-
wina, wina dajcie
Miałem ciasto puszyste, mokre, jogurtowe z borówką zrobić. Tak mnie z rana naszło. Ale zadzwoniłem do Słodkokwaśnej i powiedział mi, że borówki to najlepiej na surowo jeść. Ma rację. Znalazłem nawet sprytną recepturę. Tylko zabrakło w niej … borówek. Ale pomyślałem sobie, że co ja zrobię z resztą mleka, jak tylko 1/6 szklanki muszę użyć? I cukru w domu też nie mam. Same wydatki. Także za radą kolegi kupie sobie owoc i na surowo zjem. Ostatnio targają mną dziwne sny. Oczywiście pamiętam niewiele, bom starym już jest i pamięć nie ta. Ale jeden zapamiętałem. Gotowałem ze Słodkokwaśną zupę. A ingrediencji w garze bez liku. Jakiś tłusty boczuś na mię zerkał.…
-
jestem ekstremalnie podniecony
Wychodziwszy z bloku znalazłem 1 grosz na ziemi. Ale nie dlatego się podnieciłem ekstremalnie. Miałem zatytułować wpis „nie podniecam się”. Oczywiści chodziłoby mi o naszych kopaczy, którzy dziś debiutują w Euro 2020. Po pierwsze nie jaram się, bo: 1 jakie to Euro 2020, skoro jest 2021 rok? 2 lata mi to. Ze Słowacją/Słowenią to może i wygramy. Nie oszukujmy się, żaden to potentat. Tylko, że nasi lubią takie eksperymenty i potrafią, ot tak, przegrać z przeciwnikiem teoretycznie słabszym. Ale ale. Jedna wiktoria ze Słowenią/Słowacją wiosny nie czyni. W ogóle odstajemy w tej grupie. Wszystkie inne drużyny są na S. Oprócz wspomnianej kamandy (nawet mi się nie chce sprawdzać, z kim…
-
drugie (sz)czepienie
jeszcze wczoraj napisałbym nic albo krótkie „motyla noga”, bo przecie nie bluzgam i nie użyję staropolskiego „kurwa mać”, c’nie? We wtorek się zaszczepiłem po raz drugi i mam pewne przemyślenia. Po pierwsze, 14 maja miałem imieniny i tylko jedna osoba spoza rodziny złożyła mi życzenia. Reszta? A widziałem się tego dnia z niektórymi (akcja podłoga) i rozmawiałem przez telefon. Hm, foch i wielkie „buu” proszę Państwa. Zapamiętane. A tak na serio, to ludziki się chyba mogą pakować i znikać z planety Ziemia. Duran Duran zrobiło pierwszy teledysk wyreżyserowany przez Huxley. Niby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to sztuczna inteligencja. Po drugie i po dalsze, i tym samym wracając do…
-
panienek z okienka
No bo przecie żadna ze mnie panienka. A jak jest panienka w rodzaju męskim? Panienek, nie? Okno sobie zamontowałem. A bo od dawna za mną ten pomysł chodził. Zaczęło się, że właściciel restauracji Segment zamontował okienko do ściany. Fajnie to wygląda. Pamiętam, jak mu mówiłem, że przejeżdżając rowerem z Gass do domu mijałem jakiś stary, ledwo trzymający się w fasadach domek. Chyba w Czernidłach. Sugerowałem nawet koledze, że byłoby mi miło, żeby pomógł mi przetransportować okienka stamtąd na Sadybę. Oczywiście uprzednio wyrywając cudo z ościeżnicy. Ale nie chciał. Hm. Zapamiętane. I ostatnio, będąc z wizytacją w stodole odkryłem składzik witrynek. Od razu zaalarmowałem właściciela, że dwa skrzydła okienne biorę w…
-
szewczyk brukiewka
Ta pandemia szalenie mnie rozgotowała! Każdy już pewnie zapomniał o „chałka challenge”. Najpyszniejszą bułę upichcił Pan od Państwa z Europy na K. Jego Bąbelek, mój BFF, też niczego sobie nam wypiek przygotował. Rzuciliśmy się na chałkę młodego, jakbyśmy po jakimś dobrym słuchaniu płyt winylowych byli. A propos czarnych krążków, Pan od Państwa z Europy na K. się strasznie wkręcił w kupowanie woskowych albumów, po tym, jak mu szanowna małżonka, Pani od Państwa z Europy na K., sprawiła adapter na urodziny. A może to ortodoksyjne święta były? A może to i z jednej, i z drugiej okazji było? No nic. Najważniejsze, że winyli przybywa. I ja w tym jakiś udział skromny…
