życie

kraina miodem i mlekiem

… cieknąca. To oczywiście Polska, moi kochani.

Najbogatszy kraj na świecie.

Zarazy czas? Tarcza 1.0! Tarcza 2.0! 3.0! 4.0! Kurna, dajcie nieskończoność.0!

Ktoś zauważył, że nie ma wersji 2.1, czy też 3.2. Nie, nie. Są zera. Bo każda wersja następna jest lepsza, cudowniejsza, bardziej „ozdrowiona” (nie, nie zdałbym teraz matury z polaka). 2.1, czy też 3.2 oznaczałoby, że w wersjach „matkach”/wyjściowych/bazowych są jakieś niedoskonałości, błędy wręcz. A przecie te programy są niepokalanie poczęte. Ja z tych tarcz widzę tylko ZERO.

Pomożemy tu i tam. 500+ zostawiamy, 13 dla emerytów będzie. Nie ma kasy? Jak to nie ma? Dodrukujemy.

Mnie już na pierwszym roku ekonomii mówili, że drukowanie kasy to niezbyt dobry pomysł dla gospodarki. Ale cóż, Pinokio wie lepiej. A ta, wiecznie wyglądająca na zmęczoną, strzyga z worami pod oczami, profesor kardiochirurgii mnie wręcz przeraża. Właśnie! Netflix powinien go zaangażować do czegoś.

Oglądałem ostatnio „The Eddy”, serial od roku reklamowany i owiany tajemnicą w polskim internecie. Bo Joanna Kulig gra. Moje uwielbienie dla niej okazywałem już kilka razy. Fajna babka, fajnie gra, fajnie śpiewa. I tu … niestety jest wszystko niefajnie. Gra taka sobie, śpiew cienki. I pokazali ją jak typową Polkę. Jak już mówi po naszemu, to oczywiście „kurwa” musi być. Serial jest nudny, bez pomysłu, nijaki. Kompletnie nie wiem o co chodzi.

Przerzuciłem się na serial o oponach, co mi Słodkokwaśna zachwalał. Izraelski. Fulda chyba się nazywa. Obejrzałem kawałek pierwszego epizodu i stwierdzam, że o oponach mało tam jest, ale serial wciągnął. Fauda?

Lubię horrory, lubię się bać. Zawsze się śmieję na horrorach. Z takich najstraszniejszych wymienić mogę Lśnienie i Blair Witch Project. Jak o tym drugim mi Pan z Europy na K. opowiadał w 1999 roku, to ciarki mnie przechodziły. Do dziś przechodzą! Strasznie straszny. 

I tak zerkam na Netflix i ich horrory. I nic nie ma. Nie lubię filmu, w którym nic się nie dzieje. Wczoraj zacząłem „I’m that Pretty Thing That Lives In the House”. Nie dałem rady. Pani się snuje po domu ostrzegając na początku, że 3 dni wcześniej skończyła 28 lat i 29 nie dożyje. Ja chyba też nie. Z nudów można umrzeć. Strasznie kiepski.

I takich filmów jest na pęczki. Unikam już „slow burn” albo „psychological”, bo wiem, że to będzie STRASZNA chała.

Aha, ja też mam ładną rzecz, która żyje w moim domu. Sami zobaczcie na to odbicie na zdjęciu (zakreślone).

Lubię slashery, odmianę horrorów. Nie ma kiepskich filmów w tym gatunku. Scenariusz może być fatalny. Tam zawsze się rżną, piłują, tną, dziabią. Fajnie. Lubię. Dobra rozrywka przy obiedzie.

No i ten nasz wytrzeszcz oczu, co dowodzi zarazą w Polsce mógłby z powodzeniam zagrać coś. Myślę, że bym się porządnie wystrachał patrząc na niego. Panie Szumowski, rzuć pan politykę. Hollywood czeka.

Dziś mogli byliśmy byli wybrać nową lub starą (nie sugerujmy niczego) Głowę Państwa. I komu to przeszkadzało? Postalibyśmy w kolejce do urny i oddali głos i byłoby z głowy. Ale nie. Polskę stać na to, by odwołać wybory, unieważnić je i zaproponować nową datę. W nosie to mam. Czy to będzie płaczka, czy to będzie budyń, czy kto tam jeszcze. Mielibyśmy to już (prawie) z głowy. A tak, to szopka nadal będzie trwać.

Dziś jadę sobie rowerem wzdłuż Wisełki. Bydła od groma na rowerach. Tak, uważam, że policja powinna zrobić porządek z niedzielnymi rowerzystami. Dziś miałem 3 potencjalne kraksy. Ale ja nie o rowerze.

Jadę i widzę plakacik. Na płocie na wysokości Konstancina. Na posterku portret naszej Marionetki, nienajważniejszego człowieka w kraju i hasełko takie:

Mój Prezydent 

Andrzej Duda

Kochani, zaklnę, bo muszę. Bo tak mi się wyrwało na sam przód, jak zobaczyłem tę agitkę. A najważniejsze, to zawsze być sobą, nieprawdaż? I chyba tą złotą myślą, tym bon motem takim zakończę mój dzisiejszy wpis. 

Chuj, nie mój!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!