• Gee…Glee

    Hm, pogrzeb Whitney trwał ponad 3 godziny. Kościół New Hope w Newark. Oooo, to blisko Państwa. Mam nadzieję, że nikt z nudów nie umarł. Chociaż na wesoło było. Fajnie to wyglądało. Nie to, żebym oglądał, ale przełączałem sobie TV i padało parę razy to na CNN, to na TVN24, to na coś tam innego. Kevin Costner opowiedział kilka historyjek z czasów kręcenia „Bodygarda”. No na wesoło było. – A wiesz, byłem na pogrzebie Whitney Houston. – I jak? – Boki zrywać Alicii Keys już nie zniosłem. Nudne to wydarzenie, ale ogólnie wrażenie pozytywne. Ludzie wspominają ją, opowiadają historie z nią związane. Nie ma miejsca na lament i rozpacz. To ja…

  • 29 sierpnia 2009

      Nie wiem, która jest godzina. Komputer pokazuje 9:42, a mój zegarek 8:42. Nie pamiętam też, o której poszedłem spać. No może, nie nie pamiętam, ale nie wiem. Ale stop kochani, nic z tych rzeczy. Po prostu nie patrzyłem na zegarek. Jesteśmy w Princeton. I jak się na razie okazuje, jestem jedyną “wstaniętą” osobą. Reszta śpi. A to ci śpiochy. Niestety dwie osoby w salonie, więc chyba nie wypada iść zrobić sobie herbaty(?). Ale przynajmniej mam dostęp do komputera. Drzwi do/od pokoju na szczęście się otwierają. No może wślizgnę się do kuchni. Wypiję coś ciepłego i na miasto na jakieś prawdziwe amerykańskie śniadanie. O ironio (albo o zbiegu okoliczności), dwa…