• 29 kwietnia czyli ruch i sport

      A jednak to byla prawda. Od jakiegos czasu wszyscy mi powtarzali “ale schudłeś”. Ja zawsze skromnie odpowiadalem, ze nie. Dzis wszedlem na panska wage i wyszlo mi, odrzucajac pare deko na ciuchy, tylko 96 kg! Przeniezle! Wczoraj rano pojechalismy do najlepszego miejsca w Ameryce. Az prawie zly jestem, ze Panstwo mnie tam wczesniej nie zabieralo. Najpierw na dole pogralismy w kometke, pozniej pochodzilem dookola stadionu po biezni. I deser na sam koniec – na gorze salon gier i zabaw. A wszystko za darmo dla mieszkancow Fair Lawn. Eh! Ucieszylem sie jak dziecko. Popykalem w samochodziki, w jakas strzelanke, w cybergaja i juz. Zakwasy po kometce pojawily sie juz w…

  • sobota, imieniny kota – 28 kwietnia 2012

    Wstalem w sobote o 6 z minutami. Spania za wiele nie bylo. Poogarnialismy sie w domu i pojechalismy z Pania i malenstwem na zakupy. Pan zostal w domu, bo pracowal. Wlasciwie to dlatego pojechalismy na zakupy. Sklepy mnie rozczarowaly. W AmberCrombie kupilem perfumy (moje ulubione). Old Navy i Aeropostale nie zaskoczyly mnie niczym. Ale nie martwie sie, w poniedzialek Panstwo zostawi mi jeden samochod, to nadrobie ciuchowe zaleglosci. W miedzyczasie zwizytowalem moj najulubienszy sklep w okolicy – Bottle King. Czteropak mojego najulubienszego piwa Ginesa oraz czteropak mojego drugiego ulubionego piwa – Murfiego. Odpowiednio 6,99$ i 5,99$. Oczywiscie najdrozsze ze wszystkiego byly fajki – niedostepne w Polsce Marlboro Medium, zwane juz…

  • matko, jaki dziś dzień?

    Nie wiem. Pogubiony jestem. 17 i pół godziny zleciało jak …w buzię strzelił. Lot straszny. Turbulencja za turbulencją. Wracam statkiem! Przebijanie sie z JFK do Fair Lawn przez Manhattan tez czasochłonne ale dałem radę. Poznałem nawet lalę z Long Island, to sobie pogadaliśmy w Secaucus. Ja jej ogień, a ona mi iphona dała na zadzwonienie do Państwa. Państwo się tak martwiło, że zadzwoniło po 20:00, a jak z opisu wynikało przed 20 mieliśmy sobie w objęcia wpaść. Nie wyszło. Lot sie spóźnił, do emigrantowego oficera stało z milion ludzi, także z lotniska wyszedłem przed 19. Na Penn Station wyszedłem, tak jak miałem w zamiarze, na powierzchnię, zobaczyć, czy wieżowce stoją…

  • packen ist schon gemacht, czyli verpackung ist fest fertig

    „śmiszny” jest ten niemiecki. Szkoda tylko, że tak strasznie brzmi. Właśnie mnie telefon kolegi rozproszył i zapomniałem co miałem napisać. Zapamiętałem tylko, że poprosił mnie o kupienie jakichś Scary Monster Doll dla córek. Widziałem ze dwie sztuki, jak byłem u nich ostatnio. Trzyletnia córka bardzo lubi te koszmarne wersje Barbie. Ponadto i po najważniejsze, kolega poinformował, że ponoć w sierpniu w Palladium Afghan Whigs zagra. Wskrzeszyli się, czy co? Roztyty Elvis – zawsze i wszędzie. Oczywiście bezzwłocznie dałem halo pani inżynier ze Szczecina.   Fryderyki rozdali. Nosowska po raz 30. nagrodzona. Zaśpiewała swoją „Nomadę” i wyglądała jakby miała wielki sutek na głowie. Jaki shołbiz, takie nagrody – taka konstatacja wczorajszej…

  • Taka jestem nieubrana, czyli packen machen

      Trafiłem z tym „Misiem”. Chyba w poniedziałek była premiera odrestaurowanej wersji tego polskiego szlagieru. Cyfrowali go czy coś takiego. Real wczoraj odpadł, a dzień wcześniej przereklamowana Barcelona z jeszcze bardziej przereklamowanym Messim. Czyli finału Ligii Mistrzów nie będziemy musieli oglądać. Co za oszczędność czasu. Tylko niech C-Hell-Sea zmasakruje germańską drużynę. Tym razem jakoś wyjątkowo strasznie się guzdram z pakowaniem. Dzień wolny przed wyjazdem wyjątkowo wziąłem na właśnie takie ostatnie guzdrania i zakupy. Weekend niestety był pracowity, więc trzeba było nadrobić organizacyjne zaległości. A zawsze pakowanie zajmowało mi 10 minut. Pewnie czegoś zapomnę. Wykupiłem w banku cały dzienny limit dolarów. Niestety nie zaspokoili mojej potrzeby, więc poszedłem poszukać innego miejsca…

  • W koło Macieju

    Cóż za trafne powiedzenie. Rebus poniżej: <koniec rebusu> Zasiałem w koło Macieju jakieś zielsko. Tyle czasu już rośnie, że zapomniałem co ma mi się w doniczce pojawić. Rukola? Bazylia? Pisałem już kiedyś o ładnych kwiatkach i nie pamiętam, czy mówiłem, że nigdy więcej („…nie patrz na mnie takim wzrokiem”), czy że może następnym razem? Never ever czy maybe next time? Historia sie powatrza. Widzę, ze w koło Macieju mam. Znowu wyrosły mi badylki na 4 cm zakończone jakąś koniczynką, czy innym płatkiem. Nie potrafią te moje zioła wyrosnąć. Okres młodości szybko osiągają, ale do dorosłości już dojrzeć nie mogą. Mam tak za każdym razem. Albo mam zły parapet albo złą…

  • Przestroga na 2012 rok

    Jakiś nostradamiczny dziś jestem. Przestrzegać będę przed złem, przed popełnieniem błędu. MDNA! BEWARE! Strzeżmyż się! Kolejny album Królowej Popu ujrzał światło dzienne. Jestem fanem i chyba będę nadal. Mimo koszmaru, jaki zafundowała nam Najświetniejsza z Najświetniejszych. Jest to pierwsza płyta, której nie będę miał, która na domiar złego wystraszyła mnie od pierwszej sekundy. Mniej więcej od miesiąca najnowsze dzieło można było sprawdzić na kanale JuTjub. Już wtedy ostrzegawcze znaki dawałem komu się dało. Dziś z nudów postanowiłem dać Królowej szansę. Chciałem rzeczowo i obiektywnie ocenić najnowsze „dziecko” Madge. Nie da się. Po kilku sekundach skasowałem całą płytę. Pierwszy utwór „Girl Gone Wild” w stylu japońskim – podoba mi się jako-tako.…