• whitestock

    Tak mi się nie chce jeździć do Białego, że … nie jeżdżę często. A bo szkoda czasu wolnego. Wolę wtedy coś pożytecznego w domu porobić, spotkać się z ludźmi. Ale jak już przyjadę, to z wielką radością przechadzam się po nim. Dziś wyciągnąłem ze sobą siostrzeńców – prawie 15-latka i prawie 9-latka, zwanego podczas wycieczki Bąbelkiem. Bąbelek chodził trzymany za grabę i cieszył się jak dziecko. 2 godziny spaceru, ponad 10 000 kroków zrobione. Młodzież nie marudziła i dotrzymywała mi kroku. Zrobiliśmy tylko jeden stop w knajpie, bo Bąbelek musiał iść za potrzebą. Fajne to miasto. Może faktycznie przyjechać na dłużej albo przynajmniej częściej wpadać?

  • na szczęście raz do roku

    Ależ mi siurpryzę pani inżynier ze Szczecina uczyniła! Dzięki pani inżynier! Lubimy Czeburaszkę i krokodyla Gienę. Szczególnie ten epizod z wanną. To dziś cały dzień będę grał na garmoszce. Dzień na szczęście wygląda być ładnym.

  • w dobrą stronę

    „Czuję jak serce rwie się do Ciebie. Jak mam bronić, kiedy ich jest więcej? Czuję, że to już koniec, to już koniec…“   Właśniem wrócili z Austrii. Doroczny wyjazd narciarski zakończony. Rok temu słoneczna Italia, teraz padło na południowych sąsiadów Germanów. Mowa ta sama, więc jeden pies. Potrenowałem sobie język ale wielki szacun dla Olimpii, która wymiatała jak stara rodowita Germanka (niektórych przymiotników nie używamy w tym roku). Ja przy niej, to tylko kiwałem głową i mówiłem „ja, ja, naturlich“. Klaus nie był skory do szekspirowskich rozmówek, więc nasza koleżanka ogarniała temat komunikacyjny. Moje jedyne sensowne konwersatorium wyglądało tak: „Zamówiłem 4 pizze przez telefon. House, Vegetarianische, Tyrolische, Capriciosa. Czy macie piwo w butelkach?…