-
paluszek obrany
Czyli zimne nóżki. Wszem i wobec ogłaszam, że mam serdecznie w … nosie diety. Tydzień po badaniu wątroby robiłem nowe testy. I też był lipidogram. I się okazało, że cholesterol poniżej górnej granicy. No musiałem się wcześniej czegoś nażreć! Także tak, nie jem smażonego i mięso raz na jakiś czas. Czyli żadne lekkostrawne diety mi nie groźne. Dziś mnie naszło na zimną nóżkę. Nakupiłem 3 kopyta świńskie i 1 golonkę. 6 godzin gotowania. Długo. Tak długo, że zapomniałem na koniec czosnku dorzucić. Ale wyszły … mam nadzieję. 2 słoiczki zawekowałem na zaś, a reszta w foremki na teraz. Kilka pojemników bez mięsa (bo wyszło). Będzie mam nadzieję jedzone. Zimne nóżki…
-
jak Ania Starmach powie, że ma być …
sok z cytryny, to ma być i już! Czy jak się ta pani z Big Chefa nazywa? Kompot gotuję. Po raz pierwszy w życiu. Oczywiście w przygotowaniu tegoż pysznego napitku nie ma nic trudnego i skomplikowanego. Ale jak już miałem robić to po raz pierwszy, to postanowiłem zasięgnąć języka. Jakiś pan jest ulubieńcem internautów. … do 4-litrowego garnka wsyp jabłka do połowy i zalej wodą… Pan faktycznie wykłada te sekrety gotowania jak krowie na miedzy. Ergo jest bardzo prosto. Ktoś się pyta w tych komentarzach pyta – to ile ma być tych jabłek i ile wody!? I trafiłem też na wybitność kulinarni polskiej. Pani Ania, pani z okienka, tak…
-
he he
W ostatnim wpisie ja o Frelach i proszę, dziewczyny wydały drugą płytę o tytule „he he” właśnie. Jak to mówi mój znajomy, muzyka taka słodko-pierdząca. Dziewczyny śpiewają po śląsku, po polsku. Ogólnie miłe to dla ucha, ale nie będę czarował, że to jakaś ważna płyta. Nie. Wczoraj po wygranej kometce podbiłem do kolegi od pizzy. Okazało się, że skubany sobie kupił … Fajny rower. Taki trochę popsuty! Gdzie jest prawy widelec? Zaproponowałem mu, żeby odblaski z kół zdjął, bo jakoś nie przystoi. Ogólnie mi nie do śmiechu. Nie każdy wie, ale planowałem na początku lipca wyskoczyć do Bejrutu. Miałem zapłacić kaskę w styczniu, ale jakoś się ociągałem.…
-
jest taki samotny dom
czy po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój? Czasem tak, czasem nie. Ekspres mój zionie ducha. Pisałem już o jego marnym końcu. Pogodziłem się już z tym faktem. Będzie mniej gratów na blacie kuchennym. Ale jednak taka strata boli. Wczoraj znowu mi zakaszlał, poburczał i nic. Myślałem, że może kawa znowu źle zmielona w Czibo i się zatkał. Puściłem na pusto i dalej nic. Ze spieniacza do mleka leci. Ale z głównej dziury nie. Eh. Postanowiłem go naprawić … znowu. Czyli wyłączyłem go z zasilania. Ty poczywaj, a daj ać ja pobruszę – tak pomyślałem po staropolsku. Dziś nadszedł dzień! Spokój! Piję właśnie. Nie!…
-
paradoks
chciałem dać w tytule pewną liczbę o dwóch identycznych cyfrach, ale pamiętam, że już to było. Pamiętam zajęcia z logiki. O relacjach prawił nam prof. Z. Bartosiewicz. Nie pamiętam czy chodziło o zwrotną, czy o symetryczną. Jeśli A pociąga za sobą B, to B pociąga za sobą A. Jakoś tak to było. Wszyscy przytakiwali zgodnie. I nagle ktoś z audytorium (jesssu, chodziłem na wykłady?????): Jeśli ja znam Bruce’a Willisa, to on niekoniecznie musi znać mnie – aha, no tak – rzekł uczony. Chyba pan prof. nie dodał o pewnym warunku dla każdego a, b∈A Bo przecie A może być zbiorem Ziemian, nie? Ok, mądrości na bok. Pamiętam, że z zajęć u tego…
-
kawa a charakter
Wczoraj jakoś przypadkiem wpadł mi w ręce artykulik o kawie. Jak słyszę kawa, to mam dwa skojarzenia: 1 pani prof. ze Szczecina 2 pani Słodkokwaśnej, która kiedyś napisała książkę o kafce To ja o pani uczonej, bo o napoju chciałem rzec. Czy ja lubię kawę? Różnie to bywało. Pierwszy raz wypiłem kawę, jak miałem 15 lat. Dostałem taką parzoną w szklance, jak wizytowaliśmy rodzinę, której nie znałem i do tej pory nie znam. Kuzynka coś niewiele starsza ode mnie. We wsi Żółtki to się działo. To cholerstwo piłem pół dnia. Dopiero po paru długich latach zrozumiałem, że była to kawa-plujka. Później za kawą nie przepadałem. A jak zacząłem pić, to…