życie

idą święta

 

 

Kiedy święta się zaczynają? Kiedy ja jestem chory. Rok 2012 zamyka się i tworzy się piękna klamra. Sylwester ostatni w łóżku w chorobie. Teraz też zażywam kąpieli łóżkowych. Dosłownie. Pływam w moim pocie. Ale to chyba dobrze, że się wypocam. Trzeciego dnia nastąpiło przesilenie. Mam już dosyć gnicia w pieleszach, nie mam co jeść, bom wyczyścił lodówkę.

Czas do sklepu było pójść. Na sam przód jakiś klient mnie staranował na owocach, przepychając na paczkowane wędliny. Moja uwaga zabrzmiała zniewieściale. Głos miałem taki, jak spotkany Michael Jackson na Manhattanie w kwietniu. Eh, znaczy, że nadal osłabionym. Ale pan przynajmniej przeprosił.

Postanowiłem zrobić mój przysmak i poszedłem stać za łososiem. Oczywiście kolejka w rybnym mnie nie zdziwiła. Zdechły karp na lewo, żywy na prawo. A po środku pan się co chwilę przeciskał z paletą na zaplecze krzycząc niemiło „przepraszam”. Szkoda, że akurat nie trafił na mnie, kiedy chciałby się przecisnąć.

Oczywiście bałagan na rybnym. Sklep rozdawał jakieś eko-torby na karpia. Bo nie było innej opcji na zabranie „zwierza” do domu. Trochę mnie zdziwiła kolejka za żywą rybą. Basenik metr na metr. Ryb od metra. Szlam się unosi na powierzchni wody, co chwilę jakaś rybka mniejsza (ale to chyba już nie karp, może pokarm dla karpiów?) opalała się w świetle reflektorów sklepowych leżąc bokiem i unosząc się bezwiednie na powierzchni wody. Raz na jakiś czas co większy U-Boot karp przemierzał akwen robiąc zamieszanie. Nie wyglądało to za apetycznie. Nie rozumiem, jak ludzie mogą kupować coś takiego w takich warunkach.

Za karpiem nie przepadam. Nie krzyczał nigdy z wigilijnego stołu „zjedz mnie”. A może krzyczał, a ja otępiony słuch po tym maku miałem? Ale dwa lata temu, z nudów chyba, sięgnąłem po rybkę. Oczywiście opcja w galarecie nie wchodziła w rachubę. Obślizgłe to i mdłe z samego widoku. Skosztowałem smażonego. Uwielbiam wszystko w panierce, no może oprócz anyżu. Zjadłem jeden kawałek. Było super. Białe mięso, chrupiąca panierka. Ości w ogóle nie było czuć, nie było widać. No łosoś stawów!

Do każdej eko-torby, powiedzmy, że z żywym, karpiem dolewana była woda z kranu. Jeden z kupujących zaczął lamentować, że po co mu ta woda, dlaczego ma płacić za wodę! Troszkę pan przesadził, bo dolewali wodę już po ważeniu.

Pani eks-pedientka zwróciła panu uwagę, że warunki sprzedawania karpia po ludzki są na tabliczce nad basenem z rybami.

Klient: co mnie to obchodzi?!

Kolejka chórem, jak w starożytnym teatrze: to nie dla Pana, to dla ryby!

Klient: ?!?!

Kolejka: morduje pan rybę! Ona też chce żyć!

Klient: to moja sprawa

Kolejka: zwierze się męczy! Smacznego podczas wigilii

Klient: dziękuję, wzajemnie

 

Jestem dumny z kolejki. Taka eko-świadomość.

 

Zrezygnowałem z łososia, gdyż 15 minut stania mnie zmęczyło.

Postanowiłem zrobić coś innego:

– boczek w plastrach

– śliwka suszona – element świąteczny

– ser grecki

 

W boczku zawijamy śliwkę z kostką sera. Przedziurawiamy wykałaczką… już wiem czego nie kupiłem!

Na 10 – 15 minut do pieca. Mam nadzieję, że wyjdzie. I znów pół Szczecina będzie zachwycone daniem.
Czas wziąć pigułkę. Z tym tez to mnie pani doktór zjeżyła.

Po co mi opakowanie 50 tabletek za 100 zł, oraz 30 za 20 zł, skoro będę potrzebował około połowy! Człowiek w tej chorobie, to naprawdę ma czujność osłabioną.

Poza tym, kiedy mnie maligna opuściła, poczytałem ulotki.

– zakażenia skóry, błon śluzowych wywołanych opryszczką typu I (usta) lub typu II (chyba nie muszę pisać gdzie)

– inne zapalenia pochodzenia wirusowego (np. podostre stwardniające zapalenie mózgu)

– leczenie wspomagające u osób o obniżonej odporności

Uf, ten ostatni podpunkt mnie uspokoił. Nie muszę się martwić, co mnie tak swędzi, albo czy naprawdę na mózg mi się rzuciło.

To był ten droższy lek, za stówę.

 

Ten drugi stosuje się:

– reumatoidalne zapaleniu stawów

– młodzieńcze reumatoidalne zapaleniu stawów – heh, komplement?

– zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa

– ostre bóle stawowo-mięśniowe

– ostre napady dny moczowej – muszę w końcu poczytać o tym dnie oka i tej dnie moczowej

– łagodzenie bólów o umiarkowanym nasileniu (urazy tkanek miękkich) oraz bolesnych miesiączek

 

Zabij, nie wiem, czemu mi to przepisano!?

Do tego witaminka C 1000 oraz duże ilości herbaty z lipy.

Lipa z tą chorobą.

 

A tak w ogóle, to gdzie do jasnej ciasnej jest ten koniec świata?! Liczyłem na to.

Dobrze, że nie wyjechałem na południe Francji lub do Meksyku, żeby to przeżyć.

 

Jesteśmy piękni jak diamondy na niebie. Świećmy więc jasno – czy jakoś tak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!