dziwny jest ten świat
Pokazali Włochy i Chiny z kosmosu. Okazało się, że po wstrzymaniu przemysłu niebo się rozjaśniło. Czystsze się stało.
Czekam na wiatr co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na raz
Ze słońcem twarzą w twarz
Jakaś baba uciekła ze szpitala zakaźnego, bo jej kiełbasę podali. A wegetarianką była. Mały szkopuł w tym, że miała coronawirusa.
Ludzie zrywają się z kwarantanny i idą na zakupy. W tłum, do ludzi.
Bycie w domu jakoś mija ciekawie. Człowiek ma czas na to i owo. Nie nudzę się. Szkoda tylko, że odkurzacz już nie ssie, bo nie mogę odkurzyć. Z podłogą sobie daję radę – miotełka. Ale gorzej z dywanem. Może zwinąć? Czas chyba na tego Siajomi robota.
Nie czytam już newsów o zarazie, bo stwierdzam, że połowa zła na świecie to zasługa mediów, które napędza to wszystko. Wychodzę z założenia, że jak się nie ma o czym pisać, to lepiej nie pisać. Kiedyś ktoś zapytał Kubę Wojewódzkiego, czy czytał już księżkę którejś celebrytki. Odpowiedział, że nie, bo nie lubi pierdolenia o niczym. Dobra odpowiedź, szkoda tylko, że Król Telewizji pobrudził sobie rączki swoją „(auto)biografią”.
W sklepach towary na półkach. Nie ma paniki. Trochę mi szkoda, że zamknęli sklep Tchibo, bo nie mogę sobie kawy nakupić. Kupowałem kiedyś kawy mielone w sklepie zwykłym, ale zapychał się ekspres. W czwartek, w desperacji, kupiłem znowu jakieś cudeńko. No ma znaczek, że kawa dobra do ekspresów przelewowych, ciśnieniowych, do zwykłego parzenia i w tygielku. Hm, ciekawe jakim cudem, skoro do każdego ekspresu wymaga się inną grubość mielenia. Oczywiście bez przekonania wziąłem kawę. I tylko raz zrobiłem kawę, bo ekspres … zakaszlał. Ale o dziwo postanowiłem zrobić sobie kawę parzoną, czyli plujkę. Niezła!
Home office trwał u mnie półtorej dnia. W piątek musiałem być w pracy, żeby pomagać rozwozić to i tamto po oddziałach. Lekki burdel organizacyjny, ale daliśmy radę. Zobaczymy co ten tydzień przyniesie. Wolałbym nie ruszać się z domu.
Ostatnio mam koszmary. Nie wiem, czy to wina feng szłej, czy coś chcę sobie powiedzieć. A właściwie moja (pod)świadomość chce mi coś powiedzieć. Ostatni koszmar z wczoraj. W pracy rozdawali wyniki testów na koronawirusa. Koleżanka miała wpisane „18 marca”. Czyli tego dnia niby się zaraziła. Wpadłem w panikę, bo się z nią widziałem. Muszę do niej jutro zadzwonić. U mnie pokazało „19 marca”. I tak się składa, że ten dzień niby zarażenia to mój pierwszy, i jak dotąd jedyny dzień home office’u. Hmmm, chyba moje ja domaga się pracy z domu, a nie łażenia do biura.
Ludzie na ulicy, o ile są, strasznie podejrzliwie się patrzą. A jak miejsca ustępują! Dziś na spacerze jakaś pani, jak mnie zobaczyła, to jakoś nienaturalnie uskoczyła na 2 metry w prawo. Dużo ludzi spaceruje, jak nigdy.
I z tym wirusem odkryli, że to gówno się może w powietrzu ponoć utrzymywać. Jej! To skąd ja mam wiedzieć, czy kotś przede mną nie prychnął wirusem?
Ale i tak plotka niesie, że wszyscy mamy coronawirusa, w mniejszym lub większym stopniu. Pytanie co on nam może zrobić.
Także wszyscy siedzą w domu. Sprzątają, czytają, oglądają, gotują. Kolega z Californii zadziwiony, że mam alkohol – to sklepy z alkoholem macie otwarte?.
Ja zawsze wtedy odpowiadam – this is Poland Michael. A niech kolega sobie myśli co chce o nas.
