-
Ja i mój mały robaczek
Pełen werwy i energii zaczynam tworzyć 71 wpis. Co mi powie wordpress po opublikowaniu? Nie wiem. Lady zGaga gra na Windows Media Playerze jako kolejna wylosowana piosenka. „i’m your biggest fan, I’ll follow you until you love me. Papa-paparazzi” Papa Lady zGago. Fajną płytę pierwszą nagrałaś ale ta nowa to niestety nie to. Powrót do lat 80-tych się nie udał. Wczoraj wieczór bardzo udany. Towarzysko i w ogóle. Także niedziela bardzo leniwa. Uprałem kurtkę puchową, żeby czystą i pachnącą odłożyć w próżniowy worek na zaś. I chyba to zaś nadeszło zanim się kurtka wysuszyła. Śnieg spadł znowu. Grr. Gdzie żeś ty wiosno pani? Do Miasta wybieram się za 2 miesiące…
-
oficjalne zafiksowanie się
W sobotę 5 razy z rzędu „Draw Your Swords”. W niedzielę, nie byłem gorszy. Dziś już lepiej. Jak na razie 9 odsłuchań plus z kilka razy „Yellow Brick Road”. Popatrzmy co autor miał na myśli, bo jakiś to wysokich lotów tekst jest. Yellow Brick Road – żółta brukówka Just a spoon full of sugar makes the medicine go down (wystarczy łyżeczka cukru, żeby mikstura opadła na dno) Sweet Mary-Jane won’t you lay me down (słodka Mary-Jane może byś mnie ułożyła) Lost my heart in California, lost my mind (serce i rozum straciłem w Kaliforni) Shot me down with a revolver, got me high (zastrzelono mnie z rewolweru,…
-
Szybciej, więcej czyli internetowy wyścig
WordPress się ewoluuje. Co chwilę zmienia wygląd, opcje. Jest niby bardziej przyjazny, pomocny. Zauważyłem ostatnio, że przy opublikowaniu postu pojawia się na szerokim lewym marginesie wielki komunikat odliczający „65-ty wpis, do 70 jeszcze 5” Wczoraj pokazało mi już 68. Jakiś stres mam odczuwać? Mam coś gonić? Ma być więcej i szybciej? Ale czy lepiej? Ilość przechodzić ma w nijakość? Chyba nie o to w tych komunikatach chodzi. „Sztuka jest sztuka” zacytuję sławnego klasyka z kultowego już filmu. I coś mi się udzieliło. Wiem, że jeszcze 2 wpisy i będzie upragnione (chyba tylko przez WordPress) 70 wpisów. Właściwie to jeszcze jeden, bo ten 69-tym postem popełnionym już będzie. A co później?…
-
Gee…Glee
Hm, pogrzeb Whitney trwał ponad 3 godziny. Kościół New Hope w Newark. Oooo, to blisko Państwa. Mam nadzieję, że nikt z nudów nie umarł. Chociaż na wesoło było. Fajnie to wyglądało. Nie to, żebym oglądał, ale przełączałem sobie TV i padało parę razy to na CNN, to na TVN24, to na coś tam innego. Kevin Costner opowiedział kilka historyjek z czasów kręcenia „Bodygarda”. No na wesoło było. – A wiesz, byłem na pogrzebie Whitney Houston. – I jak? – Boki zrywać Alicii Keys już nie zniosłem. Nudne to wydarzenie, ale ogólnie wrażenie pozytywne. Ludzie wspominają ją, opowiadają historie z nią związane. Nie ma miejsca na lament i rozpacz. To ja…
-
Hu hu ha nasza zima zła
No i przyszła, jest. Grudzień dosyć wiosenno-jesienny, dziwny, ale fajny i znośny. Już była nadzieja, że zaczniemy hodować cytrusy i inne pyszne owoce. Ale nie. Mrozy nadeszły i od dwóch tygodni trzymają. Przynajmniej insekty na lato zostaną skutecznie wybite.Hu hu ha. No zimno jest. Oczywiście od dwóch tygodni nosze się z nieudanym zamiarem kupienia „long johnes’ów”, czyli naszych polskich kalesonów. No nózie zmarznięte, że aż brrr. Teraz to już w sumie czekam nie na mój rozmiar rzeczonej bielizny ale na ocieplenie. Czyli udało się po męsku znieść zimny dyskomfort. „Dla mnie też niezbyt łaskawy był dzień, Dla mnie też za długa zima i zła Dla mnie też los cebula…