• budzi mnie sen

    ten sen przeraża mnie. Jakaś Edyta Bartosiewicz się na stare lata robię. Ona, odkąd pamiętam, mówi o snach. Że śni, że pamięta, że wierzy. Żonkile pachną osobliwie. Żeby nie powiedzieć – śmierdzą. Ale wiosna idzie. Wielkanoc nadciąga. Także dziś wieczorem mycie nóżek, a jutro ukrzyżowanko (krucafiks) i w niedzielę z martwych powstanie. Także żonkil w mieszkaniu musi być. Wali mi też na chacie starą skarpetą. Ciekawe, czy to ta, co jej od tygodnia znaleźć po praniu nie mogę? Albo to te szczawiany i kapuściany z garnka się wydobywają, bom se kapuśniaczek nastawił. Mniam. Sny mam czasem dziwne, czasem nierealne, a czasem wręcz rzeczywiste. Czasem zdarza mi się budzić i sprawdzać…

  • rezurekcja

    Wielkanoc musi jaka nadciąga, bom wskrzesił chałkę. Pamiętam, jak dwa lata temu już, w piękne, aczkolwiek skażone nowym wiruskiem, wiosenne dni piekliśmy chałki. Pan od Państwa z Europy na K. wygrał. Trzeba to sprawiedliwie przyznać. To już dwa lata. Wirusek nadal jest, ale nikt na świecie chyba sobie nim dupy nie zawraca. Czekam cierpliwie, aż nasz (nie)rząd uprzejmie pozwoli nam ściągnąć te szmaty z buzi. Słyszałem, że od 1 kwietnia już niby ma być po tych obostrzeniach. Ale koleżanka coś mi doniosła, że od 1 maja. Eh! No to mnie wzięło na placka. Zaglądam ja ci na blog Słodkokwaśnej i czytam, i wspominam. W przepisie kolega obiecywał, że sam nakręci…

  • jestem mentalny

    czyli sajko (ang: psycho) Już nie zmienię teraz nic. Nie przewidział tego nikt – sparafrazowałem sobie tekst hitu sprzed lat.   Pisałem, donosiłem, żem na Wschód Wolski nadjechał. Do Mamy, do Papy, do Rodziny. Święta nadeszły. Zawiadamiałem na blogu gdziem był, com robił. Ale nie anonsowałem ze szczegółami jak minął dzień. Jak minął dzień, jak minął dzień dzisiejszy. Jak minął dzień, czy warto się obejrzeć, czy z dala mu zawołać: żegnaj dniu! No bo o czym tu było deliberować. Nic nadzwyczajnego. Aliści wydarzenia ostatnich godzin spowodowały, że muszę donieść, podzielić się tym paranormalnym zdarzeniem. Otóż w Wielki Piątek, wyjątkowo, powtarzam, wyjątkowo, siadłem przed szklanym ekranem i skakałem po kanałach. W…

  • błąd systemu

      Dziś rząd Wolski się skwintesencjował. Autoskwintesencjował. Rano budzi mnie pan od Państwa z Europy na K., i cały w emocjach donosi, że się zapisał na szczepionkę na 8 kwietnia. Kolega jest stary dziad, ale nie aż tak stary, żeby się na zastrzyki anty-kowidowe już się zapisywać. Opowiedział po krótce jak to jego świekra zaalarmowała ich, że otworzyli terminy szczepień. No to ja prędziutko klikam, wchodzę w internety. Autoryzuję się gdzie trzeba i mam! Widzę terminy! Wybieram pierwszy (oczywiście Astrę Zeneka omijam) i … zonk! Wybieram drugi … zonk! Hmmm. Odświeżam stronę, wybieram dzielnię i widzę znowu terminy. I mam! Bam! 28 kwietnia moderna zapisana! Hura. Po chwili się skonfundowałem,…

  • wielkanoc

      Alleluja, pani prof. ze Szczecina z martwych wstała! Milczawszy ostanio. Wiem. Cóż, najwyraźniej w wielki post nie pisuję. Rozmawiałem jakiś niedawny czas temu ze Słodkokwaśną (wtedy chyba co na randce byliśmy nad rzeką na barce :-)) i zapytałem się, czy wspomniana pani uczona odzywa się na Fejsie, czy żyje. Okazało się, że coś tam czasem skrobnie. Pomyślałem zadzwonić do koleżanki, ale jakoś nigdy nie był odpowiedni czas. A to praca w domu, a to „07 zgłoś się” oglądam a to to i tamto. I tak ścichapęk słyszę „brzdęk” na moim lapsie. Mail nadszedł. Ze Szczecina. Pani prof. się zapytuje, czy słucham Radio Nowy Świat, co sądzę o nowej stacji.…

  • ja chcę do ludzi!

    izolacja jakoś idzie, ale najbardziej brakuje mi kontaktów międzyludzkich i spotkań. Wczoraj miałem kilka „widzeń”. Najpierw zawiozłem Słodkokwaśnej torbę z rzeczami. Oczywiście nie było mowy o wchodzeniu do domu. Przez bramkę się widzieliśmy. Nawet pani Słodkokwaśnej wyszła na mnie popatrzeć. Nie widziałem się z koleżeństwem już z 10 lat chyba. Pamiętam, że 13 marca byłem u nich – pojedliśmy i pooglądaliśmy (tzw. Walenie Konia było, czyli oglądanie ciągiem serialu o koniu zwanym BoJack). Muszelki wtedy jedliśmy? Czy to nie wtedy? Napożyczyłem wtedy od pani Słodkowaśnej książek o losach (nad)komisarza Adama Nowaka autorstwa Tomasza Konatkowskiego. Bo jeszcze wcześniej, przypadkiem dostałem jedną książkę tego pana. Wziąłem sobie Olgę noblistkę Tokarczuk i właśnie…