życie

kraina lodu

Czyli Ice Ice Land.

Szybko zleciało! Przecie nie dawniej, jak wczoraj planowaliśmy wycieczkę, bukowalismy noclegi. A to maj był. Pamietam dobrze, bo Państwo G. nas zaprosiło na pyszne gamburgery własnej produkcji. Wczoraj się żalili, że co to będzie jesienią i zimą, jak grila trzeba będzie schować? Nic nie będzie, nie będziemy przyjeżdżać ?

Żarcik.

Ale tyle o planowaniach i jęczeniu, że czas gna. Przecie wiemy, że czas biegnie szybciej, jak się starzejemy.

Jesteśmy albo w krainie lodu (sądząc po nazwie) lub w piekle (patrząc na widoki). Na pewno jest piekielnie drogo.

10 jaj, masło, wędlina w paczce, ze 2 paczki chipsow, duża cola, 2 małe napoje, kilka jogurtów, bakalie i 9340 ISK poszło. Czyli ca. 340 zł.

Ale pieniądze rzecz nabyta. Ważne są wrażenia. A te są nieziemskie. Widok z samolotu – Mars? Księżyc? Kosmicznie.

W drodze do hotelu (66 km od lotniska) minęliśmy kilka słupów dymu. Płasko, słońce zachodzące nad wodą. Zbocza gór się dymią i faktycznie śmierdzi siarką. Piekło?

Nasza miejscowość (nie jestem w stanie podać nazwy) jest na terenie górzystym, więc sporo dymiących zboków jest. Na szczęście nie czuć tu za bardzo H2S.

Skwitować nasz wyjazd jak na razie mogę jednym słowem – oszałamiająco.

W każdym bądź razie INACZEJ.

Hello (n)Iceland.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!