-
nasłuch gugle
bodajże prawie dwa lata temu, bo 2 lub 3 stycznia 2021 mieliśmy dyskusję, ciekawą dyskusję na temat permanentnej inwigilacji internetowej. Oczywiście standardem jest wyświetlanie reklam kilka chwil po tym, jak my czegoś szukamy do kupienia w necie. Pamiętam propozycje pralek … kilka dni po tym jak zakupiłem jedną. Ale tamtym razem poszło o nasłuch telefonowy. Że niby rozmawiasz sobie prywatnie w gronie (telefony w kieszeni albo na stole) i nagle za chwilę na internetach pojawia się niby od niechcenia reklama TEJ rzeczy, o której rozmawialiśmy. Zrobiliśmy wtedy eksperyment. Celowo zaczęliśmy rozmawiać o piwie. Że lubimy piwo. Że nie ma nic lepszego niż zimny napój z pianką. Że Heineken, to jest…
-
internety wszystkich krajów łączcie się
Obsmarowałem mój telefon ostatnio i dziś kara nastąpiła. Mój iPhone się zemścił. W Terorze! Zabrakło interentu. Nie chciał się łączyć i pomagać nawigować. Może się zagrzał? Bo nawet muzyki nie chciał grać. A internet nigdy nie był potrzebny do umilania mi czasu. Sprawdzam sobie teraz moje konto w Plusie i widzę, że jeszcze 1,47GB w roamingu mam. Może bierze dane jak z Afryki? Bo w sumie blisko? O ile wcześniej narzekałem na Las Palmas i bałem się mówić mojej wycieczce, że jestem tu po raz trzeci – pierwszy, ostatni i po raz ostatni, to dziś stwierdzam, że jest bajkowo. Dzisiejszy dzień najbardziej bajkowy. Nie dlatego, że dziś kończę … 29…
-
chyba się zacznę …
przepraszać z wyspą. Las Palmas to nie moja bajka, nie zamierzam raczej tu wracać. Ale! Dziś pojechaliśmy na południe wyspy i … jak ręką odjął! Słońce, żar lekki, ale zauważalny. Wakacje, przygoda. Autobus jedzie w miarę szybko. Coś koło godziny, z czego ponad 15 minut to kręcenie się po Las Palmas. Siedzenia w pierwszym rzędzie nie polecam, bo panowie jeżdżą dosyć brawurowo jak na mój gust. Wysiedliśmy w San Agustin, bo znajomi znajomych mieszkają. Kolega kolegi od wczoraj albo dwóch dni jest na emeryturze (choć lat jeszcze nie ma) i zamierza spędzić ją pomieszkując to tu, to w Szwecji. Eh, czy ja takiej emerytury dożyję? Fajny taki mały apartamencik. Niewielka…
-
wycieczka robi się naprawdę …
droga. Moi drodzy, zerknąłem dziś na moje konto i pomyślałem, że europejskich „dzjenieg” nakupię. Mój bank, i pewnie inne w Polsce też, wprowadziły super pomysł, że do jednej karty debetowej można podpiąć kilkanaście kont walutowych. Będąc w Danii na lunchu, prędziutko otworzyłem rachunek i zaopatrzyłem się w tyle duńskich pieniędzy, ile rachunek w knajpie mówił, że mam mieć. Korony duńskie? Chyba tak. Kurs w kantorze internetowym jest atrakcyjny, więc w sekundę nabywam walutę i płacę kartą. I karta już sama wie, czy ma się pozbyć złociszy, czy innej waluty. Nie było nigdy z tym problemu. Do dzisiaj. Pan w sklepiku zapytał mnie, czy ma mnie skasować w euro, czy w…
-
pająki boją się różowego
Marysiu przenajświętsza, dzień jeszcze młody, a ja mam prze-kroczone 24 000 kroków. Zadepczę się na tej wycieczce. Dziś przechadzałem się po mieście i zobaczyłem różowy budynek. Od razu na myśl przyszedł mi bon mot z mojego, i pani prof. ze Szczecina, najbardziej ulubionego serialu 07 zgłoś się. Porucznik Borewicz z porucznikiem Zubkiem przez U zwykłe odwiedzili panią Hoffman przez dwa F. To jest kolor ochronny. Pająki bardzo nie lubią koloru różowego. Boją się go – tak na temat różowego wypowiedziała się pani z kamienicy, w której doszło do śmierci pewnej pani. Ten budynek w mniejszym polu na żywo wyglądał bardziej różowo. Z samego rana zeszliśmy na śniadanie i przepadłem. Churros było.…
-
wina, wina dajcie
Miałem ciasto puszyste, mokre, jogurtowe z borówką zrobić. Tak mnie z rana naszło. Ale zadzwoniłem do Słodkokwaśnej i powiedział mi, że borówki to najlepiej na surowo jeść. Ma rację. Znalazłem nawet sprytną recepturę. Tylko zabrakło w niej … borówek. Ale pomyślałem sobie, że co ja zrobię z resztą mleka, jak tylko 1/6 szklanki muszę użyć? I cukru w domu też nie mam. Same wydatki. Także za radą kolegi kupie sobie owoc i na surowo zjem. Ostatnio targają mną dziwne sny. Oczywiście pamiętam niewiele, bom starym już jest i pamięć nie ta. Ale jeden zapamiętałem. Gotowałem ze Słodkokwaśną zupę. A ingrediencji w garze bez liku. Jakiś tłusty boczuś na mię zerkał.…
-
no może na studiach robiłem to ostatni raz?
