it’s all about benjamins, baby
„Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki”
Benjamin Franklin
Wstawka:
Oglądam sobie na Netflix serię „Evolution of hip hop” i tak sobie myślę, że ten Pi Diddy, Puff Daddy, Diddy, Daddy, czy jak on się tam teraz nazywa, zabił gansta rap i zmienił hip hop w jakieś … hmm, nieporozumienie.
Artysta Zwany Niegdyś Puff Daddy.
I co ta Lil Kim z siebie zrobiła?!
Tak, pewne w życiu naszym są dwie rzeczy. I czas na jedną z nich właśnie nadszedł.
Tydzień temu miałem prezentację w pracy. Kolega-prelegent powołał się na jasnopis.pl. Że mamy niby pisać na poziomie 3-4, czyli maturalnym. Skala wypocin wg wspomnianego serwisu oceniana będzie w skali od 1 do 7. I takie odniosłem wrażenie, że kolega jakąś ósemeczką napierdalał do ludzi. Pardon my french.
I tak z ciekawości sprawdziłem moje ostatnie wpisy. Przecie ja się tak pysznie bawię słowem! Toż to jakaś 6 będzie, jak nic. Jak w banku!
Hę. 2 jest nową 6. No w porywach do 3 moje wpisy wyciągają, bo niestety literówki są i jaśniepisanie.pl nie zakumało chyba, tylko zaliczyło to jako wyrafinowany i trudny język.
Taka lekcja pokory albo zimny kubeł na moją głowę. Już nawet nie będę wspominał, że w sumie 11 dostałem na maturze z języka ojczystego. Pisanego i oralnego, czyli ustnego. Wstyd Maciek!
Wczoraj poszedłem się dziabnąć, bom na czekoladę miał ochotę. Obok mnie w okienku co chwilę podchodzili ludzie i prosili o … zaświadczenie do PIT-u o oddaniu krwi. Jakemże się zdziwił. Jak to?! Ano tak to. 8 lat mojej krwi w piach poszło! Ale za 2019 wziąłem certyfikat.
117 zł do odpisania!
Krew oddaję od 2010 tylko i wyłącznie z jednego powodu. O przepraszam, korekta. Krew ODDAWAŁEM do końca 2019 roku tylko i wyłącznie z JEDNEGO powodu:
darmowa czekolada!
Którą i tak rozdawałem później w pracy ludziom, gdyż sam nie za bardzo jem.
Dzień wolny mnie nigdy nie przekonywał. Albo wyskakiwałem z roboty na wysysanie i wracałem, albo kończyłem godzinę przed i szedłem do pani Igiełki.
Od wczoraj krew oddaję już z dwóch powodów. Do słodkości doszła:
ulga podatkowa
Aha. No i oczywiście oddaję krew, bo pomagam (przymrużenie oczka).
O nowy Morrissey w radio z panią. Thelma Houston. Pani co miała hit w … 1976. Piosenka nawet nawet. Ale mam z tym panem problem. Mam kilka płyt, lubiłem, słuchałem. Ale kilka lat temu artysta na koncercie w Polsce strzelił focha. Wszedł na scenę, pokręcił się kilka minut i chyba po jednej piosence stwierdził, że jakoś fani nie za bardzo entuzjastyczni. I wyszedł. To ja takim gwiazdom mówię – pa pa!
Ludzie są durne. Sprzedaję rzeczy na OLX. Po taniości, bo nie lubię zdzierać. I dostaję wiadomości z serii „a za tyle i tyle pan sprzeda?”. Ludzie, 4 książki Murakamiego za 30 zł, to prawie jak za darmo. Nie, jakieś dziecko chciało się wytargować na 25 złociszy. Kiedyś sprzedawałem słuchawki za 500 zł. Taka chyba germańska firma – Szajzerhajser. Koleś wali prosto z mostu. Żadnego „ani be, ani kukuryku”, tylko „daję 350. Przyjeżdżam dziś i po temacie”. Odpisałem panu coś z serii „Hmm, chyba pomylił pan licytację”.
Sprzedawałem szafkę z IKEA. Dałem wymiary, dałem link do strony mebla na stronie sklepu. Szafka długość 160 cm. Dzowni dziad, że jest zainteresowany i jutro rano się zjawi. No to ja chatę pucuję. Błysk i świeżość. Dzwoni pan i mówi, że żona właśnie jest w IKEA i ogląda szafkę i ta szafka ma długość 160 cm. A oni chcieli 140 cm. Rezygnują. Podziękowałem panu za info, że nici z transakcji. Pan się żachnął znacznie – no co pan? Ja poważny człowiek jestem.
I zostałem jak ta sierota – z niechcianą szafkę i czystym mieszkaniem.
Wczoraj zadzwonił kolejny. Pokorowiec na sofę opylam. Wytargował koleś niższą cenę. Ja już mam nastawienie „daj pan cokolwiek i bierz pan to w cholerę”. Miał być do 11.30. Super. Wziąłem sobie wolne i czekam. Dzwoni po 8, że pilnie musi do domu wracać (nie jest z Warszawy) i że się może odezwie kiedyś.
– halo, halo! – mówię. Ale jest pan nadal zainteresowany?
– ttttak. Tylko się może odezwę ewentualnie kiedyś
Postawnowiłem nie przeklinać i nie denerwować się głupotą ludzką. Znowu zostałem z wysprzątanym mieszkaniem i niechcianym pokrowcem. I do pracy lecieć muszę. A piątunio dziś.
Pewnie śmierć nadejdzie szybko, jak się będę takimi przejmował. Serce może mi nie wytrzymać. Żyłka na czole może nie wytrzymać i … pęc lub pęknąć.
Wczoraj dostałem PIT z pracy. Boje się rachować … Mam nadzieję, że ta krew i IKZE dopomogą. Rok temu, gdyby nie redukcje podatkowe, to byłoby z 1 500 złociszy do dopłaty.
Klasa trudności tekstu: 2/7. Tekst bardzo łatwy.
Cholera, piszę jak w podstawówce!