• albania, po prostu albania

    jestem taka gapa. Do gruzji się od lat wybieram i jakaś sójka jestem. Nie byłem. A wszyscy mówili kilka ładnych wiosen temu, że to jest ten czas. Później może być za późno. Także do albanii czmychnąłem w miarę szybko. Po dwóch latach brzdąkania o niej. W październiku nabyłem bilety, chyba w dobrej cenie (nie pamiętam już). Najpierw myślałem tak „oh, ta albania, to dopiero za pół roku”. Później było „eh ta albania, to za dwa miesiące”. A teraz? „Oj, ta albania! Jeszcze tylko kilka dni i powrót”. A się nie chce. Wylot mieliśmy z Malmo. Bo taniej i wygodniej. Na lotnisku pasażerowie wyglądali jak z … Albanii. I tu muszę…

  • jestem pewien, że krawat po francusku jest rodzaju żeńskiego

    Przebiłem dziś sąsiada Stefana i się wykąpałem w basenie o 7.40. Rześko! Jechałem dziś do ruin, do starożytnej Firy (Ancient Thera). I po drodze mijałem knajpę La Cravate. I przypomniało mi to lektorat z francuskiego. Cholera pamiętam kilka rzeczy z tych zajęć. Po 1, primo, lektorka oświadczyła, że Arek-Zegarek świetnie zna język. Kolega biedny się zająknął i wyszedł mu czas przeszły, którego nie poznaliśmy jeszcze. Że li albo żee li – czyli czytam albo czytałem. Prawda, że zająknięcie może zmienić czas!? Po 2, primo, Je me suis cassé ma jambe, czyli złamałem sobie nogę. To zdanie z użyciem czasu przeszłego pamiętam do dziś! Po 3, primo, krawat jest rodzaju żeńskiego.…

  • moje wielkie greckie wakacje

    No wieje! I rozwiewa mnie.   Zamierzam obejrzeć wszystkie filmy o Grecji. Grek Zorba. Moje Wielkie Greckie Wesele. Gladiator. Spartakus. Kleopatra. I takie tam. Wszyscy mówili, że będzie piekło. No i mieli rację. Ale! Ale ja prędko nauczyłem się, że trzeba trzymać się nabrzeża, bo wieje. Bosko wieje. I rozwiewa mnie. Nawet można powiedzieć, że jest chłodno. Czmychając w głąb wyspy znowu czuje się żar i spiekotę. Można spłonąć. I faktycznie, nie czuć tego słońca. A jest i grzeje. Rozchmurzoną ma buzię nasze słoneczko.   Mykonos. Przylecieliśmy z małą przygodą. Nie mogliśmy się oderwać … od rękawa. Zapewniali, że to wina nie samolotu. Dolecieliśmy szczęśliwie. Z lotniska do hotelu było…

  • my pesto is the besto

    oooo kurczaczki! Jestem nadal podniecony. Kulinarnie tym razem. Nie wierzyłem, szczerze się przyznaję, nie wierzyłem w sukces pesto z rzodkiewki. Ale podjąłem wyzwanie. Wrzuciłem do Google’a i tak z niedowierzaniem patrzę na pierwszy wynik i mówię “o-o. banalne”. Okazało się, że wszystkie składniki mam oprócz parmezanu. Ale tak jak pisałem wcześniej, nie zamierzałem używać sera. Jakoś mi nie leży ten składnik w daniu. Podsiekałem z grubsza to zielone od rzodkiewki. Dodałem pokrojonych trochę ząbków czosnku, pestek słonecznika prażonych. Pieprzu podsypałem. Z tą solą tylko miałem problem. To taka sól w oku dla mnie w kuchni. Nie używam za bardzo. Na szczęście mam zamiennik – magiczny składnik wszystkich moich dań –…

  • pukając do piekieł bram

    czyli mój kolejny pierwszy raz. Dobry kebab piecze dwa razy – słyszałem ten bon mot często w żartach Słodkokwaśnej. Dziś się przekonałem co to znaczy. Ale nie było to ani dobre, ani nie był to kebab. Umówiwszy się wczoraj na spotkanie we włoskiej knajpie. W związku z tym, że w Boże Ciało też byłem w podobnej jadłodajni, to nie chciałem brać znowu pizzy. – to jest bardzo pikantne – słyszę z lewej strony, kiedy wspominam, że może makaron bym wziął – tak, nasz znajomy kiedyś to wziął i nie zjadł – słyszę z prawej – hm, to może wezmę i zobaczymy – pomyślałem sobie – pikantne-srantne Przychodzi dziewczynka po zamówienie.…

