kawa a charakter
Wczoraj jakoś przypadkiem wpadł mi w ręce artykulik o kawie.
Jak słyszę kawa, to mam dwa skojarzenia:
1 pani prof. ze Szczecina
2 pani Słodkokwaśnej, która kiedyś napisała książkę o kafce
To ja o pani uczonej, bo o napoju chciałem rzec.
Czy ja lubię kawę? Różnie to bywało. Pierwszy raz wypiłem kawę, jak miałem 15 lat. Dostałem taką parzoną w szklance, jak wizytowaliśmy rodzinę, której nie znałem i do tej pory nie znam. Kuzynka coś niewiele starsza ode mnie. We wsi Żółtki to się działo. To cholerstwo piłem pół dnia. Dopiero po paru długich latach zrozumiałem, że była to kawa-plujka. Później za kawą nie przepadałem. A jak zacząłem pić, to tylko rozpuszczalną w proporcjach 1/3 wody, 2/3 mleka. I tu już się pojawia pani uczona, doktór wtedy.
Przecież to nie kawa, a napój mleczny jakiś!
Tak mi mówiła.
Aha, co do cukru. To od mniej więcej 2002 roku zacząłem ograniczać cukier. Zazwyczaj słodziłem 2 łyżeczki, ale 17 lat temu postanowiłem ukrócić ten słodki proceder. I tak co chwila pół łyżeczki mniej, pół łyżeczki mniej i …bach! Sugarless albo sugarfree jestem.
Później stwierdziłem, że kawa jest niezdrowa i przestałem pić ten napój. O!
I tak do remontu, na zwieńczenie którego przyprowadziłem ekpres do kawy DeLonghi do domu. I teraz już piję małą czarną. Espresso najczęściej. Pojedyncze, bo podwójne jakoś mi nie leży. A i czasem americano też się przytrafi. Ale to już na ulicy. W domu zawsze espresso.
Jak kupiłem ekspres to od razu zakomunikowałem ten fakt pani-wtedy-doktór ze Szczecina, bo ona dla mnie od zawsze autorytet w sprawie kaw. Mówię jej, że do sklepu „Pożegnanie z Afryką” poszedłem i kupiłem jakieś pyszności smakowe. Obśmiała mnie mówiąc, że ten sklep to jakiś łabędzi śpiew, albo relikt, że tam to się już nie kupuje. Do Tschibo mnie odesłała. I piję z tego sklepu najczęściej. Czasami eksperymentowałem ale okazywało się jednak, że albo sam mielisz kawę, albo kupujesz w Czibo.
Ok, raz, inni kawosze – państwo z Europy na K. podpowiedziało mi, żeby kupić kawę na portugalskim straganie na BioBazarze. Bo oni tam nabywają. Kurna! Dobry to był pomysł! I Dobra kawa. Ale BioBazar się przeniósł na przemieścia Mordoru i jak byłem, to nie mogłem znaleźć portugalskiego straganu. Smutna buzia.
Ale czego się nauczyłem od pani prof. ze Szczecina?
– kawa czarna
– kawa bez mleka
– dużo kawy
– kawa czarna
Dzięki Renata. You are my maker, you may command me – takie wspomnienie Czystej Krwi.
I co mówią mędrcy tych co piją espresso? Jakim jam, że jest człowiekiem. Jakimże człowiekiem, o przepraszam, jakomże kobietom, jest pani prof. ze Szczecina, która też do ekspreso [sic!] się przyznaje?
Osoba, która po prostu lubi smak kawy. Jest przyjacielska i potrafi się zachować w każdej sytuacji. Uwaga, być może to także egocentryk i pracoholik!
Początek to sama prawda, ale końcówka? Bzdura. Ale pewnie ta deskrypcja sprawdza się u mojej uczonej. Czyli ja pewnie nie powinienem espresso pić. Bo mój charakter na to nie pozwala.
Kogo ja tu jeszcze znam? Hm. Ok. Pan z Europy na K. powiedział mi dziś, że espresso ale podwójne.
Osoba bardzo zajęta, ciężko pracująca. Dobrze wie, że jedna filiżanka kawy to dla niej po prostu za mało.
Hehehehehehe. Czysta prawda!
2 komentarze
r
Całkiem dobrom kafkę wyczaiłam niedawno w tesko na wyprzedaży. Przyniosłam do domu i wsypałam do ekspresu, a resztę do pojemnika na kawę. Przyrządzam, piję i myślę sobie – oho, to jest TA kawa. Muszę zapodać Maćkowi.
Opakowanie rezolutnie wywaliłam, bo przecież ma się tę pamięć, nie? Jeszcze parę dni temu pamiętałam co to była za kawa…
mdobrogov
Dzięki r. Niestety z kawami w sklepie jest tak, że zapychają. Kupowałem swego czasu lavazza mieloną (bom taki ekspres mam) w Kerfurze. Po taniości. Niestety moje DeLongi nie akceptuje tanich produktów. I znowu mielę w Czibo. Ale dzięki za pamięć r.