• 19 wrzesnia

    Pan wymiekl. pilismy burbon. pogadalismy o roznych sprawach itd. teraz z Ula siedzim i dopijajem. zaraz spac i rano pakowanko eh red bull wipyty, browar jeden tez. czuje sie lekko pijany jeszcze ale coz, takie sa konsekwencje picia do 3 rano. 14:35 mojego czasu. za chwile spadamy na newark ;-( do zobaczenia w polsce juz jutro

  • 18 wrzesnia

    jeden z ostatnich wpisow w “dzienniku z mej podrozy”. lza na rzesie mnie sie trzesie. rano zmarzlem jak pies. hm i sie zaraz zaczne pocic jak swinia? chyba juz nie. co prawda ponad 70F ale niska wilgotnosc, wiec prawie jak w polsce. czy psy marzna? mozna zmarznac jak pies? nie wiem, mamy kota. ale fakt pozostaje faktem, ze rano bylo zimno jak w … psiarni. z wielkim bolem wylazlem z wyra i do Miasta. jst 11:15 i zaczyna grzac. w autobusie kupilem bilet poworotny, bo to wygodniej. po poludniu duze kolejki w automatach, a w autobusie to juz nie ma czasu, bo wszyscy chca szybko wsiasc i odjechac do domu.…

  • 17 wrzesnia

    dzis padalo od rana. Ula w NYC, Pan pilnuje robotnikow wiec mam auto. pojechalem wiec do centr na ostatnie zakupy. teraz bawie sie lapsem. musz zobaczyc czy gra, bo jak cos bedzie nie halo, to mam czas na zwrot. a jak nie sprawdze, to w polsce bedzie nie halo. najdziwniejsze jest to, ze nie dostalem z paczka zadnego rachunku, gwarancji, plyt. dziwne ok, za chwile zbieram sie do Miasta. znowu do disney store po jakis bibelot z hannah montanah, bo sie dziecko kolegi uparlo. a pozniej z Pania po torbe dla nastepnego “upartego” bedziem szukac, az do upadlego 😉 m wyjechalem do Miasta o 15:40 z fair lawn. kierowca autobusu…

  • 16 wrzesnia

    no i znowu w trzesacym autobusie. ile to juz czasu minelo? tydzien? us open 9 wrzesnia. ale wtedy do miasta nie chodzilem, tylko prosto z patb na queens. czyli 8 wrzesnia, kiedy to spotkalem sie z polskim lacznikiem. hmmm, dawno. na uszach nowa madonna i jej “celebration”. fajny beat, gorzej z tekstem. ale ogolnie niezly kawalek do klubu albo na lato. lato sie konczy, wiec tylko “dyski” jej zostaly. przed wyjsciem z domu na MTV bylo Video Music Awards. madonna przeczytala z promptera, tzn powiedziala 😉 pean na czesc krola popu. duzo analogii. ten sam miesiac i rok narodzin, podobny region urodzenia sie w USA. w wieku 6 lat MJ…

  • 15 wrzesnia

    dzis strajkuje. nic mi sie nie chce. wstalem pozno i juz. kupilem lapsa http://www.newegg.com/Product/Product.aspx?Item=N82E16834146581 mam nadzieje, ze bedzie chodzil. jest jakies promo. jesli kupisz kompa lenovo miedzy june 2009 a 31 january 2010, to jestem uprzywilejowany, zeby kupic windows 7 zaq 17,99$. super! vista premium mnie nie bawi. moze byc co prawda, ale windows 7, to windows 7. ide na poczte, kupic znaczki i wyslac wasze kartki. m

  • 14 wrzesnia – powrot

    takie male podsumowanie. bylo zajebiscie. niesamowite miejsce. no ale kazdy mowi, ze nyc jest zupelnie inne niz pozostala czesc stanow. w sumie z wiekszych miast widzialem jeszcze philadelphie. w sumie racja. NYC jest zupelnie inny. zal bylo wyjezdzac. wstalismy o 8:00. poszlismy pogulac sie po miescie w drodze na stacje BART-a. przez china town, downtown. troche turystow, mimo ze rano, duzo bezdomnych. w downtown to jeszcze troche ludzi na sniadaniu mozna bylo spotkac. w sumie wczesnie jak na zakupy dla lokalnych, wiec w sumie widok sluszny: bezdomni, turysci, pracujacy. spalismy w: 1 noc alpha inn and suites w pokoju 329 – san francisco 2 noc motel 6 w pokoju 129…

