wniosek…
-
dziś do tyłu mokre …
… włosy zaczesałem i dałem im schnąć pod czapką. Stopy se zdarłem i udeptałem się. O 9 włączyłem nowe radio 357, żeby zacząć słuchać polskiego topu wszech czasów. Drzewiej kompilację najlepszych piosenek krajowych artystów można było podziwiać w Trujce, ale jak wiemy to już inna cywilizacja i wymiar. A kilka razy udawało mi się słuchać topu w Stanach: Polski Top 2013 Polski Top 2012 O polskim topie pisałem 3 maja 2016. Trzy razy aż. Ale to w Polsce było. Dziwnie się człowiek czuje słuchając radio w innej strefie czasowej. Pan w pudełku mówi, że minęła 21, a świat za oknem mówi, że nie. Tak samo jest teraz w Polsce będąc,…
-
ostatnio często zaglądam do …
słoika. Jakoś nie mogę zabrać się za wspominki o eksploracji zach-pomu. Dziś na sam przód zabrałem się za śniadanie. Truskawków sobie wczoraj nakupiłem. I chudego twarożku. A to dlatego, że jogurt mi się ostał. Zawsze jak jestem w Sokółce, to kupujemy sobie słoiki z domowym jogurtem. Muszę się Słodkokwaśnej dopytać o nazwę tej cukierni. No py-szo-ta! I tak od kilkunastu dni zaglądam do słoika. Jedna łyżeczka, dwie łyżeczki, no ze trzy łyżeczki. Do tego owoc, twarożek, otręby owsiane lub inne (cholera, zapomniałem dziś dosypać!). Śniadanie lekkie, pożywne, dobre, smaczne (serio, to co do dwóch pierwszych zalet to nie wiem. Zgaduję). Przed wyjazdem otworzyłem ostatni słoik. Większość zdążyłem zjeść, ale pomyślałem…
-
zabójcze kalwiny klajny
jakoś nie mogę zabrać się za wspominki o eksploracji zach-pomu. Dziś na sam przód zabrałem się za wiosenne porządki. Ale muszę wpierw podziękować panu od Państwa z Europy na K., który opiekował się moim zieleńcem. Cudowną ma pan rękę do szpinaku, powinien pan kosztować go często w swoich daniach. Bazylia jakoś nie polubiła ani mnie, ani kolegi. Siedzi w ziemi. Poranne, sobotnie porządki wzięły się stąd, że ja w sobotę zawszę się krzątam po domu. Dziś na szczęście nie muszę odkurzać, gdyż ssak podłogowy śmiga po mieszkaniu. Na zdrowie. Dziś, na drugie na szczęście, nie muszę zupy nastawiać, bo się okazało, że ostatnio przezornie zamroziłem bulion. Na zdrowie. …