-
gryzę się …
… i się tnę. Ugryzłem się w środę w lewy polik (od środka). W czwartek przegryzłem bąbelka na prawym poliku (afta jakaś, czyli też we w środku). A dziś coś pod językiem sobie dziabłem. Chyba grzanka z suchara mnie załatwiła. No gryzę się jak nic. W weekend obierałem sobie warzywka i jak to mam w zwyczaju, obskrobałem sobie paluszka. U nasady palca wskazującego lewej ręki też mam jakieś cięcie. Weekend minął sympatycznie. W piątek u Słodkokwaśnej zjedliśmy pyszne kanapeczki japońskie z ryżem. Mniam i mlask. Ta z burgerem i podwójnym serem obłęd. Ta z bawetką (bavette) też spoko. Dodatkowo kolega zaśpiewał viral pt. Jebać PiS. Tekst bardzo prosty. Dodaliśmy również,…
-
sam nie wiem Maciek
tak sobie myślę, że przearanżuję sobie mieszkanie. Ale sam nie wiem Maciek. Mam takiego ciołka w robocie. Rozmawiam z nim, ustalam wszystko. Gadka jak do Władka najczęściej, bo kolo ciężki w konwersacji. Jak się uprze, to nie przetłumaczysz. I już z nim w końcu wszystko ustalasz. Zgadzasz się na jego rozwiązania. Wychodzisz z gabinetu ukontentowany. ZA WOLNO wychodzisz z gabinetu, bo w drzwiach słyszysz – sam nie wiem Maciek. Drzwi się zatrzaskują, a ty zostajesz jak ta pała w dezinformacji. No niby się spotkałeś, przegadałeś, ustaliłeś, ale na koniec słyszysz pointę, która wszystko burzy. Głupio wracać i się dopytywać, bo kolega pomyśli, że jakiś upośledzony jestem. Przecie wszystko przegadane i…
-
bluszcz
Ona słucha Beastie Boys! Heh, ja też kiedyś słuchałem. Szkoda, że już nie nagrywają. Ale trudno być triem, kiedy jeden leży 6 stóp pod ziemią. Fajny to był zespół. Lubiłem szalenie Ill Communication. Bluszcz wydał płytę. I tam są Lamparty. I tam pan śpiewa w refrenie, że ona słucha Beastie Boys. A ja oglądam serial Osiecka na TVPiS. Przechadzałem się do sklepu z Kwakowa do Wierzchowic i z powrotem. Chodzić mi się zachciało. Mijałem wtedy ten znak „Czechy 7”. Na uszach miałem radio – Nowa Trójka, czyli Radio 357. I tam zaprezentowali przebój dnia – Bluszcz i ich Lamparty. Oczywiście nie mam pojęcia co to za ensambl.…
-
w wielkim mieście
niebo jasne i wiadomo żyć nie łatwo w wielkim mieście święta i prawie po. Dziś niedziela, ale to też dzień świąteczny. Także i ja jeszcze świąteczny. Tak sobie wczoraj kontemplowałem i pomyślałem o kolędach. Nikt już chyba nie śpiewa. Teraz to MaRyja Karej albo Łam! Piosenki o zdradzie, zamianie kochanków, o podtekście seksualnym. No bo przecie Mariah Carey pod choinkę chce chłopca. Ja bym taką Merają anno domini 1994 nie pogardził pod choinką. A Dżordż jak się okazało o pięknej dziewczynce nie śpiewał, tylko jakiemuś chłopcu serce oddał w zeszłe święta. A niewdzięcznik następnego dnia mu je oddał. Temu się pewnie biedny w grobie teraz przewraca. I takie to…
-
home alone, czyli …
Maciek sam w domu. No cóż kochani. Wygląda na to, że nie trzeba mieć telewizora, ani Polsatu, żeby doświadczyć kultowego już hitu – Kevin sam w domu. W związku z różnymi okolicznościami, postanowiłem dmuchać na zimne i oszczędzić respiratora rodzicom pod choinkę. Zostaję na święta w domu. Izoluję się. Także takiego sobie Kevina robię. Musze tylko wyglądać, czy bandyty jakie mnie nie chcą okraść. Może smołę rozlać pod drzwiami? Butelki nań potłuc? A i jeszcze na okno jakieś zasieki dać, bo to 1 piętro i można się w sumie wdrapać. No i co z klasycznym trikiem z rozgrzanym żelazkiem przymocowanym do sufitu? Ktoś otwiera drzwi i bęc! Oooo, grzałkę…