madonna może sobie śpiewać
Bitch, i’m madonna.
Ja niestety ani królową, ani królem popu nie jestem.
Niefortunnie się do selfie ustawiłem i wyszło, co wyszło.
Dziwka jakaś, bitch! Wyjaśniam, że dziś pojechałem na grzyby. Przejeżdżałem przez ulice i Praw-dziwka, i Muchomora.
Wczoraj pyszności jadłem u Słodkokwaśnej. Pastrami kanapka (mlaaaaaask) oraz karaś smażony (nacięty, żeby się małe ości wysmażyły. Było mniam).
Do tego Alcorythm, żeby dziś było cacy (polecam serdecznie ten napój). I do tego pani Słodkokwaśnej narobiła kapusty kiszonej (z octem). Nawet słoik do domu dostałem, ale już dziś zrobiło się pół słoika. Chyba dzieci zjadły.
Polecamy ze Słodkokwaśną film na Netflixie – White Boy Rick. Z Matfiu Makonahy (nie pamiętam jak się on pisze. Matthew McConagh… no nie wiem). Film jest o najmłodszym informatorze FBI. Zwerbowali chłopca jak miał … 14 lat. Detroit w 1985 roku wyglądało koszmarnie. Bałbym się tam mieszkać. Bardzo fajna kreacja młodej, brytyjskiej aktorki, która zagrała ćpunkę, siostrę młodego informatora.
Widziałem też Trailer Park Boys/Chłopaki z Baraków. Nie wierzyłem co ja paczę! Absurdalne, durne, ale … wciągające.
W sobotę poszedłem dookoła Jeziorka Czerniakowskiego. Lubię tam spacerować. Za każdym razem coś nowego odkryję. Zauważam, że pandemia spowodowała, że ludzie gromadnie spacerują tam. Nie ma galerii handlowych, to trzeba coś robić. Wcześniej na moich spacerach mijałem z jedną, dwie osoby. Teraz co chwila dzień dobry mówię.
Dziś pyszny rower. Pogoda akuratna. Niestety na mojej trasie od groma pieszych. Wcześniej spotykałem jeden rower i jednego człowieka. Teraz za bardzo nie było okazji, żeby się do 20 km/h się rozpędzić. Także drzewa były mijane bezpiecznie.
Muszę się przyznać, że wykorzystałem dziś dzieci Państwa z Europy na K. Wiedziałem, że Pan z Europy na K. pojechał na włości, więc dzwonię do szanownej małżonki. Okazało się, że jednak z nim się włości. To do dzieci dzwonię. Najpierw do mojego BFF-a. Oczywiście nie odbiera, bo pewnie nie słyszy. Na szczęście starsze dziecię odebrało i się umówiłem. W oponki chciałem dmuchnąć, bo Pan z Europy na K. ma taką sprytną pompkę. Podbijam do dzieci i mówię, że trzeba nadmuchać koła do 3,5 atmosfer. I tak żartem mówię do Bąbelka, żeby brał się za robotę. I co ja paczę!? Młody zaczyna mi wentyle odkręcać. Niestety trochę ciężka robota, bo sporo powietrza uszło, zanim mój BFF założył końcówkę pompki. Licznik pokazywał 2 atmosfery (nie wiem w jakiej jednostce pokazuje). Na szczęście siostra Bąbelka włączyła się do akcji i koło nadmuchane. Poprosiłem o kawę i młody zajął się ekspresem. A często bywało tak, że jak Pan z Europy na K. pytał się, czy chcę kawę, to mówił – to se zrób.
Piję sobie i konwersuję ze starszym dzieciem i oczywiście, jak zawsze, kawę wylałem. Pewnie pytacie się, czy zmyłem podłogę? Ha, nie!
Dobre są te dzieci. Takie pomocne. Może trzeba sobie załatwić jakieś? Ponoć w kapuście można znaleźć. Przejeżdżałem dziś koło pola kapusty. Nie było.
Nienawidzę prasować, to miałyby co robić. Toaletę bym nauczył sprzątać. Jak kamień z kabiny prysznicowej usunąć. I takie tam inne. Dobrze by było, gdyby miały 18 lat, to po fajki i po bronksa mogłyby same pójść. A jak byłyby młodsze i miało przynajmniej z metr 20, to do lodówki mogłoby sięgać, po piwo. Sama wygoda i korzyść te dzieci. Ooooo, i przecie 500+ dają!
2 komentarze
ulatx
Ta pierwsza fotka z pola kapusty jest niesamowita, nie wiem dlaczego ale hipnotyzuje!!
A dzieci to inaczej się “znajduje” ??
m
że niby bocian przynosi? Cholera, trzeba czekać do wiosny 🙂
a kapusta fajna, hipnotajzyn jest