-
nasłuch gugle
bodajże prawie dwa lata temu, bo 2 lub 3 stycznia 2021 mieliśmy dyskusję, ciekawą dyskusję na temat permanentnej inwigilacji internetowej. Oczywiście standardem jest wyświetlanie reklam kilka chwil po tym, jak my czegoś szukamy do kupienia w necie. Pamiętam propozycje pralek … kilka dni po tym jak zakupiłem jedną. Ale tamtym razem poszło o nasłuch telefonowy. Że niby rozmawiasz sobie prywatnie w gronie (telefony w kieszeni albo na stole) i nagle za chwilę na internetach pojawia się niby od niechcenia reklama TEJ rzeczy, o której rozmawialiśmy. Zrobiliśmy wtedy eksperyment. Celowo zaczęliśmy rozmawiać o piwie. Że lubimy piwo. Że nie ma nic lepszego niż zimny napój z pianką. Że Heineken, to jest…
-
jestem zdewastowany
smutno mi Boże. Usłyszałem przed chwilą w radio, że dziś premiera nastąpiła najnowszej książki Kasi Nosowskiej. Wczoraj przeczytałem kolejne 54 strony i muszę powiedzieć, że za ostro zareagowałem. Ale, bo zawsze jest jakieś „ale”, gdyby ktoś mnie wysłał na bezludną wyspę i pozwolił zabrać 1 000 książek, to nowość Kasi by została w domu. No może to nie bełkot. Kasia ładnie pisze, tylko czasem mam wrażenie, że jest za bardzo zagmatwana myśl, albo nie przystoi prawie 50-letniej pani tak pisać. Zgadzam się z pisarką w sprawie kotów sąsiadów. W punkt wyłożyła racje obu stron. A bardzo zasmucił mnie wątek I Komunii Świętej. Czułem tę samotność małej Kasi razem…
-
nadciąga noc komety
Wizje chodźcie do mnie Blisko najbliżej Zostańcie w mojej głowie Najdziksze sny Cholery można dostać. Ręka do góry, kto ma tak samo?! A może to Noc Kupały, Sobótka, Pierwszy Dzień Lata? Lata mi to. Fakt jest faktem, że raz na jakiś czas jakaś melodia, jakiś utwór zakrada mi się do głowy i tam zostaje! Najgorsze, że to są najgorsze piosenki. Od samiuśkiego rana nucę „nadciąga noc komety” i nie może mi to się wybić z głowy. Czy wszystko ze mną dobrze, panie doktorze? Na szczęście ten przebój nie jest taki ostatni. Lubiłem głos Felicjana Andrzejczaka. I ta Urszula wewtle niczego sobie. Lubię jak Ule śpiewają. Jakoś gorąco się zrobiło.…
-
pan fasola
Nigdy nie byłem fanem tegoż komedianta. Na nerwy mi działał. Ale mam jego obrazek w głowie. Zawsze chciałem mieć dywan na klacie. Niestety, jedyny dywan, to pod łóżkiem. Kawior taki (po rosyjsku ковёр – dywan. Диван – łóżko, sofa. Zdałbym chyba ten rosyjski na maturze jednak). Także dziś zrobiłem sobie dywan na klacie. Sam się ostrzygłem, ogoliłem i … niechcący zrobiłem na pana Fasolę. Dziś już wiem, że dywanu na klacie bardzo nie chciałbym mieć. Kiedyś na studiach mieliśmy kumpla. Bardzo owłosiony i grubawy. Grając w kosza jedna drużyna była bez koszulek (żeby się jakoś rozeznać kto jest kto, z której drużyny). I raz przypadło mi w udziale krycie kolegi.…
-
cisza jak makiem zasiał
