-
rezurekcja
Wielkanoc musi jaka nadciąga, bom wskrzesił chałkę. Pamiętam, jak dwa lata temu już, w piękne, aczkolwiek skażone nowym wiruskiem, wiosenne dni piekliśmy chałki. Pan od Państwa z Europy na K. wygrał. Trzeba to sprawiedliwie przyznać. To już dwa lata. Wirusek nadal jest, ale nikt na świecie chyba sobie nim dupy nie zawraca. Czekam cierpliwie, aż nasz (nie)rząd uprzejmie pozwoli nam ściągnąć te szmaty z buzi. Słyszałem, że od 1 kwietnia już niby ma być po tych obostrzeniach. Ale koleżanka coś mi doniosła, że od 1 maja. Eh! No to mnie wzięło na placka. Zaglądam ja ci na blog Słodkokwaśnej i czytam, i wspominam. W przepisie kolega obiecywał, że sam nakręci…
-
czarne dni
Thanksgiving był w Stanach w ubiegłym tygodniu, także czarny piątek nastał i ogólnie czarny weekend. Dziś tylko 5 tys. nowych przypadków na 25 tys. testów. Ściema? Czy działania Matołuszowego rządu przynoszą skutki? To posłanka! Nie pryskaj – tak krzyczeli ludzie do milicji, kiedy ta potraktowała gazem moją ulubienicę z 5-10-15 Barbarę Nowacką. Pokazała nawet legitymację poselską milicjantowi. Ale na nic to się zdało. Hmmm, a jak nie posłanka, to można pryskać? Nie wiem. Z jednej strony wkurzają mnie ataki w mediach na milicję, ale z drugiej organ ten też bez winy nie jest. Ale ja nie o tem. W piątek poleciałem do mego Best Malla. Za chlebem. Już na wejściu…
-
bez tytułu, czyli
tak zwany untitled. No bo naprawdę nie wiem jak zatutułować ten wpis. Całą drogę jakżem szedł, tak myślał. I wymyślił, że bez tytułu jednak będzie jak ulał. Zrobiłem wioskę. Zgrzeszyłem. Choć nie. Grzech, piekło, niebo, to chyba wtedy mają jakieś wartości, jak się wierzy. Także nie zgrzeszyłem. Po prostu sumienie mnie gryzie. Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w oka mgnieniu Złamałem prawo. Popełniłem przestępstwo. Na szczęście o niskiej szkodliwości. Właśnie okradłem Biedrę! Żenua wszech czasów w moim wykonaniu. Po robocie wybrałem się na zakupy. Brawo Biedra za postawienie w końcu kas samoobsługowych. Lidl – teraz twoja kolej. Nienawidzę stać w kasie w tych dyskontach. Szlag mnie autentyczny trafia. Ludzie…
-
co to za kraj, co to za miejsce?
Sobota! Już znowu czuję ten entuzjazm, ten porządek. Ranne wstawanie, szmata, sklep, gary! Eh. 8 rano ktoś puka, ktoś stuka, ktoś wierci, ktoś boruje. Do jasnej cholery! Pamiętam 6 lat temu, jak administracja mi przysłała regulamin przeprowadzania remontów. I tam stało: sobota od 9 do 14 a żeby to pan tak wziął i raz zawiercił. Nie! Pan sekundę boruje i stop. Wrr stop wrrrr stop warkocz, warkocz, warkocz. O 9 pan przestał. Wściekły się zwlokłem z wyra i cóż, pora zacząć nie marnować dnia. W moim budynku jest jakaś wymiana oświetlenia na korytarzach. To ta ekipa skoro świt wzięła się za robotę. Ruskie jakieś, bo pan radyjo miał…