-
powieść w odcinkach, czyli …
powrót do słuchania Trójki. Jakoś nie zrobił na mnie wrażenia fakt, że Agnieszka Szydłowska objęła stery w Trójce. A niech sobie grają – tak myślałem. Nikt nie będzie lepszy od Radio 357. Zaintrygował mnie jednak transfer Katarzyny Borowieckiej z Radio 357 do Trójki na stanowisko pani kierownik. Przejrzałem wtedy rubrykę „kogo nie słychać w Radio 357”. I się zaskoczyłem. Rysa na radiostacji się pojawiła. Gawędziłem też nie tak dawno z Rafałem i jego małżonką o Trójce. Że niby tak ładnie zmartwychwstają. Ale ja wtedy nadal nie dawałem się przekonać, bo kilka razy podsłuchałem Trójki i jakoś nie przekonali mnie. O ile jeszcze muzyka była ok, to prowadzący kompletnie niepasujący do…
-
zmartwienia i inne rośliny
to już będzie bez mała 3 lata. 3 lata jak pani prezes o urodzie prawdziwej, wrednej pani prezes zniszczyła Trójkę. Słuchałem tej stacji jeszcze przez jakiś czas, bo nie było nic innego, bo nie można się było, po ponad 30 latach, od tak się odzwyczaić. Odstawić Trójki łatwo się nie dało. Radio Nowy Świat mnie nie porwało. Słuchałem tam kilku audycji, ale nie była to jakaś zatrważająca liczba. Może z dwa programy mnie interesowały. Nie było tam trójkowego klimatu. Manna nie trawię, więc tym bardziej nie ciągnęło. Cały czas było radio Muzo FM, ale oni tylko mieli dwie fajne audycje autorskie – o 20.00 w poniedziałki i wtorki. Bisior i…
-
wielkanoc
Alleluja, pani prof. ze Szczecina z martwych wstała! Milczawszy ostanio. Wiem. Cóż, najwyraźniej w wielki post nie pisuję. Rozmawiałem jakiś niedawny czas temu ze Słodkokwaśną (wtedy chyba co na randce byliśmy nad rzeką na barce :-)) i zapytałem się, czy wspomniana pani uczona odzywa się na Fejsie, czy żyje. Okazało się, że coś tam czasem skrobnie. Pomyślałem zadzwonić do koleżanki, ale jakoś nigdy nie był odpowiedni czas. A to praca w domu, a to „07 zgłoś się” oglądam a to to i tamto. I tak ścichapęk słyszę „brzdęk” na moim lapsie. Mail nadszedł. Ze Szczecina. Pani prof. się zapytuje, czy słucham Radio Nowy Świat, co sądzę o nowej stacji.…
-
koszmar bieżącego lata
Nie wiem co jest, ale miałem koszmar ostatniej nocy! W moim magicznym domku!? Dziwne. Paranormalne. Sen był jakiś wyborczy i składał się z różnych epizodów. I wszystko się zaczęło chyba od tego, że jadąc do Białego mijał nas Budyń aka Sebastian asystowany przez migające i wyjące auta. Pewnie się agitował w Suwałkach. I ten fakt, i wybór mojej Mamy spowodował, że śnił mi się nie mój prezydent Wolski. Najpierw koło bloku mojej siostry zatrzymał się wehikuł, z którego wysiadł Sebastian. Jak gdyby nigdy nic zarzucił na ramię torbę i poszedł na zakupy do Biedry! Czyli to prawda, prezydent wszystkich Wolaków. Prezydent wolskich spraw. Eh. Super kandydat. Druga część…
-
dzień wokół nas, eroll
czyli Jeruzalem płonie w oddali. Miałem pisać o pewnym serialu na N. Ale stwierdziłem, że co ja jestem? Filmweb? I pozwlekałem i zapomniałem już o tym. Ale teraz słyszę w radio jak pan pyta panią, czy wie, co 29 lat temu, w 1991 roku, weszło na Listę Przebojów Programu 3. Pani odfuknęła szybko – miałam wtedy 2 lata. Uwielbiałem ten utwór, ten zespół, ten album. A jak wypuścili „Son of the Blue Sky”, to już w ogóle w Polsce epidemia Wilków nastała. Mieli swój czas. Pamiętam jak byłem w sklepie muzycznym za debiutem Wilków. To były czasy, kiedy zaczęto tępić piractwo i miało się już alternetywę – piracka kaseta…
-
o, po żarach
