• my bad bed

    Czyli moje złe łóżko! Kupiłem sobie koszmarne wyrko! Jest wygodne i tak dalej, ale co noc śnią mi się koszmary. Koszmar! Nie mogę się wyspać. Na szczęście (?) nie są to sny z Freddy Krugerem, czy wampirami, tylko takie sytuacyjne koszmary. Na szczęście jutro wyjazd na Sylwestra do baranka i owieczek, to może się wyśpię i odkoszmaruję jakoś. 28 grudnia Szwecja wprowadziła obowiązkowe testy na covid-19. Rok temu dostali baty za brak działań, to teraz szybko się zabezpieczają. We wtorek ponoć na tym słynnym moście łączącym Malmo z Kopenhagą cofnięto kupę aut, bo teścików nie mieli. Zabawne jest to, że jak Szwedy wracają do domu, to nie muszą się testować.…

  • opóźnienie pociągu może ulec …

    I uległo! Ostatnio bardzo lubię drink o nazwie whisky sour. Musi być białko. Angostury nakraplam sobie coraz więcej, bo też lubię. Dziś nawet sobie pomerdałem drinka, żeby te kropelki się wymieszały. Mniam! Słucham radio jak zwykle i ostatnio wszyscy podsumowują się i tak dalej. No ja też się może wyjaję co mnie urzekło w 2021. Ale na razie cicho sza. Sikret taki. I we wtorek pan puszczał muzykę jak zwykle, taką jaką lubi. I tak ścichapęk zagrał Sting „Be still my beating heart”. Sam jakoś niechętnie po muzykę tego pana sięgam. Ale muszę przyznać, że starego Stinga lubię. Bardzo. Lekko jazzujący jest. Muzyka mnie urzeka. I właśnie dziś mnie naszło,…

  • polak szwed dwa baranki

    god morgon. Albo raczej god kväll, bo żem w Szwecyji jest. Wiecie jak to jest? „Oh, musisz wpaść do Szwecji na kogel mogel (oficjalnie chyba glöggmingel, ale ten szwedzki to śmiszny i straszny, to nie wiadomo co oni mówią). Jak kiedyś oglądałem horrora japońskiego, to cała groza znikała, jak zaczęli mówić. Ni czorta to konwenjowało z nastrojem straszności. Tylko, że ten japoński taki wnerwiający był. A szwedzki taki jakiś zabawny. Na ten kogel mogel dostałem zaproszenie jakoś w sierpniu. No wiecie jak to jest, jak ktoś zaprasza z taaaakim wyprzedzeniem? Mówi się „no jaszka, wpadnę”. Ty zapominasz o sprawie, a Szwedy pamiętają. Ileż ja się nasłuchałem „kupiłeś bilet?” albo „bardzo…