sam nie wiem …
… jak ja to robię. Ale kochani, siedzę i piszę.
– coś tam było!
– człowiek!
– może dostał?
– może
Kończy się tydzień, nie ma nadziei
Że następny coś jeszcze zmieni
Właśnie włączyłem sobie Kult’owy album „Spokojnie”. Nie, nie dlatego, że afera z Kazikiem jest. Po prostu włączyłem, bo to znacząca płyta dla mnie jest.
Kochani, jestem rozdarty. W rozterce takiej jakbym jest. Najpierw parę miesięcy temu dzwoni Monia i mówi „Pisz, kochany, pisz. Bo czyta mi się Ciebie świetnie”. Ewa W. z domu Z. też mnie chwaliła, że parska co chwilę śmiechem, aż jej dziewczynki się pytają „mamo co ci?”. Ewcia, mam nadzieję, że nie covid-19. Pamiętaj, parskasz, zakrywaj buzię. Tylko zgięcie łokcia później zdezynfekuj.
A teraz ta sama Monia dzwoni ze spóźnionymi życzeniami (jako jedyna, dziękuję bardzo) i narzeka. Stary, co się tak rozpisałeś? Nadążyć nie mogę. A później dzwoni Słodkokwaśna i nawija „Ale się rozpisałeś”.
Kochani, to wszystko dla was!
Mój dom murem podzielony
Podzielone murem schody
Po lewej stronie łazienka
Po prawej stronie kuchenka
Ha, u mnie odwrotnie. Po lewej stronie kuchenka, po prawej łazienka.
I tak przy okazji razgawora ze Słodkokwaśną ustaliliśmy, że odpalam płatne strony moich blogów. Kolega pomoże i wesprze. Fajnie. Muszę pomyśleć o nazwach domen.
I tu trzeba uważać. Bo cały czas mam w głowie pana, który handlował piórami wiecznymi. Miał sklep o nazwie Pen Island. Nastały nowe czasy i pan poszedł do internetów i założył stronę www o nazwie Penisland. Był zadziwiony reakcją „klientów”. Wiadomo nie od dziś, sex się sprzedaje.
Dziś widziałem, że jest jakaś afera z blogerką modową, szafiarką Dźiesiką Mercedes. Nie czytam durnych artykułów, ale mam to do siebie, że notuję tytuły tych … artykułów. I zauważyłem coś o tej szafiarce. I dziś Słodkokwaśna mi napomyka. Ok, już kojarzę. Jakiś niedawny czas temu takie pipeczki-aktoreczki-celebrytki chwaliły i reklamowały nową linię ciuchów tej Jessiki.
Kochani, warto, polecamy. Dobre, bo polskie. Warto zapłacić tych parę złotych więcej. Ale otrzymacie dobrą jakość
Jeśli Fruit of the Loom się produkuje teraz w Polsce, to ok. Ale jeśli to robią małe rączki w Maroku, to nazwijmy rzeczy po imieniu, to jest po prostu ściema i oszustwo. Ale przyznajmy im kredyt zaufania. Być może, nie wiem, nie znam się, może Fruit of the Loom pozwoliło im na produkcję w naszym kraju.
Ale jakim trzeba być frajerem, żeby płacić za t’shirt 200-250 zł, jak można kupić za 15? I tu się nie dziwie, że ludzie są wściekli.
Odnośnie markowych rzeczy, to muszę tu wspomnieć mojego Bąbelka numer 1. Mam dwa Bąbelki. Oba lat 13. Jeden to siostrzeniec, a drugi to mój BFF, syn Państwa z Europy na K. Znamy się całe życie … Bąbelka, czyli ze 13 lat prawie. Oba smyki są bardzo fajne i się ciekawie ich robi w balonika. Tzn. robiło, bo wyrosły i już się nie dają wpuszczać w maliny.
I ten mój Bąbelek numer jeden jak kania dżdżu czekał tego 17 maja i tych swoich 13 urodzin. Ale w międzyczasie wściekł się, bo okazało się, że od 18 maja już wszyscy mogą sami się przemieszczać po ulicach. A on taki był zniewolony i ten 17 maja, to takie zbawienie miało być. Mówię mu, że ma jeden dzień i niech to wykorzysta. Ale nie, młody zdenerwowany tą niesprawiedliwością. Cóż. Bąbelku kochany, życie to nie bajka.
Na pocieszenie mówię mu, że o korzyściach bycia 13-latkiem.
