życie

wystarczy tylko 270

kurczaczki, dziś wybory w USA. Pamiętam, gdzie byłem i co robiłem 4 lata temu! Ależ czas biegnie.

Ule już pogłosowały dawno. Jedna pewnie na Trumpa, a druga pewnie na Bidena.

Rozmawiałem z koleżankami i się dziwiłem, czemu takie stare dziady startują? Panowie po 70. Ula z TX mówi, że jak Joe padnie, to Kamala będzie prezydentem. Fakt, na przyszłą panią wiceprezydent można oko zawiesić. Na Mike’a Pence’a niekoniecznie. Ale to właśnie 4 lata temu starsze państwo z Indiany powiedziało mi o tym senatorze. Że kibicują Trumpowi, bo jak wygra, to zabierze ze sobą w cholerę tego polityka i da spokój ludziom Indiany.

W Polsce prezydenci raczej młodzi. Kwach, jak był wybierany po raz pierwszy, to miał chyba mniej lat niż ja teraz. 41? A Dupa miał 43 w 2015 roku. Czyli my na młodość stawiamy. Ameryka na … doświadczenie.

A wystarczy tylko 270 głosów zdobyć. Z 538. Wtedy Hilary Clinton aka Leżąca Plaża (Lying Bitch), jak ją większość nazywała. Zdobyła ponoć 2 miliony głosów więcej. I cóż z tego. Nie wygrała w tych stanach, co trzeba. Najwięcej głosów ma się z Kalifornii, bo aż 55. Ale sporo stanów daje ci tylko 3. Także Jakby otumanić ludzi z 3 stanów, to już ma się 122 (Texas 38, Floryda 29).

 

W poniedziałek 4 lata temu zaleciałem do Charleston i zacząłem moją przygodę. Fajny to był road trip.

Myrtle Beach było już po sezonie, także hotel kosztował grosze. Coś ponad 50$. Wysokie piętro, widok na ocean. Jakiś przeziębiony byłem, bo pamiętam, że jakieś tabletki jadłem. Pokój ogromny, a łóżko przepastne. Obudziłem się przed 5 i poszedłem oglądać wschód słońca. Wtorek nadszedł.

Ale wieczorem wcześniej podziwiałem kurort. Niestety lekko zdemolowany był. Huragan Matthew odwiedził Karoliny wcześniej.

Po kolacji spotkałem w barze jakichś chłopców i pograliśmy w bilard. Jeden zaproponował mi jointa, ale odpowiedziałem, że nie palę, bo rano muszę być wypoczęty i na chodzie. Prawda była taka, że koleś wyglądał dziwnie, a ja nie palę takich rzeczy z nieznanych źródeł.

Rano po wschodzie słońca ruszyłem. Dzień wyborów. I to była przyjemna podróż. Ameryka prawdziwa. Nie jakieś betonowe autostrady i lasy, tylko architektura, życie, bezdroża, ludzie. W sumie na północnym wschodzie drogi są nudne. Bo na południu, jest krajoznawczo. Tak naprawdę to takie utwardzone drogi, które i tak nazywają się highway. Jechanie po takich szosach to czysta przyjemność i frajda. Przy którymś kościele stała kolejka do wyborów. Szkoda, że nie zatrzymałem się i nie porobiłem zdjęć.

W Savanah, w The Warehouse, oglądaliśmy w TV relację z wyborów. Ludzie się emocjonowali. Ja wszystkim mówiłem, że dylemat to my mamy co 5 lat w Polsce. A ostatnie wybory, to rozterka pomiędzy głupim a głupszym. W knajpie poznałem kolesia (po prawej) co zamówił sobie krewetki i był w delegacji i paniusię (po lewej). Pogadaliśmy troszkę. Na scenie grał chłopiec na gitarze i wtedy poznałem …

 

 

i do dziś jak to słyszę, to widzę ten bar, to miasto. A Savannah przepiękna, urokliwa!

W Charleston w barze już czekaliśmy na efekty głosowania. Jedno małżeństwo z Indiany, jedno emerytowane z MasaUciechs, ja i barman. Dyskusja trwała w najlepsze. W końcu chłopak powiedział, że nie ma bata, po czarnym prezydencie Ameryką nie będzie rządzić kobieta. Ludzie chcą białego faceta. I miał rację.

Charelston

Ciekawe co teraz będzie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że Joe Biden. Ale już wczoraj ktośtam, cośtam nie wykluczał triumfu Trumpa. Ale dziś znowu czytałem, że Donald ma 1 szansę na 10. Zobaczymy. Może znowu Putin pomoże?

 

2 komentarze

  • ulatx

    Jako ciekawostkę powiem, że duża cześć niby to wykształconych ludzi w tx nie wie, że to elektorzy wybierają prezydenta a głos zwykłego wyborcy jest tyle wart co… np. moja dieta! ?
    Pamietam twoje fotki sprzed 4 lat, a najbardziej chyba te krewetki! ??
    – no, nie mówiłam ta moja dieta nic nie warta, głodna jestem i będę w przyszłym półwieczu ?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!