życie

chyba się pogryzę z żabką

Z tym sklepem.

Bardzo nie lubię, jak ktoś próbuje mnie oszukać. W takiej quasi piekarni/lodziarni obok domu moja noga już nie postanie. A taka ładna była. 400 kroków od domu. Ale nie! Nie daję się oszukiwać. Strasznie mnie mierzi takie głupie podejście do klienta. A łatwiej byłoby pójść na rękę i klient wyszedłby zadowolony.

Jakiś czas temu kupowałem sobie lody w tym wspomnianym przybytku. Dobre, craftowe (modne słowo ostatnio). Zauważyłem, że w środy (wiadomix: środa – dzień loda, a czwartek – dzień bez majtek) mają promo: kup 3 a dostaniesz 2. A może odwrotnie? Kup 2 porcje, a trzecia gratis? Brzmi logiczniej. I ostatniego razu skusiłem się na promo. Gałka 4 zł. Kupiłem 2 – pistacja i śmietankowy (moje ulubione smaki). Zapłaciłem … 8,5 zł. Pani mi daje rożek z … dwiema porcjami. Pytam się czy dziś jest środa. Wszystko się zgadza. Pistacja droższa, bo 4,50 zł. To dopytuję o gratisową porcję. I tu mnie pani wielce zadziwia polityką sklepiku.

Promo „3 za 2” obowiązuje tylko smaki inne niż pistacja. Tłumaczę jej, że dziwną mają politykę, bo dwie porcje inne niż pistacja kosztują 8 zł. I za tę kwotę w środę dają mi trzecią porcję gratis. Tymczasem ja zapłaciłem im 8,50 zł i jest środa, a ja nie mam dodatkowej porcji. Poza tym na haśle promocyjnym nie ma słowa o smakach i o wyjątkach, więc czuję się oszukany. Pani mnie zadziwiła wielce, bo strasznie się zacietrzewiła i zrobiła się nieuprzejma. Hm, odparłem jej, że okradają i oszukują klientów i moja noga już tu więcej nie postanie. Tak też się dzieje po dzień dzisiejszy. A to ze dwa lata już będzie. 1 gwiazdka na mapach google przyznana.

Tak samo było w jakimś beach klubie nad Wisłą. Umówiliśmy się na mecz Polska – Hiszpania w ramach europejskiego czempionatu. Przyjechałem na rowerze. Jak zwykle w cieplą porę miałem dwa bidony uczepione na ramie. Pan na wejściu oznajmił, że nie mogę wnieś obcych płynów, więc muszę je albo wypić, albo wylać. Powiedziałem, że to woda dla ochłody podczas jazdy rowerem. Pana nie interesowało. Ok. wypiłem. Dodatkowo musiałem zapłacić za wejście 20 zł. To był taki voucher. Płaciło się na bramce i do baru się podchodziło, zamawiało i płaciło się kuponem. Wszystko cacy. Ale bar nie wydawał reszty z tego kuponu. Czyli płacisz 20 zł, idziesz do baru, kupujesz colę albo wodę za 8 i … zonk. Reszty nie ma. To już nie jest oszustwo. To jest czyste złodziejstwo. Na szczęście byliśmy w kilka osób, więc jakoś się sensownie wydało te kupony. Ale niesmak pozostał. Więcej nasze nogi tam nie postały.

W tym tygodniu kupiłem jedno piwo Grodzkie Ale w Żabce. Tak ze 350 m od domu. Wczoraj wracawszy ze spotkania ze Szwedami zajrzałem do Żabki jeszcze bardziej obok domu, tak ze 150 m odeń. Tym razem wziąłem Brooklyn Lager. Bo lubię, bo bardzo często kupowałem jak byłem w Nowym Jorku. Oprócz mnie w sklepie był jakiś inny pan. Słyszę jak się oporządza przy kasie. Pani sprzedawczyni pyta – może do tego loda? No bo przecie wczoraj była środa.

Pan podziękował. A może ma pan aplikację żabki? – nie daje za wygrana miła pani. Pan też zaprzeczył.

