-
drugie (sz)czepienie
jeszcze wczoraj napisałbym nic albo krótkie „motyla noga”, bo przecie nie bluzgam i nie użyję staropolskiego „kurwa mać”, c’nie? We wtorek się zaszczepiłem po raz drugi i mam pewne przemyślenia. Po pierwsze, 14 maja miałem imieniny i tylko jedna osoba spoza rodziny złożyła mi życzenia. Reszta? A widziałem się tego dnia z niektórymi (akcja podłoga) i rozmawiałem przez telefon. Hm, foch i wielkie „buu” proszę Państwa. Zapamiętane. A tak na serio, to ludziki się chyba mogą pakować i znikać z planety Ziemia. Duran Duran zrobiło pierwszy teledysk wyreżyserowany przez Huxley. Niby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że to sztuczna inteligencja. Po drugie i po dalsze, i tym samym wracając do…
-
jestem „special one”
Pani od Państwa z Europy na K. wyczytała, że 1% ma gorączkę po modernie. Czyli wyjątkowy jestem! Jak przebiegało szczepienie pisałem. Ale co było dalej? O kurczaczki! Półtorej dnia wyjęte z życia. W piątek koło 22 ścięło mnie z nóg. W sumie to dobrze – pomyślałem sobie – wyśpię się. Wskakuję do łóżka i zaczęło mnie trząść. Skończyło się na skarpetach, kalesonach i bluzce z długim rękawem. Opatuliłem się kołdrą tak, że tylko głowa wystawała i się nie ruszałem. Bo jakikolwiek ruch powodował dreszcze. Ale ja lubię takie dreszcze, więc zasnąłem bystro. Obudziłem się myśląc „jak dobrze wstać skoro świt”. Zerkam na telefon i widzę, że sobota się ledwo zaczęła…
-
szczepcio i tońcio
zaszczepiłem się koło domciu. Eh, prawie szybka akcja. Gdyby nie … Pani omdlała, jak ja już miałem zostać dziabnięty. Wyprosili wszystkich i była reanimacja. Co chwilę ktoś otwierał drzwi od salki i widziałem postępy w cuceniu kobiety. Najpierw „halo halo wszystko dobrze”. Później widzę jak młoda pomoc medyczna trzyma kroplówkę. Za trzecim razem nic nie widziałem, bo postawili parawan. Chłopiec stojący na straży co chwila informował wszystkich, żeby dobrze wypełnić ankiety i że jeszcze chwilkę trzeba zaczekać. – ale wszystko w porządku z tą panią? – pytam? – tak, tak. Wszystko dobrze. Akcję serca jej robią – rezolutnie odpowiada młody medyk Hm, nie znam się, ale wydaje mi się,…
-
kontrowersyjnie srał na to pies
Nie, że pies sra jakoś ekstraordynaryjnie, że aż kontrowersja powstaje. Nie. Po prostu ulewa mi się i daję taki kontrowersyjny tytuł – srał na to pies. To z resztą częste powiedzenie Słodkokwaśnej, który będzie wspomniany poniżej. Mam już serdecznie dosyć słowa Narodowy w powiązaniu z pandemią, z naszą władzą. Narodowy Program Szczepień, Narodowy Spis Powszechny, narodowy lockdown, … Odnośnie władzy, to powiem krótko – srał na was pies. Nie mogę na was patrzeć, nie mogę was słuchać. Czy my mamy prezydenta? Bo od wyborów słyszałem o nim dwa razy – choinkę przyozdobił z tą swoją i na nartach był. Na niego też czworonóg może zrobić … Jak słyszę o tym,…
-
“żyj z całych sił
… i uśmiechaj się do ludzi. Bo nie jesteś sam” Wczoraj usłyszałem tę piosenkę … Na cmentarzu w Legionowie … Brat bratu śpiewał … Wczoraj pożegnałem się z kolegą z pracy … W czerwcu miałby tyle samo lat co ja … Myślałem, że coś napiszę o Nim tu, ale chyba jeszcze nie … Nie teraz … Pojawiamy się i znikamy szybko … Początek – 1-2 marca Tlen Respirator Śpiączka Wybudzenie Śpiączka Koniec – 26 marca
-
chodzi o benjaminy
