• znamy się trochę, ale mnie nie znasz

    Szłem przez park Dygata po siłce. Jak zwykle z resztą. I dopiero teraz mnie tknęło, że ten sporych rozmiarów skwerek jest kompletnie nieoświetlony! Nie zastanawiałem się nad tym nigdy, bo po prostu sobie przezeń szłem i już. Dzieci i inne łobuzy sobie siedzą na ławkach, i piją alkohol, i palą fajki, i czasem drą wulgarnie ryja, ale ja sobie zawsze szłem. Teraz tak sobie pomyślałem, że kobiety spacerujące z siłki, tak jak ja, albo z Szoping Mola nieopodal, mogą się bać takiej scenerii. Ja to się najbardziej obawiałem, żeby nie wyrżnąć orła, bo chodniki nie są zbyt równe. Plusem tej ciemnoty jest to, że telefonu się nie używa wtedy, bo…

  • do onkobiegu. gotowi? start

    wpis będzie zawierać wszystko. Ale przede wszystkim reklamę pewnego projektu. Kamila poznałem w 2011 roku. Jest ode mnie 2 lata młodszy, czyli ma … 27 lat. 🙂 W wieku bodajże 17 lat dostał w prezencie narty. Dzień przed wyjazdem w góry dostał diagnozę – mięsak. Nigdy na tych nartach nie pojeździł. Ten rak jest wykrywalny późno, więc jest groźny. Kamil mi kiedyś powiedział, że % wyleczeń jest niski. Jemu się udało. Podczas leczenia poznał swoją żonę, więc coś dobrego go spotkało przy ul. Roentgena. No i pięknie nazwał swojego syna – Maciej! Kamil, to człowiek wiecznie uśmiechnięty, pozytywny, optymistyczny. Postanowił, będąc już wyleczonym, założyć stowarzyszenie Sarcoma. Pomaga innym. Od 12…

  • szum zebrany

    Jakoś mnie na kaczkę wzięło. Nie, nie z powodu wyborów. A na temat tych elekcji, to muszę powiedzieć jedną rzecz. Śmieszą mnie komentarze, że Trzaskowski taki lider, że partię zakłada, że tłumy za nim pójdą, że ma poparcie. Hm, otóż, myślę, że wątpię. PO pokazuje dobitnie, że kiepskich ma strategów. Kolejne wybory przegrane. A co do majora Warszawy, to niech ktoś w końcu przejrzy na oczy i zauważy, że spora część ludzi głosowała przeciwko Anżejowi, a nie na pana Rafała. I ta kaczka chodzi za mną i chodzi. Kwak. A to się chyba wzięło od tego, jak mój kolega z pracy Michał powiedział, że lubi pichcić, i na pytanie, co…

  • ludzie to som jednak takie interesowne

    I jakie zachłanne. Nie dalej jak tydzień temu, a właściwie dokładnie tydzień temu, zawiozłem na spotkanie grillowe sernik. Mojej roboty. Spotkanie bardzo fajne. Pod względem towarzyskim i smakowym. Przed podaniem płaszcza wyjechał na stół sernik mój wraz z kawą (dla chętnych). Mlask i mniam był. Pomruk tu i tam przeszedł. Smakowało znaczy. I tak po, w poniedziałek, czy kiedy, rozmawiam z Piotrkiem i się pytam, czy dużo tego sernika zostało. I dlaczego nie dostaliśmy na drogę. I w ogóle, dlaczego nie oddano mi blachy z pozostałością. Olimpia co prawda mówiła przy bramce, że blacha trafi do mnie na kometce, ale hello! Musiało coś zostać. Piotruś tak łakomliwie mi powiedział, że…

  • koszmar bieżącego lata

        Nie wiem co jest, ale miałem koszmar ostatniej nocy! W moim magicznym domku!? Dziwne. Paranormalne. Sen był jakiś wyborczy i składał się z różnych epizodów. I wszystko się zaczęło chyba od tego, że jadąc do Białego mijał nas Budyń aka Sebastian asystowany przez migające i wyjące auta. Pewnie się agitował w Suwałkach. I ten fakt, i wybór mojej Mamy spowodował, że śnił mi się nie mój prezydent Wolski. Najpierw koło bloku mojej siostry zatrzymał się wehikuł, z którego wysiadł Sebastian. Jak gdyby nigdy nic zarzucił na ramię torbę i poszedł na zakupy do Biedry! Czyli to prawda, prezydent wszystkich Wolaków. Prezydent wolskich spraw. Eh. Super kandydat. Druga część…

