-
my pesto is the besto
oooo kurczaczki! Jestem nadal podniecony. Kulinarnie tym razem. Nie wierzyłem, szczerze się przyznaję, nie wierzyłem w sukces pesto z rzodkiewki. Ale podjąłem wyzwanie. Wrzuciłem do Google’a i tak z niedowierzaniem patrzę na pierwszy wynik i mówię “o-o. banalne”. Okazało się, że wszystkie składniki mam oprócz parmezanu. Ale tak jak pisałem wcześniej, nie zamierzałem używać sera. Jakoś mi nie leży ten składnik w daniu. Podsiekałem z grubsza to zielone od rzodkiewki. Dodałem pokrojonych trochę ząbków czosnku, pestek słonecznika prażonych. Pieprzu podsypałem. Z tą solą tylko miałem problem. To taka sól w oku dla mnie w kuchni. Nie używam za bardzo. Na szczęście mam zamiennik – magiczny składnik wszystkich moich dań –…
-
jestem ekstremalnie podniecony
Wychodziwszy z bloku znalazłem 1 grosz na ziemi. Ale nie dlatego się podnieciłem ekstremalnie. Miałem zatytułować wpis „nie podniecam się”. Oczywiści chodziłoby mi o naszych kopaczy, którzy dziś debiutują w Euro 2020. Po pierwsze nie jaram się, bo: 1 jakie to Euro 2020, skoro jest 2021 rok? 2 lata mi to. Ze Słowacją/Słowenią to może i wygramy. Nie oszukujmy się, żaden to potentat. Tylko, że nasi lubią takie eksperymenty i potrafią, ot tak, przegrać z przeciwnikiem teoretycznie słabszym. Ale ale. Jedna wiktoria ze Słowenią/Słowacją wiosny nie czyni. W ogóle odstajemy w tej grupie. Wszystkie inne drużyny są na S. Oprócz wspomnianej kamandy (nawet mi się nie chce sprawdzać, z kim…
-
wery impotant peson
ostatnio często staje mi przed oczami wizja rozpływania się w mieszkaniu w dni gorącego lata. Trzy miesiące temu napisałem mail do Administracji z prośbą. Żeby akcept dali na zawieszenie klimatyzacji w mieszkaniu. I cisza. Kombinowałem nawet jak tu przyspieszyć sprawę. Życzliwi sugerowali ominąć etap pierwszy i od razu uderzyć wyżej, do najgorszej spółdzielni mieszkaniowej w Warszawie Energetyki. Już nawet na spytki wziąłem kolegę z Rzepy, czy zna jakąś Elę Jaworowicz u siebie, co by mogła popełnić jakiś artykuł na łamach o męczarniach mieszkańców. Z żoną kolegi, Magdusią, która para się prawem i jest radczynią prawną, też jestem po poradzie. Jestem gotowy do walki. Czekam tylko na odpowiedź z instancji najniższej…
-
pukając do piekieł bram
czyli mój kolejny pierwszy raz. Dobry kebab piecze dwa razy – słyszałem ten bon mot często w żartach Słodkokwaśnej. Dziś się przekonałem co to znaczy. Ale nie było to ani dobre, ani nie był to kebab. Umówiwszy się wczoraj na spotkanie we włoskiej knajpie. W związku z tym, że w Boże Ciało też byłem w podobnej jadłodajni, to nie chciałem brać znowu pizzy. – to jest bardzo pikantne – słyszę z lewej strony, kiedy wspominam, że może makaron bym wziął – tak, nasz znajomy kiedyś to wziął i nie zjadł – słyszę z prawej – hm, to może wezmę i zobaczymy – pomyślałem sobie – pikantne-srantne Przychodzi dziewczynka po zamówienie.…
-
czy ja wiem, Bolek?
A może byśmy tak, najmilsi, wpadli na dzień do … Nałęczowa? No to wpadliśmy. Ja chciałem odwiedzić Bolimowski Park Krajobrazowy, ale nie słyszałem aplauzu. Kazimierz odrzuciłem w trymiga. Kto normalny jeździe tam w długi, słoneczny weekend? Pierdyliard Polaków. Padło na Nałęczów. Hmmmm. I cóż, że ja tam byłem już? Gdzie Polaków 4, tam 5 opinii – chyba tak to leciało. Ale w tym Nałęczowie to myśmy byli ze … ho ho ho … sto lat temu. Początek millennium pewnikiem. Renata z nami była, więc chyba z gór wracaliśmy. Bo w niedalekim Lublinie byliśmy z Gochą-Bambochą. I chyba nocowaliśmy wtedy w tym kurorcie złamanych serc. Jakiś pensjonat nas ugościł. Pamiętam, jak…
-
blair witch project
Każdy wie, że jestem fanem horrorów. Ostatnio jest posucha, bo filmy na Netflix są strasznie … niestraszne! Nudą wieje. Głupotą. Śmiech na sali. Mam kilka (można na palcach jednej ręki wyliczyć) ulubionych strasznych horrorów: – Nocne Mary z Ulicy Wiązów – Krzyk (ale tylko jedynka, bo później to była jakaś masakra i rżnięcie, i dziabanie) – Blair Witch Project Ten ostatni obraz wiedzie prym. Widziałem go tylko raz, bo się boję replay’a. Na samą myśl mnie ciarki przechodzą. Freddy’ego Krugera też się bałem, ale patrzyłem nań kilka razy. Nawet miałem jakieś lęki przed snem i koszmary mną targały. Taki straszny film. No a o tej wiedźmie to za cholerę…
-
ćpamy się?
A może szczepimy się gdzie możemy? Wyskoczyłem sobie na długi weekend. Wyjazd z serii „a może by tak rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady”. Ale nie, nie góry tym razem wybrałem. Pojechałem w górę mapy. Po drodze zatrzymałem się na kawę i nie tylko. Uderzyły mnie ogłoszenia w toalecie stacji paliw BP w okolicach Lubonia Kujawskiego. Hm, albo faktycznie ćpuny tu maja raj, albo punkty lotne/mobilne Narodowy Program Szczepień zorganizował. Dziwne. W sumie w domu strzykawkę mam. Ale igły już nie. Jak byłem mały to miałem komplet. Już nawet nie pamiętam do czego używałem. Chyba do ładowania pióra wiecznego (jestem fanem pisania tym przyrządem. Do tej pory to…