Jak powiedział Benjamin Franklin, na tym świecie pewne są tylko … śmierć i podatki. Wszyscy umrzemy, nie ma o czym deliberować. Ale te podatki? chyba pójdę siedzieć. Dziś policzyłem się z fiskusem. Już dawno mówiłem, że każdy grosz wyszarpię od państwa polskiego. Każdą kroplę przelanej krwi rozliczę! I co? I oddają mi 2034 zł! tak się porachowałem. Oddawać hajs! Inwestycja w przyszłą emeryturę się opłaca. IKZE warto mieć. Odpis od podatku gwarantowany. Ale pewnie coś źle policzyłem. Pewnie mnie jakaś pani inspektor prześwietli, naśle kontrol i pójdę siedzieć. Eh, przysyłajcie mi paczki za kratki. W ten weekend miały być narty. Eh, i po nartach. Nie to,…
-
raz dwa trzy
I zagadka z mojego wcześniejszego wPiSu się wyjaśnia właśnie teraz. To mój 123 post/artykuł/złote myśli/głupoty (niepotrzebne zostawić). Raz-Dwa-Trzy. Poszło mi jak z płatka. 2020 rokiem płodu i obfitości, czyli dobry rok, można by rzec. Ale nie. To najgorszy rok w żywocie moim. Oczywiście są plusy tej cholery. Na ten przykład napisałem 123 wpisy, nauczyłem się, że nie trzeba szastać kasą na lewo i prawo, że można w samych gaciach po domu chodzić przez 9 miesięcy (stop konsumpcjonizmowi), że można wakacje spędzić na Warmii, że narty we Włoszech nie muszą być co roku, że kawa smakuje z kawiarki. Da się tak żyć? Da. Ale więcej widzę szkód. Ja tylko poproszę o otwarcie restauracji.…
-
home alone, czyli …
Maciek sam w domu. No cóż kochani. Wygląda na to, że nie trzeba mieć telewizora, ani Polsatu, żeby doświadczyć kultowego już hitu – Kevin sam w domu. W związku z różnymi okolicznościami, postanowiłem dmuchać na zimne i oszczędzić respiratora rodzicom pod choinkę. Zostaję na święta w domu. Izoluję się. Także takiego sobie Kevina robię. Musze tylko wyglądać, czy bandyty jakie mnie nie chcą okraść. Może smołę rozlać pod drzwiami? Butelki nań potłuc? A i jeszcze na okno jakieś zasieki dać, bo to 1 piętro i można się w sumie wdrapać. No i co z klasycznym trikiem z rozgrzanym żelazkiem przymocowanym do sufitu? Ktoś otwiera drzwi i bęc! Oooo, grzałkę…
-
bdsm
I inne takie skrótowce. Nasz naród jest zdyscyplinowany, uległy, zdominowany i chyba związany. Tylko nie wiem z czym lub kim związany? Dziś z przyjemnością przeszedłem się do biura. Pan kurier się zapowiedział. Trzeba było wpuścić i przyjąć paczki. A że w domu już człowieka szlag trafia, to chętnie się wypuściłem na miasto. W witrynach księgarnianych zobaczyłem, że mój ulubiony pisarz Harakiri Murakami wydał nową książkę. Cyk, pstryk i szybki ajMasaż do największej fanki tegoż Japończyka z pytaniem, czy zna. Nie znała. Czy księgarnie są czynne? W biurze oszczędzają na świetle. Korytarz ciemny, że strach iść, żeby się o coś nie zaczepić. Na szczęście jest na końcu korytarza światełko. W…
-
a-psik-us
Jakiś pogubiony jestem. Ni to mam maseczkę nosić cały czas, ni to w parku jestem. Ni to Haloween nadciąga, ni to czas zmieniamy na zimowy. Pogubionym. I na dodatek nie zdążyłem pożegnać się z towarzystwami w moich dwóch ulubionych miejscach. Matołusz w panice znowu nas zamknął. Ciekawe czy na wiosnę będzie co zbierać w tej gospodarce? A do kościoła można chodzić? Bo jakoś w orędziu nie usłyszałem. Na domiar złego, mały wredny wirusek chciał mnie zaatakować. Wedrzeć się chciał. Pewnego wtorku robiłem kroki i mnie deszcz złapał. Wróciłem do domu cały przemoknięty. Nogi, spodnie. Już wtedy wiedziałem, że to się źle skończy. I się źle skończyło. Od środy temperatura spadła.…