• u barbera fajnie jest

      Hejka kochani. Stało się. Niepostrzeżenie w sierpniu lat 10 memu blogu strzeliło. A to taki był przypadek, że go rozpocząłem. Chyba Słodkokwaśna podpowiedział mi, żeby zacząć pisać blog. Bo jak jeździłem do Stanów, to pisałem co dzień dziesiątki maili i personalizowałem je. Czyli pracochłonne to było. I tak powstał dziennik ten. Dziś tak mnie tknęło, żeby pokusić się o to, żeby wskazać, który wpis był najlepszy. Nie chce mi się przeglądać prawie 200 postów, ale przed oczyma staje mi zawsze historia o tym, jak mało co mnie i Słodkokwaśnej nie ubiło. Bo pomidory pikantne pasteryzowaliśmy. Eh, ten młodzieńczy wiek. Pyś mi się cieszy na samo wspomnienie. Ale od razu…

  • Niech zyje maj, 3 maj

    Dzis padlo na ogledziny budowy, czy tez rekonstrukcji WTC. Bede wiec chodzil 7 aleja. Atrakcji pewnie co nie miara, wiec nie ma mowy o nudach. Pogoda standard: Sza-Bu-Po. Choc po 3 p.m. ma wyjsc sonce. Skoro tak mowia, to tak bedzie. Dwa dni temu jak zrobilo sie slonecznie, to od razu wilgotnosc dala sie we znaki. Niby nie goraco ale czlowiek caly lepi sie od potu i takie dziwne jest powietrze. Czuje sie jak mucha w smole. No dobra czas na Su-Do-Ku, bo trzesie i pisac ciezko. Wzialem tez ze soba moja mp3. Charlie Winston brzmi rewelacyjnie po latach nieslyszenia: We all kick the bucket in the end Zaszedlem sobie…