Ja i mój mały robaczek
Pełen werwy i energii zaczynam tworzyć 71 wpis. Co mi powie wordpress po opublikowaniu? Nie wiem.
Lady zGaga gra na Windows Media Playerze jako kolejna wylosowana piosenka.
„i’m your biggest fan, I’ll follow you until you love me. Papa-paparazzi”
Papa Lady zGago. Fajną płytę pierwszą nagrałaś ale ta nowa to niestety nie to. Powrót do lat 80-tych się nie udał.
Wczoraj wieczór bardzo udany. Towarzysko i w ogóle. Także niedziela bardzo leniwa.
Uprałem kurtkę puchową, żeby czystą i pachnącą odłożyć w próżniowy worek na zaś. I chyba to zaś nadeszło zanim się kurtka wysuszyła. Śnieg spadł znowu. Grr. Gdzie żeś ty wiosno pani?
Do Miasta wybieram się za 2 miesiące i jeden dzień. Eh, to tylko już 61 dni.
Przechodzę do rzeczy.
Wstałem rano i stwierdziłem, że czas w końcu do sklepu pojechać po żarówkę do okapu. Ale coś mi się wydawało, że jeszcze bardzo wczorajszym jest. To pomyślałem sobie, że do (je)Bie-dronki pójdę (co to dronka?). Wszyscy chwalą, że taki super sklep, że wszystko jest i w ogóle. Jajek nie mają okazało się! Koszyki mają bardzo duże, albo sklep jest bardzo mały, bo co chwilę się o coś lub o kogoś zaczepiałem.
Ale faktycznie tanio i nawet wybór nie taki ostatni. Mięsa w życiu tam nie kupię. Wyglądało tak, jakby chciało wyjść razem ze mną. Ananas mnie skusił. Tylko 3,99 zł. Mówiłem, że tanio. Przy kasie dowiedziałem się, że za kilogram i mój olbrzymek kosztował prawie 8 zł. No nic. Przynajmniej prawie dwie szklanki soku wyszły.
Przerwa na telefon. Pijany kolega dzwonił, że parówki cielęce zamówione. Będzie kolejna pychotka na kolejną nasiadówkę kulinarną.
Kupiłem parę rzeczy w Biedronce. Się nie wykosztowałem za bardzo.
Okazało się w domu, że z listków ananasa wybiegł sobie spanikowany karaluch! Długo nie pomieszkał u mnie ten mały robaczek. Szybki strzał i do kosza zwłoki.
A dziś Oskary. To już ponad 2 lata temu się przechadzaliśmy Hollywood Blv w LA. Eh, czas pędzi. Muszę w końcu zacząć czytać „Dlaczego życie płynie szybciej, gdy się starzejemy” pani/pana Douwe Draaisma. No dlaczego?
Gotye powróciło na szczyty. Po raz 17 na trójkowej liście oraz po raz 2 w UK-eju. Super! Szkoda, że w Stanach troszkę słabiej.
Kończę wpis i tu mi gra Młynarski play Młynarski w coverze „Lubię wrony”
„W berżeretkach, balladach, canzonach bardzo rzadko jest mowa o wronach. A ja mam taki gust wypaczony, że lubię wrony…”
Nie, nie przepadam. Straszne ptaszysko.
Lecę spać.
Ciekawe co mi napisze wordpress? 80, 90 czy 100 od razu?