• polak szwed dwa baranki

    god morgon. Albo raczej god kväll, bo żem w Szwecyji jest. Wiecie jak to jest? „Oh, musisz wpaść do Szwecji na kogel mogel (oficjalnie chyba glöggmingel, ale ten szwedzki to śmiszny i straszny, to nie wiadomo co oni mówią). Jak kiedyś oglądałem horrora japońskiego, to cała groza znikała, jak zaczęli mówić. Ni czorta to konwenjowało z nastrojem straszności. Tylko, że ten japoński taki wnerwiający był. A szwedzki taki jakiś zabawny. Na ten kogel mogel dostałem zaproszenie jakoś w sierpniu. No wiecie jak to jest, jak ktoś zaprasza z taaaakim wyprzedzeniem? Mówi się „no jaszka, wpadnę”. Ty zapominasz o sprawie, a Szwedy pamiętają. Ileż ja się nasłuchałem „kupiłeś bilet?” albo „bardzo…

  • co się odwlecze, to …

    No właśnie. Jakieś sto lat temu, za górami, za lasami miałem ja ci okres odwiedzania miast na Be. Białystok, Budapeszt, Bukareszt, Berlin i ten niezapomniany projekt. Kiedyż to było? W 2019? Chyba. Miała też być Bruksela, ale kolega Rafał wziął się ożenił i na wesele zaprosił. A w tym czasie mogłem byłem pojechać do stolicy Unii Europejskiej. Żal taki wtedy był. Ale okazało się, że niepotrzebnie, bo wesele okazało się być pyszne, a weekend deszczowy w Brukseli był. Także uff. Co do Białegostoku, to niedawno zobaczyłem artykuł o moim rodzinnym mieście. Książkę przy okazji reklamowali – Sekrety Białegostoku. Od razu link z artykułem do Uli z Nowego Dżerzeja podesłałem. A…