  • 13 wrzesnia – droga nr 1

    i wracamy do SF droga nr 1 wzdluz oceanu. po lewej pacific ocean, po prawej gory. niesamowity widok. zanim dojechalismy do oceanu, to po drodze laki, gory. pustka. a po srodku ktos asfaltowa droge wylal. ameryka! droga wzdluz oceanu znowu kreta. mozna bylo wziac highway 101, zeby bylo szybciej. ale wtedy zadnych widokow. a tak to co chwile sie zatrzymywalismy sie na foty. tu urwisko, tam plaza. super! zajechalismy na maly odpoczynek na plaze w pfeifer beach. zdrzemnalem sie na godzinke w sloncu. tak sie opalalem, ze slonce za chmury zaszlo. wiec spadalismy dalej. zrobilo sie pochmurno, ze postanowilismy zjechac na 101. z zachodu slonca nici, wiec lepiej szybciej zajechac.…

  • 12 wrzesnia – kings canyon i sequoia np

    dzis juz bez pospiechu wstawalismy. sniadanie w Dany’s. Grubi sa wsrod nas. i to ponoc nie jest ich wina, tylko ich genow. wake up and smell the coffee! ja bym im wbijal do glowy, ze to ich wina. ile mozna zrec, zeby tak sie upasc!? tym razem podroz krotsza na wschod. tylko godzina do gor. przed kanionami plantacje owocow, plasko. jak wjechalismy w gory, to oczywiscie kreto, wasko itd. ponad 40 mil, zeby dojechac w nasze miejsce – kings kanyon. pogoda upiorna, jak dla mnie. gorac, gorac. na szczescie wieje wiaterek. goracy co prawda ale wieje. inaczej bym spalil sie zywcem. wysokosci tez niezle. maksymalnie na 8000 stop bylismy. to…

  • 11 wrzesnia – yosemite np

    szybkie wstaniecie o 7. gotowanie sie do wyjscia. i pierwszy problem. wypozyczalnia nie moze przyslac nam samochodu, bo maja duzy ruch. mamy wziac takse i oni nam oddadza. ameryka! dzwonie pod podany numer i przyjezdza zolte taksi. pan mowi dziwnym akcentem. pytamy sie skad pan. odessa, ukraina!!! jaki ten swiat maly. po dotarciu na miejsce uscisk dloni i pozyczenie udanej podrozy. no bardzo mily czlowiek! w wypozyczalni dali nam honde sonate za 49,99$ za dzien. nie taka miala byc cena i w ogole chcielismy economy car za 39,99$. panu sie nie chce zmieniac papierow, wiec daje nam ten za cene nizsza. piekny, duzy samochod. no i udalismy sie na wschod…

  • 10 wrzesnia – san francisco

    dlaczego na urlopie czlowiek nie ma problemu z porannym wstawaniem? jak do pracy musi wstac o 6:30, to dramat! wstalismy o 5, szybkie sniadanie, prysznic i o 5:50 juz na przystanku. ciemno i troche ludzi. wall street jechalo do pracy 😉 caly autobus ludzi. wschod slonca niesamowity. co za kolory! niebo z chmurami, wiec wszystko wygladalo jakby lawa wylewala sie z ziemi do nieba. czerwien, pomarancz i wszystkie mozliwe odcienie. slonce wstawalo na polnoc od manhattanu. szkoda, myslalem, ze zobacze Miasto o wschodzie w pieknych kolorach. 6:40 dojezdzamy. ludzie biegaja gdzies do pracy, na metro, na pociagi. lekki ruch. faktycznie “city never sleeps”. 6:58 juz w pociagu na penn station.…