Przed zarazą pani Słodkokwaśnej pożyczyła mi jedną książkę. Tomasz Konatkowski – Przystanek Śmierć. Połknąłem w trymiga. Przy kolejnej wizycie zabrałem pozostałe 3 kryminały z serii „Komisarz Adam Nowak na tropie”. Druga książka „Wilcza Wyspa” już nie taka super. Ale przebrnąłem. I teraz wziąłem się za „Nie ma takiego miasta”. Od razu pomyślałem o Lądku Zdrój. I nie pomyliłem się. Głównego bohatera wysłali do Londynu na miesiąc w ramach wymiany. Rzecz się dzieje w 2009 roku. Burmistrzem jest Boris Johnson. Eh ten Londyn. Dawnom nie był.
Na instagramie zobaczyłem profil Anny Gacek. „Kochani przygotowałam dla Was mixtape. Wejdźcie na spotify…”. Nie, dzięki.
Wrzuciła dwa filmiki na IG TV. Na drugim opowiada z przejęciem o Fionie Apple. Nigdy nie mogłem się przekonać do tej artystki, choć wiele osób chwaliło. Dla mnie zawsze ta pani była pokręcona. No tak, dziewczynka z Nowego Yorku. Ale J.Lo też z Miasta. I Alicia Keys. I Cardi B. Czyli chyba to nie to przeszkadzało mi w odbiorze jej muzyki. Ale Anna Gacek mówiła o Fionie Apple tak, że słucham właśnie debiutu Tidal. Musiało chyba trochę wody w Wiśle upłynąć, żebym zmienił zdanie. Wciągnęlo mnie i twierdzę, że czemu nie posłuchać tego jeszcze raz kiedy indziej. Pamiętem jeszcze jeden fakt z twórczości Fiony Apple. Najdłuższy tytuł albumu w historii:
The Idler Wheel Is Wiser Than the Driver of the Screw and Whipping Cords Will Serve You More Than Ropes Will Ever Do
Czyli coś w ten deseń: Koło pośredniczące jest mądrzejsze niż śruba napędowa, a biczowanie linami zapewni Ci więcej niż liny kiedykolwiek zrobią. O! I to jest właśnie kwintesencja tego, jak ja traktowałem tą panią i jej twórczość. Po-krę-co-na!
Pierwszy filmik Anny Gacek trzeba jednak samemu zobaczyć! O ile zmieniłem zdanie o niej oglądając z jaką pasją opowiada o muzyce, to widząc jej debiut na IG TV stwierdzam, że ta pani ma coś nierówno pod sufitem.
A może ja się nie znam? Każdy wie, że ta pani kocha muzykę tak samo jak modę. Już kiedyś w serialu Friends jedna z bohaterek chcąc wytłumaczyć się rodzicom chłopaka czemu siedzi w halce mówi, że to taka moda z Francji i ona sprawdza jak Amerykanie zareagują. Stawia wniosek: America not ready.
Dodam, że będąc konsekwentną bohaterka poszła na kolację ze swoim chłopakiem i jego rodzicami „ubrana” tak właśnie.
Wracając do Ani Gacek – hm, może to taka nowa Rachel? A może zapomniała się ubrać? A może ma ogrzewanie włączone i było jej gorąco? A może tak lubi? Ja bym tak się nie ubrał. Ale ja się nie znam na modzie.
No i w tym „ubranym” filmiku była dziennikarka Trójki opowiada o tym, że lubi gotować. O, to mamy dwa wspólne zainteresowania – muzyka i gotowanie.
A dziś Słodkokwaśna mi wrzucił filmik. Smaczny! I fajnie zrobiony. Mniam!
5 komentarzy
Ewelina J.
No świat zwariował 😀
ERRATA
Wojewódzki gdzieś tłumaczył się, że tak naprawdę to go namówili na tę książkę. Mi i tak najbardziej podobają się biografie osób takich jak Justin Bieber czy Greta Thunberg. Ciekawe ile tomów planują wydać.
mdobrogov
Oh. Nie mogę się doczekać tych perełek. Ciekawe gdzie jest to nieszczęsne dziecię Greta? I cóż, że ze Szwecji
mdobrogov
Jakoś nie mogę uwierzyć, że on się dał namówić na cokolwiek. Koleś doskonale wie, co robi i jak działa szołbiz. Kiedyś, stojąc na poczcie, przeleciałem jego dzieło. Oj, chwalenie się z kim się chodziło do łóżka jest słabe.
ERRATA
Wyszedł we wrony, to musi krakać.