Bo wydawało mi się, że już nie umiem, nie potrafię. Dziś miałem miły dzień. Tak miły, że mógłbym tu zostać dłużej. Rano obudził mnie sąsiad z dołu. Pluskał się w basenie. Pomyślałem sobie na sam przód – chyba klepki panu się przestawiły, żeby przed 8 rano się pławić w basenie. Ale po chwili podrapałem się po głowie, przymrużyłem lewe oko i skonstatowałem – czy ja wiem Maciek? To nie taki głupi pomysł. Woda super miła i przyjemna. Lepsza niż o 18.00. Heh! Aaaa, okazało się, że sąsiada mama jest/była z tej samej wsi, co … moja mama! Co za zbieg okoliczności?! Złotoria rules! Miałem dziś miły dzień. Spotkałem miłych ludzi…
-
rozebrać się do rosołu
Po ponad 4 godzinach bulgotania słońce zajrzało przez okno. Szybko pogasiłem palniki, zasłoniłem rolety i włączyłem wiatrak. Nalałem sobie talerz zupy i siadłem do stołu. Uf, jak gorąco. Pot mnie zlał. Takżem rozebrał się do rosołu. Ale bez sensacji proszę mi tu. Żadnych bezeceństw. Przyzwoity byłem. Nie do takiego rosołu. Rosół na kaczce okazał się pyszny. Aż sam się dziwię, bom zawsze sceptyczny jest wobec swoich dań. Pozwoliłem sobie na dwa talerze. Ryba w sosie też niczego sobie. Ale czuję, że to chyba koniec pichcenia w tym tygodniu. Za gorąco będzie. Włączam internety i widzę, że ktoś śmiał zażartować sobie z naszego Sebastiana, prezydenta Wolski. Po angielsku ponoć rozmawiali. No…
-
nadciąga noc komety
Wizje chodźcie do mnie Blisko najbliżej Zostańcie w mojej głowie Najdziksze sny Cholery można dostać. Ręka do góry, kto ma tak samo?! A może to Noc Kupały, Sobótka, Pierwszy Dzień Lata? Lata mi to. Fakt jest faktem, że raz na jakiś czas jakaś melodia, jakiś utwór zakrada mi się do głowy i tam zostaje! Najgorsze, że to są najgorsze piosenki. Od samiuśkiego rana nucę „nadciąga noc komety” i nie może mi to się wybić z głowy. Czy wszystko ze mną dobrze, panie doktorze? Na szczęście ten przebój nie jest taki ostatni. Lubiłem głos Felicjana Andrzejczaka. I ta Urszula wewtle niczego sobie. Lubię jak Ule śpiewają. Jakoś gorąco się zrobiło.…
-
żory, żary, jeden pies
W końcu sprawdziła się pogodynkowa przepowiednia. Żary nadeszły. I chyba na dłużej, niż, ostatnio, na jeden dzień. Często wracam myślami do mojej pierwszej pracy w Auchan. Tydzień po skończeniu studiów zacząłem karierę zawodową. Jako manager działu kultura (ujmijmy to ogólnie). Francuzi nauczyli nas kultury pracy i było to szczególnie widać, jak Polak-Dyrektor ich się pozbył. Zbyt kosztowne towarzystwo. Niestety na miejsce mojego Żana-Fransua awansowali takiego ćwoka Piotrka. Koleś na swoim dziale Ogród zawsze stał jak kołek i do nikogo nie odzywał się. Miał pod sobą bodajże jednego robotnika i traktował go tak właśnie. Także czar pracy prysł. Dyrektor-Polak też osobliwy. Nie wiem kto mu tak mózg wyprał. Auchan najwspanialsze, testuj…