  • podaruj mi trochę słońca

      wczoraj żem się ostrzygł i ogolił. Samodzielne dzieło numer 3. Hmm, za drugim razem jednak poszło mi znakomicie. Wczoraj tylko dobrze. Nastawiam ja ci lustereczka w pokoju kąpielowym, żeby się zobaczyć dookoła. Żeby sprawdzić czy do ludzi można wyjść, czy kapelusza szukać. Kręcę sobie główką we wszystkie strony i co ja paczę! Biały pasek na karku! Ale wioska. O dziwoto, nie przejąłem się tym zbytnio. Opali się – pomyślałem. Podbijam do okna zobaczyć jak świat wygląda. Okazało się, że słońce zaszło. Ooo. A do sklepu miałem iść. Poszedłem więc, rozglądając się wokół, czy nikt mnie palcami nie pokazuje i się nie śmieje. Ale nie. Wszystko w porządku. Także fryzura…

  • wyginam śmiało ciało

    Czyli coś mnie łupie. Żem się wczoraj zawziął. Środa, wiadomo, dzień … badmintona. W parze byłem z panem G. Zawsze jak z nim gram, to jest kupa śmiechu, no bo sukcesów sportowych jakoś nie za bardzo. Ale ostatnio, jak byłem sparowany z Panem z Europy na K., to coś nam szło ciężko. Jak po grudzie, ale wygraliśmy. Wczoraj pomyślałem sobie, że tanio skóry nie sprzedamy. Szalałem, biegałem od lewej do prawej. Czasem się udało trafić w lotkę, częściej nie. Atutem był serwis kolegi. Wygraliśmy 4-2 w setach! Ostatni był gorący. Prowadziliśmy 20-10, do wiktorii brakowało nam 1 punktu. Felipe zdobył 10 punktów z rzędu. Kurczaczki, 20-20. Zrobiło się nerwowo. W…

  • żory, żary, jeden pies

    W końcu sprawdziła się pogodynkowa przepowiednia. Żary nadeszły. I chyba na dłużej, niż, ostatnio, na jeden dzień. Często wracam myślami do mojej pierwszej pracy w Auchan. Tydzień po skończeniu studiów zacząłem karierę zawodową. Jako manager działu kultura (ujmijmy to ogólnie). Francuzi nauczyli nas kultury pracy i było to szczególnie widać, jak Polak-Dyrektor ich się pozbył. Zbyt kosztowne towarzystwo. Niestety na miejsce mojego Żana-Fransua awansowali takiego ćwoka Piotrka. Koleś na swoim dziale Ogród zawsze stał jak kołek i do nikogo nie odzywał się. Miał pod sobą bodajże jednego robotnika i traktował go tak właśnie. Także czar pracy prysł. Dyrektor-Polak też osobliwy. Nie wiem kto mu tak mózg wyprał. Auchan najwspanialsze, testuj…

  • zarzekam się, że to już ostatni raz

    … piszę o naszej klasie. No dobra, może nie ostatni. Umówmy się, że ostatni w tym miesiącu. Odbieram tyle miłych sygnałów, że tak to było, że skąd ja to pamiętam.  No ludzie, to dawajcie komentarze, co wy pamiętacie. Będzie wesoło. Dziś nasza licealna koleżanka, moja wielka fanka bloga, ma urodziny. Także Monia, z okazji … 29 urodzin życzę Ci raz jeszcze wszystkiego dobrego. Nie zmieniaj się, bo cały czas jesteś tą samą Monią, którą pamiętam z lat 90. Uśmiechnięta, otwarta do ludzi, bezpośrednia, rezolutna. Zawsze jak z Tobą rozmawiam, to się uśmiecham. Aha, nie zgadniesz co? Twój tato mnie zagadał na Insta. Chyba najlepsi kumple będziemy. Ale serio, foty ma…

  • ja chcę do ludzi!

    izolacja jakoś idzie, ale najbardziej brakuje mi kontaktów międzyludzkich i spotkań. Wczoraj miałem kilka „widzeń”. Najpierw zawiozłem Słodkokwaśnej torbę z rzeczami. Oczywiście nie było mowy o wchodzeniu do domu. Przez bramkę się widzieliśmy. Nawet pani Słodkokwaśnej wyszła na mnie popatrzeć. Nie widziałem się z koleżeństwem już z 10 lat chyba. Pamiętam, że 13 marca byłem u nich – pojedliśmy i pooglądaliśmy (tzw. Walenie Konia było, czyli oglądanie ciągiem serialu o koniu zwanym BoJack). Muszelki wtedy jedliśmy? Czy to nie wtedy? Napożyczyłem wtedy od pani Słodkowaśnej książek o losach (nad)komisarza Adama Nowaka autorstwa Tomasza Konatkowskiego. Bo jeszcze wcześniej, przypadkiem dostałem jedną książkę tego pana. Wziąłem sobie Olgę noblistkę Tokarczuk i właśnie…