dr dolittle
O kurczaczki! Wykrakałem. Taki doktor Dolittle jestem.
Dziś mnie Wielki Pe przysłał fotkę. Myślałem, że sobie nowe zwierzątko przygarną. Ale się przyglądam i … ta da!
Baran jednak wie o co kaman i owieczce zawrócił w głowie.
Najpierw zobaczyłem foto i pomyślałem, że to może jakieś nowe stworzenie kolega przygarnął. Ale się przyglądam i widzę, że to jakieś ciapate. Mix Bee i Mee. To się pytam i kolega potwierdził. Owieczka wydała owoc. Czyli miałem rację wcześniej, że dama przy nadziei była.
Wielki Pe mówił, że dziś rano widział owieczkę na boku leżącą i pomyślał, że może się w coś wplątała? Podszedł do niej później, a tam … maleństwo się kręci. Pępowina się jeszcze ciągnęła. Nowe zwierzątko na świat przyszło. Baran się dumnie prężył, że ojcem został. Tu liznął, tam przygarnął. No rodzina na pierwszym miejscu u barana.
Maleństwo się wdało w tatusia, bo jak się doń podchodzi, to spieprza do mamy.
No ok. Słodka rodzina, słodkie maleństwo. Trzeba będzie odwiedzić znowu Kwakowo i zobaczyć jak tam barania familia się ma.
A swoją drogą, to ciekawe jak sobie zwierzątka radzą bez człowieka. Owieczka się wzięła położyła i wydała na świat nowe życie. A propos, jak takie maleństwo wyszło z mamusi! No cud życia. I ciekawe jest to, że zwierzątka szybciej się usamodzielniają. Mały człowiek, to przez kilka(naście) ładnych lat trzyma się maminej spódnicy. Ciekawa ta matka natura.
Kilka godzin później Wielki Pe przywiózł nowe zwierzątka. Dwie owieczki.
I baran zachował się jak rasowy samiec. Już się dzieckiem nacieszył. Już starą porzucił. Zaczął się przymilać do nowych panienek. Powiedziałem koledze, żeby barana jednak wykastrował, bo mu jakaś farma owieczek i baranków powstanie. W sumie stwierdził, że może być. Zawsze to weselej będzie.
Co do maleństwa to nie wiemy jeszcze czy to chłopczyk, czy dziewczynka. Różek/rożków na razie nie widać. No słodkie jest jagniątko.
I jak teraz to jeść? No słodkie mordki!