życie

home office

Tak, dziś zacząłem. Jest co robić, to robię. Ale też bez przesady, głowę przewietrzam raz na jakiś czas – a to przez okno wyjrzę, a to zerknę do internetu.

Ostatnio rozmawiałem z paniom prof. ze Szczecina i wspomniałem straszny przebój Grażka. Uczona nie pamiętała gniota. A przecie takie kontrowersje wzbudzał. Nawet komentarze wstawialiśmy na youtube’a. Coś u pani prof. pamięć szwankuje albo skubana ładnie wypera rzeczy kiepskie.

Renata to klikaj w TO.

Coronawirus w rozkwicie, choć w Chinach stwierdzili brak zakażeń wczoraj wśród lokalsów. Hurra!!!!! Nowe przypadki odnotowane w Państwie Środka, to ludzie, którzy przyjechali zza granicy. Ciekawe jak u nas będzie wyglądał #lotdodomu z zarazkiem.

Ostatnio czytałem artykuł. Jakaś młoda mama napisała do gazety odezwę. Bo niby musiała otworzyć oczy pracodawcy. Skarży się, że pracuje w domu ale nie może czegoś tam pilnie zrobić, bo jedną ręką bawi dziecko, a drugą gotuje zupę, bo dziecko z głodu umrze, jak papu nie dostanie. I jak tu pracować? Hm, właśnie po to jest urlop opiekuńczy, albo po prostu urlop wypoczynkowy. Ja zupę gotuję po godzinach pracy albo w soboty.

Co do muzyki. Nie wspominałem nigdy, bo dreszcze mam i się wzdrugam na samą myśl. Dwukrotnie słyszałem w świętej pamięci pragramach Anny Gacek rozmowę z artystą o nazwie KRÓL. Miałem kilka utworów, nawet mnie się podobały. Niestety ten pan to jakiś infantylny koszmar. Skasowałem wszystko z mojej biblioteki muzycznej. Poziom liceum albo jeszcze gorzej. Słuchanie “rozmowy” z nim boli.

Anna Gacek? Takie kontrowersje wokół tej pani. Ja powiem tak – współczuję utraty pracy, puszczała fajną muzykę. Ale słuchać się jej za bardzo nie dało. I ta jej ekscytacja na instagramie „ojejku, jaką fajną audycję przygotowałam”. Masturbacja własną osobą nie do wytrzymania. Manna też nie znosiłem. Nadęty bufon. Ale o dziwo lubiłem ich wspólne audycje. Jak razem prowadzili, to nawet przyjemnie się tego słuchało. Ale ten Król? Brrrr.

Trójka ma to do siebie, że lansuje różne takie, nie bójmy się powiedzieć tego wprost, gówniane piosenki. Co święta, w grudniu, karp-song. A teraz kolejny koszmar „Zostańmy w domu” w wykonaniu chyba pana gitarzysty Perfectu, Dariusza Kozakiewicza. No niech sobie to grają – myślę sobie. Ale po piosence słyszę – utwór już jest w propozycjach do głosowania na naszą listę. O maryjo. Ten gniot będzie numerem 1. Ale na szczęście listy przebojów jakoś ostatnio nie słucham. Bo się nie da. O ile pan Marek N. jest znośny, to ten drugi pan, Piotr Baron jest tragiczny. Nudny głos, nudne piosenki, nudna audycja, zero emocji. Jestem ciekaw jak bardzo się mylę z tym numerem jeden dla tego hymnu o pandemii?

Hania Rani. Ciekawa muzyka. Doceniam. Fajnie, że coś takiego powstaje. Ale nie nagrywa ona tych piosenek dla mnie. Ale życzę jej sukcesu za granicami, bo ma talent i potencjał. Muzyka niszowa, ale działaj dziewczyno. Dziś połączył się kolejny mój „ulubieniec” Trójkowy Piotr Metz z Hanią Rani. Myślałem, że pomyłka i jakieś dziecko odebrało. Tak z lat 5 sądząc po głosie. Zerwało połaczenie. Po chwili artystka wraca na antenę. Oj, to nie pomyłka, dziewczynka mówi jakby miała 5 lat. I niestety jest to asłuchalne. To ciągłe „eeeee” i „yyy” masakruje cały przekaz.

Wspomniany radiowiec, co ponoć każdej władzy się przypodoba, Piotr Metz zachwycił się nową piosenką Bono nagraną spontanicznie dla Włoch. Także jak widać coronawirus i siedzenie w domu powoduje boskie tworzenie. Radiowiec w zachwytach, że takie cudeńko powstało. Zagrał nam to na antenie.

Myślę, że nawet psy mogą Bono usłyszeć. Matko przenajświętsza. Co to!?!?

Właśnie stwierdziłem, że mam 30% na telefonie służbowym, a ładowarka w … biurze. Eh! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!