• je-sień

    Jesień trwa Rdzawych liści czas Kaloszy, peleryn i mgły Jesień trwa Szpetnej aury czas Pod płaszcze się pcha (…) Wiem, wiem. Żadna jesień. Dwa dni lekkiej ochłody. Ale przy tropikalnych upałach 20 stopni Celcjusza, to prawie jak „rdzawych liści czas“. W końcu można odetchnąć. Wczoraj odwiedziliśmy Nocny Market, bo Fat Daddy sprzedawał kanapki wietnamskie. Przyjechała też nasza koleżanka Olimpia z UK, co zajmuje się fotografią żywieniową. Układa jedzenie i robi piękne zdjęcia. Jakiś niegłodny byłem na sam przód. Ale z biegem czasu zaburczało w brzuchu. No to się namówiliśmy z Olimpią, że weźmiemy jedną kanapkę na spółę, bo ja całej mogę nie zjeść, bo chyba jest albo nie taka dobra, ale nie takim…

  • ooopały

    Hejka Jak się macie? Bo ja w sumie ok. Żar jest, upały są, a ja jakoś ekstraordynaryjnie ok się mam. Nie umieram. Może dlatego, że od wtorku popołudnia mam długi weekend. Rower jest rześki. Słodkokwaśna do mnie dzwonił wczoraj, żę będzie twarzą kanapek Banh Mi na Nocnym Markecie. Także jak ktoś wie, zna, nie wie, nie zna, to niech się wybierze, albo zorientuje się co to za wydarzenie kulinarne i się tam wybierze. Fat Daddy, czy jakoś tak nazywa się stragan. No i tak mi Słodkokwaśna zamieszał w głowie, że śniło mi się dziś, że wpadłem rano do myś. I tak się witałem z Anetką, że za trzecim razem jak ją…