• szczepcio i tońcio

    zaszczepiłem się koło domciu. Eh, prawie szybka akcja. Gdyby nie … Pani omdlała, jak ja już miałem zostać dziabnięty. Wyprosili wszystkich i była reanimacja. Co chwilę ktoś otwierał drzwi od salki i widziałem postępy w cuceniu kobiety. Najpierw „halo halo wszystko dobrze”. Później widzę jak młoda pomoc medyczna trzyma kroplówkę. Za trzecim razem nic nie widziałem, bo postawili parawan. Chłopiec stojący na straży co chwila informował wszystkich, żeby dobrze wypełnić ankiety i że jeszcze chwilkę trzeba zaczekać. – ale wszystko w porządku z tą panią? – pytam? – tak, tak. Wszystko dobrze. Akcję serca jej robią – rezolutnie odpowiada młody medyk   Hm, nie znam się, ale wydaje mi się,…

  • niektórych rzeczy nie da się odzobaczyć

    ale da się odsłuchać. Ciekawe. Mózg nasz płata figle. Raz coś zobaczymy, co nas wzdryga i chcemy szybko o tym zapomnieć, i koniec. Widzimy to co jakiś czas przed oczami. I psuje to nam dzień, humor i powoduje, że robimy „brrr”. Dlatego też przestałem oglądać mecze naszej reprezentacji w piłkę kopaną. Tego się po prostu nie da oglądać. A z tym odsłuchaniem też jest podobnie. Kiedyś podesłałem pani prof. ze Szczecina filmik z piosenką „Gdzie jest słonko, kiedy śpi” i ją trafiło. Napisała mi nawet, żebym szedł w cholerę, bo teraz ta piosenka chodzi za nią cały dzień. Ha!   Nie będę sypał przykładami, czego nie należy oglądać, bo nie…

  • madonna może sobie śpiewać

    Bitch, i’m madonna.   Ja niestety ani królową, ani królem popu nie jestem. Niefortunnie się do selfie ustawiłem i wyszło, co wyszło.     Dziwka jakaś, bitch! Wyjaśniam, że dziś pojechałem na grzyby. Przejeżdżałem przez ulice i Praw-dziwka, i Muchomora. Wczoraj pyszności jadłem u Słodkokwaśnej. Pastrami kanapka (mlaaaaaask) oraz karaś smażony (nacięty, żeby się małe ości wysmażyły. Było mniam).   Do tego Alcorythm, żeby dziś było cacy (polecam serdecznie ten napój). I do tego pani Słodkokwaśnej narobiła kapusty kiszonej (z octem). Nawet słoik do domu dostałem, ale już dziś zrobiło się pół słoika. Chyba dzieci zjadły. Polecamy ze Słodkokwaśną film na Netflixie – White Boy Rick. Z Matfiu Makonahy (nie…

  • wieża radości, wieża …

    … strachu   Lubię te moje haj-faj. Małe zgrabne, miło życie umila. Pięknie i donośnie gra. Dziękuję szalenie panie z Europy na K. za sugestię. Dobry wybór. Jedyny minusik, to strasznie wolne włączanie się. Dziś mnie wieża postanowiła wystraszyć. Ale zaczęło się to wszystko od naigrywania się z horrorów. Najpierw próbowałem patrzeć na LIVED albo DEVIL (nie pamiętam dokładnie, bo od tyłu było albo DEVIL, albo LIVED). O maryjo! Co za dramat. Wszystkie straszności działy się w windzie podczas gaśnięcia światła. Stoją ludzie, cyk, gaśnie światło, wrzask, pyk, nastaje jasność i leży. Cały we krwi, rozharatany, poźgany. Reszta towarzyszy drze się. Łapka w dół. Od wczoraj zabrałem się za serial…

  • dzień wokół nas, eroll

    czyli Jeruzalem płonie w oddali.   Miałem pisać o pewnym serialu na N. Ale stwierdziłem, że co ja jestem? Filmweb? I pozwlekałem i zapomniałem już o tym. Ale teraz słyszę w radio jak pan pyta panią, czy wie, co 29 lat temu, w 1991 roku, weszło na Listę Przebojów Programu 3. Pani odfuknęła szybko – miałam wtedy 2 lata. Uwielbiałem ten utwór, ten zespół, ten album. A jak wypuścili „Son of the Blue Sky”, to już w ogóle w Polsce epidemia Wilków nastała. Mieli swój czas. Pamiętam jak byłem w sklepie muzycznym za debiutem Wilków. To były czasy, kiedy zaczęto tępić piractwo i miało się już alternetywę – piracka kaseta…

