• city de facto (never) sleeps

    to zależy de facto gdzie. Wczoraj się spotkałem z kolegą Krzysztofem z IG. Już pisałem w styczniu o pierwszym naszym spotkaniu. To teraz powiem znowu, że bardzo sympatyczny kolega, zna Miasto. 10 lat na Kłinsie mieszkał, to wie co i jak na Bruklinie, Łiliamsburgu i Kłinsie właśnie. Mimo, że od 19 lat kolega jest w Stanach (wyjechał w liceum), to ja jestem de facto pod wielkim wrażeniem jego języka polskiego. I jeszcze takie tematy porusza, że na urlopie muszę się skupiać. Strasznie challengujące dyskusje. Tylko za dużo „de facto“ używa ale dajmyż spokój takim duperelom. Oprócz de facto intelektualnych wyzwań na szczęście czas na foty też był. Muszę się jeszcze z raz czy…

  • Gee…Glee

    Hm, pogrzeb Whitney trwał ponad 3 godziny. Kościół New Hope w Newark. Oooo, to blisko Państwa. Mam nadzieję, że nikt z nudów nie umarł. Chociaż na wesoło było. Fajnie to wyglądało. Nie to, żebym oglądał, ale przełączałem sobie TV i padało parę razy to na CNN, to na TVN24, to na coś tam innego. Kevin Costner opowiedział kilka historyjek z czasów kręcenia „Bodygarda”. No na wesoło było. – A wiesz, byłem na pogrzebie Whitney Houston. – I jak? – Boki zrywać Alicii Keys już nie zniosłem. Nudne to wydarzenie, ale ogólnie wrażenie pozytywne. Ludzie wspominają ją, opowiadają historie z nią związane. Nie ma miejsca na lament i rozpacz. To ja…

  • 4 września 2009

    Trzy bobry. Taaaak mnie sie nie chce nigdzie iść. Dopiero com wstał. Kawa, laps i TV. 9:30 niewaszego czasu. Ooo, u was juz prawie weekend! A u mnie od półtora tygodnia wakacje. Jeszcze dwa tygodnie i 1 dzień. Jak ten czas leci. No dobra żartuję, trzeba wziąć dupsko w troki. Tylko kompletnie nie wiem co dziś. Może Central Park? Może Brooklyn? Może któraś Aleja? A może muzeum? A może zygzak day? Czyli jedna ulica w bok, jedna aleja w dół. Jakieś sugestie? To idę się zbierać. To się zdecydowałem już. Coney Island (baby). Brooklyn, a w szczególności Coney Island, Brighton Beach (zwany Little Russia by the Sea), Prospect Park. Film…

  • 30 sierpnia 2009

      Według planów pomogliśmy Daszy się przeprowadzić. Mieszkała w Oakland w stanie New Jersey. Domek maluteńki (mniejszy niż moje mieszkanie) ale oczywiście, jak to w takich przypadkach jest – gratów a gratów. Za domkiem rzeka płynie, chyba Ramapo River i góry nieopodal widać. Takie prawie Łomianki. Cały van u-haul zapakowaliśmy. Oczywiście pogoda bardzo słoneczna. Tylko się przeprowadzać. Aha, przeprowadziła się dziewczyna na Brooklyn. Państwo pojechało nad jezioro się kąpać, a ja z Vicka do Renaissance Faire w Tuxedo w stanie New York. Takie klimaty Shakespeare’owskie. Tu monety biją, tam szkło wydmuchują. A tam ci jeszcze Robin Hood przebiegnie. Dosyć wesoło, folklorystycznie. Można nawet było się na “Poskromienie Złośnicy” załapać. Bardzo…