“9 czerwca obchodzimy Dzień Przyjaciela. W tym dniu można podziękować przyjacielowi za to, że zawsze jest tuż obok”. No nie wiem. Gdybym teraz zobaczył mojego przyjaciela obok, to bym chyba zszedł na zawał! Ale wszystkim przyjaciołom mówię krótkie „dzięki, że jesteście”. Choć w radio dziś mówią o psach, a nie o ludziach jako przyjaciołach. Na psa urok! Kolejne dni wyglądają ciekawie. Rower, Wujek Dobra Rada. Heh! Dziś chyba nastąpi oficjalne i uroczyste schowanie wentylatora. Szybko jakoś. Półtorej dnia stał wystawiony tylko. Żary jakoś odeszły. Po żarach już jakby jest. Wczoraj, na ten przykład, spaceruję za dnia ze sklepu do domu. Krótkie wszystko – włosy, koszulka, spodenki. Dzwoni…
-
pod niebie nie
Stała się rzecz straszna! Robiłem migrację moich obserwujących ludzików ze starego bloga na nowy i coś nie zadziałało. Wtyczka wordpressowa JetPack się coś zbuntowała. Także po konsultacji wywaliłem ten dodatek. A ponoć taka wszystkomająca, z milionem modułów. Że już nie trzeba innych wtyczek. Właśnie w radio gra Perfect i ich „Idź precz”. Pasuje jak ulał. Stała się rzecz straszna! Myślałem, że nie dało się wcześniej słuchać Trójki. Cóż. Teraz się nie da. Te komentarze od słuchaczy: – płaczę i słucham – super, że wróciliście – jesteśmy z Wami I odzew radiowców: – jesteśmy z powrotem – staramy się dla Was – Trójka to nasi słuchacze Taki lodzik eterowy.…
-
brawurowa bladź, czyli mój pierwszy raz po raz drugi
Ostatnia scena już, dramatyczny akt Wysmakowany kicz, płakać mam czy się śmiać? Niepojęty grzech, czas ucieka tik-tak, tik-tak Trąci chłamem, gdy czekam na mój znak Hejka kochani! Jestem. Nadaję. W pierwszych słowach pragnę podziękować za pomoc i za wsparcie Słodkokwaśnej, który mnie rozdziewiczył, trzymał za rękę i poprowadził przez meandry zakładania własnej strony. A ciężka jest to droga. Taka fanaberia mnie naszła. Żeby mieć własne strony. Ileż mnie to zdrowia kosztowało? A ileż hajsu? Mogłem zostać na wordpressie i wykupić u nich jakiś pakiet. 14 zł/miesięcznie za jeden adres (czyli bez mała 400 zł/rok za oba blogi). Mógłbym wtedy mieć adres taki, jaki sobie zawinszowałbym. Albo w ogóle nic…
-
the end
Kurczaczki, ciasto francuskie mi nie wyszło, a widelec spadł z talerza do kosza! Wnioski? – schować kosz z powrotem do szafki – nie rozciągać tak ciasta, bo się podziurawi – duchy wróciły i czegoś chcą Wpis miał się nazywać „nic nie może przecież wiecznie trwać”, ale coś mi zaświtało, że już coś takiego popełniłem. O tu jest. Tych wpisów mam ze 40, a jednak wiem, co się w nich mieści. Właśnie. Ile ja mam tych wpisów. Adnu sekundeczku. Bzzz pii uuuu grrr brrr, mam już. To jest 360 post. To jest the end, czyli koniec. Rozmawiałem 21 maja z moim serdecznym kolegą ze studiów, którego nazwę tu, hmmm, Arek-Zegarek (sorki…
-
grażoń
Heh. Okazało się, że manipulant moderator zamieszał w 16 z ostatnich 20 notowań list. Audyt nasyłają. Regulamin transparentny ma powstać. Mój ulubiony kolor – transparentny. Proszę nasłać audyt na lata 90-te, kiedy to Queen rządził na liście. Jestem pewien, że ręcznie było to wszystko sterowane, bo kto na ten zespół chciałby głosować? Co do głosów, to pan Marek już dawno opowiadał dykteryjki na temat tego, jak do radia przychodziły worki z kartkami z głosami słuchaczy. Zdarzało się, że w jednym rzucie był plik pocztówek wypisanych tym samym charakterem pisma i zawierających głosy na te same utwory. To pan Marek je odrzucał. Sterował ręcznie. Później, w dobie internetu, oszuści potrafią wysyłać…