• niegrzeczny jak ja

    Hejka! Jak się macie? Bo ja świetnie. Kolejny dzień weekendowy i kolejna pobudka o 6.30. Wracam ja ci z pierwszej części robót i dzownię do kolegi Arka-Zegarka. Bo dziś finał Ligi Miszczów. 9.51 na cyferblacie, a ten zaspany! – co taki nie w sosie. Obudziłem? – bo wstałem niedawno   Z Mysiami jestem na wczasach. Wstaję o 7.00, a Państwo śpi jeszcze! Ludzie! Wyśpimy się po śmierci. Szkoda dnia, szkoda leżeć w łożu. Przygoda czeka.   No i tak kursowałem dwa razy na trasie Dom – Legionowo. Za każdym razem wybierałem inną trasę, żeby unikać zapchanych dróg. Ograniczenie na Wisłostradzie do 60 kph i ludzie jadą 60! A nie pada. Wracam Modlińską…

  • west coast part 1, czyli smells like teen spirit

    a właściwie powinno być „…part 3“ bodajże. 2009 San Francisco, trasa nr 1 wzdłuż wybrzeża, 2010 San Diego, LA, Santa Barbara, Malibu. 13. raz jednak tu jestem, to gdzie można jeszcze by tu pojechać? Gdzie oczy poniosą. Padło na Seattle. A jak tam, to już blisko mamy do Vancouver i Portland w stanie Oregon. Pictures/zdjęcia Seattle 30 kwietnia – 02 maja Początkowo miałem spać gdzie indziej każdą noc. Ale ostatecznie postawiłem na trzy noclegi w stolicy grunge’u. A czemu Seattle? Bo wielkim sentymentem darzę to miasto. Uwielbiam serial The Killing, uwielbiam/łem grunge. W większości filmów, czy seriali miasto jawi się we mgle, mroczne, deszczowe, nieprzyjemne. Ale jednak intrygujące. Jak to…

  • city de facto (never) sleeps

    to zależy de facto gdzie. Wczoraj się spotkałem z kolegą Krzysztofem z IG. Już pisałem w styczniu o pierwszym naszym spotkaniu. To teraz powiem znowu, że bardzo sympatyczny kolega, zna Miasto. 10 lat na Kłinsie mieszkał, to wie co i jak na Bruklinie, Łiliamsburgu i Kłinsie właśnie. Mimo, że od 19 lat kolega jest w Stanach (wyjechał w liceum), to ja jestem de facto pod wielkim wrażeniem jego języka polskiego. I jeszcze takie tematy porusza, że na urlopie muszę się skupiać. Strasznie challengujące dyskusje. Tylko za dużo „de facto“ używa ale dajmyż spokój takim duperelom. Oprócz de facto intelektualnych wyzwań na szczęście czas na foty też był. Muszę się jeszcze z raz czy…

  • retroja

    „jesteś serem, białym. Żołnierzem. Nosisz spodnie, więc walcz“ Pogoda jaka jest, każdy widzi. Biało. Fajnie. Ale ja nie o tem. Za tydzień będzie od 22 do 29 stopni Celcjusza. Pojadę zobaczyć gdzie Jezusek z Nazaretu się urodził. Dopiero po nabyciu biletów zauważyłem, że pogoda może być tam mało przyjazna dla mnie. Cóż. Raz się żyje. Poza tym ja nie palę już ponad 450 dni, więc może nie będę się tak pocił. Zażartowałem sobie, że ja – czarna owca w rodzinie. Ateista, niechodzący do kościołów, widział papieża (germańskiego co prawda ale widziałem), był w Watykanie. A teraz polecę zobaczyć jak to się wszystko zaczęło. Trzeba kupić złoto, mirrę i kadzidło, tak jak…

  • z i bez

    czyli in and out   Wepchnij moje batony, będę pacjentką Możesz mnie spróbować jakbym była kolejnym dniem twego życia Wiem, że nie dostsjesz respektu, na który dezerwujesz Czuję się ledwo żywa Oj, pokocham cię jakbyś był milionerem Żyjąc za dolca za dzień Oj, hej Kasa to nie wszystko Ja, ja to zrobię dla Cię Ty to zrobisz dla mię A my bedziemy szli z lub bez miłości Hej jej e jej Nie urodziłam się wczoraj …. i tak dalej i tak dalej. No chodzi za mną ta piosenka i ta pani. The Gossip też mi się podobało. Ale pani Beth Ditto poszła w modę i porzuciła zespół. Ale na szczęście powróciła…

  • no vroom vroom vroom

    dzień bez … papierosa chciałem napisać. Ale nie. Dzień bez auta. Taka dygresyjka, zanim przejdę do rzeczy. Chyba czas napisać do ZTM i poprosić uprzejmie o włączenie szarych komórek. Jak zrobiło się ponuro, buro, chłodniej. Tak ze 13-15 stopni. To już, od razu, powyłączane wszystko w autobusach. Duchota i smród. Dziś, bo przecie grzmieli, że ogrzewanie włączają w blokach, bo w nocy 7-8 stopni, mnie gorące powietrze po pysku smyrało w zapchanym autobusie. Litości!   No dobra. Dziś dzień bez auta, czyli komunikacja gratis. I jakoś nie widzę komeantarzy typu: – oddajcie nam kasę z miesięcznego – przedłużcie nam karty miejskie o jeden dzień   Oczywisty skandal i rozbój w biały…