Podbijam ze swoją małą butelką napoju chmielowego i od razu oznajmiam, że tylko piwo. Przecie taki lodzik, to mnóstwo kalorii. Złych kalorii. Szczególnie o tej porze nocy. Ale zapomniałem o aplikacji i pani mnie zapytała. Oczywiście nie mam tego. Zapłaciłem i wyszedłem.

Dziś rano podbijam do Kerfura i pomyślałem, że może butelki zacznę oddawać do skupu. Zawsze wyrzucałem. Ale jakoś ostatnio stwierdziłem, że to tak jakbym pieniądze (50 groszy) wyrzucał na śmietnik. Oglądam butelczynę i widzę Z jak Zorro. Czyli zwrotna. Lecę do Kerfura zahaczając o tę bliższą Żabkę. Jakaś niemiła pani za ladą od razu mnie uświadamia, że butelki to tylko na wymianę. Dziwię się i mówię, że skoro kupiłem piwo z butelką, to powinni odkupić szkło.

– tylko na wymianę! – pani powtarza

– ale to nie jest w porządku – mówię jej.

– poza tym takiego piwa nie mamy u nas – uświadamia mnie dziewczyna

– kupiłem z Żabce – mówię jej

– my takiego nie mamy – powtarza.

Wyszedłem i wyrzuciłem butelkę do kosza.

Zastanawiam się teraz czy się nie pogryźć z Żabką. Zły wyszedłem dziś co prawda od nich, ale moja noga tam jeszcze postanie. Za blisko domu, żeby się gniewać na sklep. Nigdy nie wiadomo, kiedy lodu zabraknie do drinków! A nie ma nic gorszego, niż ciepłe modżajto albo cuba libre. Już o G + T w temperaturze pokojowej nie wspomnę.

A tak serio, to wkurza mnie ten wielki problem ze skupem butelek. Jak byłem brzdąc, to co poniedziałek leciałem do PSS Społem i oddawałem to co się uzbierało przez tydzień w domu. Zawsze na jakiegoś loda starczyło. A teraz to wielkie mecyje z tym. Albo trzeba mieć paragon, albo na wymianę przyjmują. Może następnym razem przyjdę z kuflem własnym i poproszę, żeby mi nalała z butelki i ją sobie od razu zatrzymała. I oczywiście, żeby nie śmiała za nią liczyć!

Gdzie jest nasz rząd w tym temacie!? Zajmują się innymi duperelami, takimi jak wielkość szczeniaka wódki, zawartość cukru w napojach gazowanych. A gdzie sprawiedliwość w kwestii zwrotu butelek ja się pytam się? I dlaczego nie wszystkie szkło jest zwrotne?

Pamiętam jak dawno temu w Czechach oddawaliśmy butelki. Taka ściana z dziurą była albo automat. Wrzucało się weń i dostawało albo hajsy albo kupon, który się wymieniało na hajsy. W Szwecji też skupują. Tylko ta Polska, to jakiś dziwny kraj. Moja noga w tym kraju chyba za chwile więcej nie …

2 komentarze

  • Anonim

    z butelkami zwrotnymi to jest cały problem. Czasem ta sama butelka od jednego i tego samego producenta jest zwrotna albo bezzwrotna. Butelka ta sama. Etykieta taka sama. Jedyna różnica to owo Z albo B na etykiecie. Sklepy niechętnie biorą butelki nie ma wymianę bo muszą je na własny koszt składować. No i jeszcze często myć bo ludzie butelki oddają brudne nie wypłukawszy ich przed oddaniem. Wyobraź sobie te tłumy miejscowych przeczesywaczy śmietników oddających masę butelek do takiej małej Żabki, która nie ma ich gdzie trzymać przez parę dni. I ten smród starego piwa w lecie unoszący się z tych butelek. Nie bronię sklepów bo sam jestem wkurzony na beznadziejną politykę zbierania odpadow szklanych w Polsce. jest to po prostu czysta beznadzieja

    • m

      no tak, racja. Ale, albo dajmy sobie spokój z opłatą za butelkę i recyclingujmy je, albo postawmy takie automaty jak mają nasi sąsiedzi. Szwedzi, to nawet puszki skupują. Da się.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!