Mówię mu, podczas składania życzeń:
Bąbelku, już możesz uwolnić się spod skrzydeł mamy, o ile ta na to pozwoli i swobodnie zarządzać swoim kontem (poprosiłem siostrę, żebyśmy założyli Bąbelkowi i starszemu konta, które oczywiście kochający wujek zasila). Możesz kartę zamówić. Ile masz kasy?
Mały zaczął liczyć swoje aktywa. Okazało się, że ma w skarpecie jakieś różne waluty. Matka chrzestna mieszka w Londynie, to chyba go wspiera funciakami.
No to mu opowiadam o licznych kontach walutowych, które również może założyć. Mały cieszy się jak … dziecko.
Dziś rozmawiam z moją mamą i pytam się jak tam chłopaki. Okazuje się, że Bąbelek nadal jest wściekły na tę niesprawiedliwość, która go spotkała. Ale, bo zawsze jest jakieś ale, podekscytowany jest możliwościami związanymi z kontem. I już ponoć kartę zamówił. Heh, sprytny, merkantylny smyk.
A które prawo dla nas
A które prawo dla nich
Właśnie się nauczyłem, że najdłuższa piosenka Kultu, to Tan z płyty „Spokojnie”.
Rozmawiałem z kumplem Rafałem, co gramy w kometkę razem. Był z tydzień temu z szanowną małżonką na spacerze. Z bulwarów weszli na Plac Zamkowy. I się okazało, że jest protest przedsiębiorców. Rafał wyciągnął swój aparat i zaczął pstrykać, bo jest fanem street photo. Mówił, że nic się nie działo, bo protestujący spokojni. Ze 300 osób. Bitwa pod Termopile nazywa się chyba 300. Ale pewnym momencie milicja zaczęła interweniować i napierać na tłum. Aresztowali Rafała i jego żonę. Kumpel tłumaczy, że są z żoną na spacerze. Ale milicja niewzruszona. Poprosił, żeby chociaż do jednego komisariatu ich zawieźli. Ale nie, dyskoteki nie są koedukacyjne. Aga trafiła do Legionowa, a Rafał do Mińska (o ile mnie pamięć nie myli). 5 godzin spędził w komisariacie. O północy wrócił do Waw, wziął auto i pojechał po żonę. Mówił, że każdy pies miał gaz i ponoć go użyli. A protest był spokojny, żadnych ekscesów. Na dodatek dostanie on i pewnie jego żona wezwanie do sądu w sprawie kary 30 000 zł z sanepidu o niezachowywanie dystansu. Ale dystans był utrzymywany do momentu, kiedy milicja nie zaczęła napierać.
Na usprawiedliwienie milicji mówię, że
Wiesz. Milicja podczas akcji nie będzie pytać co pan tu robi? Spacerek czy protest? Ale faktycznie, jeśli nic się nie działo, to powinni zachować się odpowiednio do sytuacji. A tak, to czyste skurwysyństwo
Dziś widzę artykuł zatytułowany „Wiec Dudy jest ważniejszy niż protest”. Nawet nie klikam, bo nie chcę sobie ciśnienia podnosić. Przepraszam, ale kurczaczki, w jakim kraju przyszło nam żyć?! Ruszmy dupska na każde wybory i zróbmyż porządek. Mam wrażenie, że duża część elektoratu nie-PiS nie chodzi głosować bo a) bo nie, b) i tak nie mam na to wpływu. A później się okazuje, że ten mały chujek z ulicy na N., tudzież dzielnicy na Ż. rządzi krajem. NIE. Mówię NIE. Zacytuję brata bliźniaka naszego Naczelnika
Spieprzaj dziadu
Się uniosłem.
I czy tego chcesz, czy o to chodzi
Bym w złości tu przychodził
Pisałem o minimalizmie. Podczas tej zarazy kupiłem sodastream i chyba to tyle. Papier toaletowy nadal jest. Ale się kończy i za jakiś miesiąc trzeba będzie dokupić. Nie, nie wpadłem w szał kupowania w marcu papieru toaletowego. Do tej pory nie mogę pojąć tej paniki i wykupywania rolek.
Wczoraj nabyłem to:
Taka mała, sprytna patelenka grillowa. Z drewnianą podstawką. Na jednego rybnego steka na przykład. Już nie muszę wyciągać tej wielkiej kolubryny, żeby usmażyć małego steczka. Cała żeliwna jest ta patelnia. Można do piekarnika włożyć. Fajnie. Chyba już za pierwszym razem nauczyłem się, że rączka nagrzewa się również. Auć.