  • modlitwy żaby

    Wpadła mi w ręce książka pt. Modlitwy żaby. Poczytałem okładki o panu autorze i o tym dziele. Od razu stwierdziłem, że bełkot jakiś pseudofilozoficzny. Ale tak z ciekawości przejrzałem zawartość. Z grubsza. Ah, wstawka! Wczoraj w radio głosili, że Toruń ma pierniki. Poznań ma rogale Marcińskie. A Gniezno ma … No właśnie, wczoraj były imieniny (św.) Wojciecha, patrona Polski (Czech i Węgier), mocno związanego z pierwszą stolicą Polski. Oj, św. Wojciech skończył marnie. Głowę mu na pal nabili, na znak hańby. Relikwie złożono w Gnieźnie, w katedrze (św. Wojciecha). I w radio właśnie rozmawiano z mieszkańcami grodu wspomnianego. I tu się wszyscy dowiedzieli, że przysmak ichniejszy, to … Wojciacho. W…

  • home alone, czyli …

    Maciek sam w domu.   No cóż kochani. Wygląda na to, że nie trzeba mieć telewizora, ani Polsatu, żeby doświadczyć kultowego już hitu – Kevin sam w domu. W związku z różnymi okolicznościami, postanowiłem dmuchać na zimne i oszczędzić respiratora rodzicom pod choinkę. Zostaję na święta w domu. Izoluję się. Także takiego sobie Kevina robię. Musze tylko wyglądać, czy bandyty jakie mnie nie chcą okraść. Może smołę rozlać pod drzwiami? Butelki nań potłuc? A i jeszcze na okno jakieś zasieki dać, bo to 1 piętro i można się w sumie wdrapać. No i co z klasycznym trikiem z rozgrzanym żelazkiem przymocowanym do sufitu? Ktoś otwiera drzwi i bęc! Oooo, grzałkę…

  • jak Ania Starmach powie, że ma być …

    sok z cytryny, to ma być i już! Czy jak się ta pani z Big Chefa nazywa? Kompot gotuję. Po raz pierwszy w życiu. Oczywiście w przygotowaniu tegoż pysznego napitku nie ma nic trudnego i skomplikowanego. Ale jak już miałem robić to po raz pierwszy, to postanowiłem zasięgnąć języka. Jakiś pan jest ulubieńcem internautów. … do 4-litrowego garnka wsyp jabłka do połowy i zalej wodą… Pan faktycznie wykłada te sekrety gotowania jak krowie na miedzy. Ergo jest bardzo prosto. Ktoś się pyta w tych komentarzach pyta – to ile ma być tych jabłek i ile wody!?   I trafiłem też na wybitność kulinarni polskiej. Pani Ania, pani z okienka, tak…

  • z cukierem puderem

    Chcesz gofra z cukierem puderem? – zapytała się rezolutnie mamusia swego bąbelka. Myślałem, że się przesłyszałem. Osłupiłem się przez chwilę. Gdybym miał popełnić wiel-błąd we wspomnianym zdaniu, to raczej gofer przysporzyłby mi ewentualne trudności lub wątpliwości. Gdybym i ewentualnie podkreślam. Kiedyś była historia o psie, który jeździł koleją. A ja w swoim pensjonacie bawię się z pieskiem, który liże wszystko w zasięgu swego języka. A że to stary, słodki, poczciwy jamniczek, to dużego zasięgu nie ma. Na dzień dobry, jak przyjechałem, Fafik oblizał mi buty i łydkę. No słodziak jest. Wczoraj się spotkaliśmy na kolacji z towarzystwem w Kapiodoro w Rucianem-Nida. Bo znajomi chwalili i chcieli raz jeszcze iść. Ponoć…

  • he he

    W ostatnim wpisie ja o Frelach i proszę, dziewczyny wydały drugą płytę o tytule „he he” właśnie. Jak to mówi mój znajomy, muzyka taka słodko-pierdząca. Dziewczyny śpiewają po śląsku, po polsku. Ogólnie miłe to dla ucha, ale nie będę czarował, że to jakaś ważna płyta. Nie.   Wczoraj po wygranej kometce podbiłem do kolegi od pizzy. Okazało się, że skubany sobie kupił …   Fajny rower. Taki trochę popsuty! Gdzie jest prawy widelec? Zaproponowałem mu, żeby odblaski z kół zdjął, bo jakoś nie przystoi.   Ogólnie mi nie do śmiechu. Nie każdy wie, ale planowałem na początku lipca wyskoczyć do Bejrutu. Miałem zapłacić kaskę w styczniu, ale jakoś się ociągałem.…