pakiet mężczyzna
W robocie promowali jakieś profilaktyki dla pań w październiku. Bo raka piersi można wyleczyć, jeśli się szybko zdiagnozuje. W listopadzie panów zachęca się na profilaktykę raka. Tylko nie wiem czego. Prostaty czy jąder. Ale HaeRy wysłały newsletter, że 2 godziny wolnego mogę sobie wziąć, jeśli przebadam się pod kątem nowotworu w firmowej przychodni. Jako, że obciążony jestem genetycznie, to się badam co roku. No i teraz też postanowiłem.
Pani w okienku w przychodni nie znalazła programu „nowotwór”, ale zapisała mnie chętnie na darmowy pakiet „mężczyzna”. Wziąłem chętnie. Ale mina mi zrzedła, jak pani mi wydrukowała litanię z badaniami.
Zrobiłem wszystko nieśpiesznie, ale w miarę szybko.
W tym tygodniu poszedłem na podsumowanie do internisty.
Bardzo miła babeczka po 50. Się nagadaliśmy, pośmialiśmy. Pani przelatuje moje wyniki i kiwa głową mówiąc „pięknie”, „pięknie” i „pięknie”. Czyli zdrowy, jak ryba? – pytam.
Potwierdza ale szybko zauważa i komentuje – o o o, kwas moczowy jednak za wysoki. Tu taj już tabletki dam. I dietę. Drżę.
– nie wiem czy pan lubi sery pleśniowe? – pyta pani w białym kitlu
– lubię – oświadczam szybciutko
– to już nie jemy. Czerwone mięso, czerwone wino – pani na jednym wydechu wylistowywuje
– ojej! – lamentuję
– szpinak i szczaw też nie – dodaje
– same dobre rzeczy – mówię jej
– pewnie ostryg pan nie je, ale ich też proszę unikać – dobija mnie lekarka
– uwielbiam ostrygi – mamroczę pod nosem kompletnie załamany
– ja też – pani doktór próbuje się chyba przypodobać
– taka miła pani doktor, a taka niedobra – mówię jej żartem
– to nie ja jestem niemiła, tylko panie laborantki – odpowiada
– to co ja mam teraz znowu wódkę pić? Nie lubię – pytam się, bo jednak czerwone wino lubię
Pani doktór się tylko uśmiechnęła.
No cóż, kolekcja whisky nie ruszana dawno. Trzeba będzie zetrzeć kurze.
Badania profilaktyczne pokazały również, że … muszę kupić moje … PIERWSZE … okulary! Ale na szczęście tylko do czytania. Z bliska się rozmazuje. A im dalej, tym na szczęście lepiej.
Nie znam się na szkłach, ale ponoć się szarpnąłem. No cóż. Na szczęście 600 złociszy oddaje pracodawca, więc te kilkaset dodatkowych złotych jakoś przeboleję.
Tak sobie teraz się reflektuję, że kolejny … motyla noga … już rok mija! Czas faktycznie biegnie szybciej jak się starzejemy. Widziałem dziś jakiś dokument na netflix o panu doktorze. Zdrzemłem się pacząc, ale zauważyłem, że akcja dzieje się w Nowym Jorku w 2013 roku. Przypomniałem sobie, że to wtedy na drugi dzień świąt spontanicznie zaleciałem do Miasta. I wtedy była chyba bardzo zimna zima, i Państwo z Europy na K. kupiło złe bilety powrotne, i ja po raz pierwszy zrobiłem zakupy w Uniqlo. 10 years challenge. Przecie to wczoraj było!
A za chwilę będzie 7 lat bez fajki!