• chyba się pogryzę z żabką

    Z tym sklepem. Bardzo nie lubię, jak ktoś próbuje mnie oszukać. W takiej quasi piekarni/lodziarni obok domu moja noga już nie postanie. A taka ładna była. 400 kroków od domu. Ale nie! Nie daję się oszukiwać. Strasznie mnie mierzi takie głupie podejście do klienta. A łatwiej byłoby pójść na rękę i klient wyszedłby zadowolony. Jakiś czas temu kupowałem sobie lody w tym wspomnianym przybytku. Dobre, craftowe (modne słowo ostatnio). Zauważyłem, że w środy (wiadomix: środa – dzień loda, a czwartek – dzień bez majtek) mają promo: kup 3 a dostaniesz 2. A może odwrotnie? Kup 2 porcje, a trzecia gratis? Brzmi logiczniej. I ostatniego razu skusiłem się na promo. Gałka…

  • jeśli dziś wtorek, to jesteśmy w belgii

    Kiedyś, na początku lat 90. Rodzice kupili telewizję kablową. Ach, jakie to były cudowne czasy. Programy w oryginale. Za niemieckimi nie przepadałem, francuskie brzmiały egzotycznie. Także tylko te po angielsku oglądałem namiętnie. I tak się właśnie zacząłem uczyć języka. MTV, Eurosport i Filmnet – moja trójca! I na Filmnecie były różne fajne filmy. I w pamięci utkwił mi „If it’s Tuesday, this must be Belgium”. Nie wiem czemu. Obrazu tego nigdy nie obejrzałem do końca. W sumie kawałeczek tylko patrzyłem i przełączałem w znudzeniu. Ale tytuł zapamiętałem. I dziś, proszę bardzo! Nie ma wtorku, jest właściwie piątek, a ja w Belgii!! Lotnisko w Brukseli jakieś dziwne. Zrzućmy to na karb…

  • podaruj mi trochę słońca

      wczoraj żem się ostrzygł i ogolił. Samodzielne dzieło numer 3. Hmm, za drugim razem jednak poszło mi znakomicie. Wczoraj tylko dobrze. Nastawiam ja ci lustereczka w pokoju kąpielowym, żeby się zobaczyć dookoła. Żeby sprawdzić czy do ludzi można wyjść, czy kapelusza szukać. Kręcę sobie główką we wszystkie strony i co ja paczę! Biały pasek na karku! Ale wioska. O dziwoto, nie przejąłem się tym zbytnio. Opali się – pomyślałem. Podbijam do okna zobaczyć jak świat wygląda. Okazało się, że słońce zaszło. Ooo. A do sklepu miałem iść. Poszedłem więc, rozglądając się wokół, czy nikt mnie palcami nie pokazuje i się nie śmieje. Ale nie. Wszystko w porządku. Także fryzura…

  • pan fasola

    Nigdy nie byłem fanem tegoż komedianta. Na nerwy mi działał. Ale mam jego obrazek w głowie. Zawsze chciałem mieć dywan na klacie. Niestety, jedyny dywan, to pod łóżkiem. Kawior taki (po rosyjsku ковёр – dywan. Диван – łóżko, sofa. Zdałbym chyba ten rosyjski na maturze jednak). Także dziś zrobiłem sobie dywan na klacie. Sam się ostrzygłem, ogoliłem i … niechcący zrobiłem na pana Fasolę.   Dziś już wiem, że dywanu na klacie bardzo nie chciałbym mieć. Kiedyś na studiach mieliśmy kumpla. Bardzo owłosiony i grubawy. Grając w kosza jedna drużyna była bez koszulek (żeby się jakoś rozeznać kto jest kto, z której drużyny). I raz przypadło mi w udziale krycie kolegi.…

  • co to za kraj, co to za miejsce?

        Sobota! Już znowu czuję ten entuzjazm, ten porządek. Ranne wstawanie, szmata, sklep, gary! Eh. 8 rano ktoś puka, ktoś stuka, ktoś wierci, ktoś boruje. Do jasnej cholery! Pamiętam 6 lat temu, jak administracja mi przysłała regulamin przeprowadzania remontów. I tam stało: sobota od 9 do 14 a żeby to pan tak wziął i raz zawiercił. Nie! Pan sekundę boruje i stop. Wrr stop wrrrr stop warkocz, warkocz, warkocz. O 9 pan przestał. Wściekły się zwlokłem z wyra i cóż, pora zacząć nie marnować dnia. W moim budynku jest jakaś wymiana oświetlenia na korytarzach. To ta ekipa skoro świt wzięła się za robotę. Ruskie jakieś, bo pan radyjo miał…