• to jest mój sen

    Ale ten sen ani nie zawstydza, ani nie przeraża mnie … często.  Edyta Bartosiewicz ścichapęk wydała płytę. Kiedyś lubiłem. Szalałem. Kolekcjonowałem płyty. Chodziłem na koncerty. Raz nawet byłem na jednym występie z Monią.   Pani artystka zamilkła na przełomie wieków. Co tam wieków!? To brzmi małomiasteczkowo. Artystka zamilkła na przełomie MILENIUM. Brzmi czarodziejsko, złowrogo. Ostatni regularny album w 1998. Później jakieś “The best of”. I jak makiem zasiał cisza. Cichosza!  Kiedyś w pracy miałem lektoraty – biznes angielski/Businness English. I był tam taki koleś z USA, który miał coś wspólnego z muzyką. Chyba teksty pisał. Nie pamiętam już. Pamiętam jednak, jak opowiadał o kolacji w domu Edyty Bartosiewicz. Powiedział, że pani miała poważne problemy…

  • hej hej, tu en bi jej

    jej! Pamiętam ten zakrzyk. Szalone lata 90. Łamiąca wiadomość – SERNIK MI PĘKŁ! Właśnie teraz. Za szybko drzwiczki otwarto. Szkoda. Będzie bez polewy. I ten bon mot, vivat, czy też nazwany przeze mnie zakrzyk wykrzykiwał pan Włodzimierz Szaranowicz. Poznałem pana redaktora w, bodajże, 2007 roku na imprezie korporacyjnej. Eh ten głos! Bardzo sympatyczny pan ze szklanego ekranu. Nawet w kibelku (w tej części, gdzie się ponoć ręce myje, nie w sekcji „PiSuar”) udało mi się osobiście z nim zamienić kilka słów. A właśnie, ciekawe czy ten mały kmiot dyktaturę wprowadzi? Cesarstwo Polskie ze stolicą przy ulicy Nowogrodzkiej. Liceum mi się ostatnio wspomina. Nie wiem czemu. A może, że w czasach…