  • nadciąga noc komety

    Wizje chodźcie do mnie Blisko najbliżej Zostańcie w mojej głowie Najdziksze sny    Cholery można dostać. Ręka do góry, kto ma tak samo?! A może to Noc Kupały, Sobótka, Pierwszy Dzień Lata? Lata mi to. Fakt jest faktem, że raz na jakiś czas jakaś melodia, jakiś utwór zakrada mi się do głowy i tam zostaje! Najgorsze, że to są najgorsze piosenki. Od samiuśkiego rana nucę „nadciąga noc komety” i nie może mi to się wybić z głowy. Czy wszystko ze mną dobrze, panie doktorze? Na szczęście ten przebój nie jest taki ostatni. Lubiłem głos Felicjana Andrzejczaka. I ta Urszula wewtle niczego sobie. Lubię jak Ule śpiewają. Jakoś gorąco się zrobiło.…

  • jest taki samotny dom

    czy po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój?       Czasem tak, czasem nie.   Ekspres mój zionie ducha. Pisałem już o jego marnym końcu. Pogodziłem się już z tym faktem. Będzie mniej gratów na blacie kuchennym. Ale jednak taka strata boli. Wczoraj znowu mi zakaszlał, poburczał i nic. Myślałem, że może kawa znowu źle zmielona w Czibo i się zatkał. Puściłem na pusto i dalej nic. Ze spieniacza do mleka leci. Ale z głównej dziury nie. Eh. Postanowiłem go naprawić … znowu. Czyli wyłączyłem go z zasilania. Ty poczywaj, a daj ać ja pobruszę – tak pomyślałem po staropolsku.   Dziś nadszedł dzień! Spokój! Piję właśnie. Nie!…

  • kraina miodem i mlekiem

    … cieknąca. To oczywiście Polska, moi kochani. Najbogatszy kraj na świecie. Zarazy czas? Tarcza 1.0! Tarcza 2.0! 3.0! 4.0! Kurna, dajcie nieskończoność.0! Ktoś zauważył, że nie ma wersji 2.1, czy też 3.2. Nie, nie. Są zera. Bo każda wersja następna jest lepsza, cudowniejsza, bardziej „ozdrowiona” (nie, nie zdałbym teraz matury z polaka). 2.1, czy też 3.2 oznaczałoby, że w wersjach „matkach”/wyjściowych/bazowych są jakieś niedoskonałości, błędy wręcz. A przecie te programy są niepokalanie poczęte. Ja z tych tarcz widzę tylko ZERO. Pomożemy tu i tam. 500+ zostawiamy, 13 dla emerytów będzie. Nie ma kasy? Jak to nie ma? Dodrukujemy. Mnie już na pierwszym roku ekonomii mówili, że drukowanie kasy to niezbyt…

  • to jest mój sen

    Ale ten sen ani nie zawstydza, ani nie przeraża mnie … często.  Edyta Bartosiewicz ścichapęk wydała płytę. Kiedyś lubiłem. Szalałem. Kolekcjonowałem płyty. Chodziłem na koncerty. Raz nawet byłem na jednym występie z Monią.   Pani artystka zamilkła na przełomie wieków. Co tam wieków!? To brzmi małomiasteczkowo. Artystka zamilkła na przełomie MILENIUM. Brzmi czarodziejsko, złowrogo. Ostatni regularny album w 1998. Później jakieś “The best of”. I jak makiem zasiał cisza. Cichosza!  Kiedyś w pracy miałem lektoraty – biznes angielski/Businness English. I był tam taki koleś z USA, który miał coś wspólnego z muzyką. Chyba teksty pisał. Nie pamiętam już. Pamiętam jednak, jak opowiadał o kolacji w domu Edyty Bartosiewicz. Powiedział, że pani miała poważne problemy…

  • hej hej, tu en bi jej

    jej! Pamiętam ten zakrzyk. Szalone lata 90. Łamiąca wiadomość – SERNIK MI PĘKŁ! Właśnie teraz. Za szybko drzwiczki otwarto. Szkoda. Będzie bez polewy. I ten bon mot, vivat, czy też nazwany przeze mnie zakrzyk wykrzykiwał pan Włodzimierz Szaranowicz. Poznałem pana redaktora w, bodajże, 2007 roku na imprezie korporacyjnej. Eh ten głos! Bardzo sympatyczny pan ze szklanego ekranu. Nawet w kibelku (w tej części, gdzie się ponoć ręce myje, nie w sekcji „PiSuar”) udało mi się osobiście z nim zamienić kilka słów. A właśnie, ciekawe czy ten mały kmiot dyktaturę wprowadzi? Cesarstwo Polskie ze stolicą przy ulicy Nowogrodzkiej. Liceum mi się ostatnio wspomina. Nie wiem czemu. A może, że w czasach…