mogłoby się wydawać. Że niby taki milczącym jest. Nic bardziej mylnego. Po prostu po polsku milczę. Rozpisuję się za to po angielsku, na drugim blogu. Tak teraz sobie pomyślałem, że w zaniedbaniu moi polscy, nieumiejący angielskiego, fani. Tak jak grzmiałem w Sylwestra – rok 2020 przyniesie mi nową karierę – YouTube bloger-STAR. I powiem Wam nieskromnie, ze idzie mi … zaskakująco relwelacyjnie! Filmik z koncertu, wrzucony w maju widziało już prawie milion ludzi (bez 999 755). A jak otworzyć ostrygi z grudnia – 71 osób! Jest moc i potencjał! Wczoraj spotkaliśmy się u SłodkoKwaśnej. Podjedliśmy niezdrowe (smażona babka) i zdrowe (kimchi, tatar, rybka) pyszności. Pograliśmy w PS1 Classic. Z mieszanym…
-
a może by tak …
… zacząć śpiewać? kochani mam lotki. Zakupiłem we dwóch tych loteryjach! Mega millions i mega ball. No nie wiem ile można wygrać, ale chyba miliony. Pospacerowałem się dziś po Mieście i podobało mi się. Ostatnio skupiam się na ludziach, a nie na architekturze. Miasto już mnie tak nie porywa. Ale dzień był fajny. Na koniec wpadłem, do Jalapenos Mexican Bar and Grill. W szokum, bo poznali mnie. A ja ich. Jakaś pijana Nancy zaczęł mnie obłapywać. Ponoć odkryła parę dni wcześniej, że jest w 52% “Polkom”! No i zaczęła mi ręce całować i takie tam. Powiedziała, że się tu przeniosła z nadmorskiego New Jersey, bo się rozwodziła. Później zaczęła opowiadać…
-
otwieram oczy i …
… i nie jest źle. Żyję. „Dzień! Wspomnienie lata. Lata (…) tyle słońca w całym mieście, nie widziałeś tego jeszcze. Popatrz, o, popatrz”. – Mam nadzieję, że nie będzie już tych upałów – powiedział jakiś czas temu Rafał, wręczając mi zaproszenie na jego ślubo-wesele. Był też chyba wyraz na K w tym zdaniu, ale nie bądźmyż kurwa drobiazgowi. Oczywiście aż takich upałów nie było wczoraj. Choć wszelkie pogodynki i przepowiednie zapowiadały apogeum żaru. Było bardzo przyjemnie. Czasem słońce, czasem chmurka. Nie pociłem się bardzo i się dziwiłem, że inni przy stole się wachlują. Znaczy chory jakiś jestem. Przecie każdy kto mnie zna, to wie, że Wachlarz i Poty mam…
-
bóm wakacje w rzymie!
Kto pamięta taki zespół? Hejka kochani jak się macie? Bo ja z dnia na dzień coraz lepiej. Pics/photo – https://1drv.ms/f/s!AiQCiXakH-geplf_jQBNeIRnfbVw Myślałem, że mnie ta swobodna włoska flegma wkurwia, ale dziś (pisane 24.10) już wiem, że nie. Tak, jestem w słonecznej Italii i muszę Was zmartwić, że jest bardzo ciepło. Zapodawany jest krótki rękaw i nogaw! Nie mówiłem wiele o tym wypadzie, bo jakoś nie chciałem. Chciałem zrobić taką niespodziankę. Kto mnie śledzi na Insta, to mógł się zsiurpryzować. Bum! Insta story z Wiecznego Miasta! W marcu 2006 roku byliśmy. Nie wkładałem ręki do paszczy prawdy (mouth of truth), czyli zgodnie z tradycją nie powinienem byłem odwiedzić Romy raz jeszcze. Nie…
-
lp1
Nad głową moją ktoś wykleił strop Gazetami sprzed lat Heh, i przypomniała mi się działka Uli. Domek murowany, a na górze pokój ze spadzistym dachem dwustronnym. I ten sufit na poddaszu cały wyklejony posterami gwiazd z Dziennika Ludowego (?). Taka gazeta, co w wydaniu weekendowym miała rozkładany plakat. Sztandar Młodych? Nie, chyba Dziennik Ludowy. Stało się w sobotę rano w kolejce do kiosku, do którego przywozili ze 3 czy 5 egzemplarzy. Jak ktoś stał najpierw, to po zakupie oznajmiał – Shakin‘ Stevens, czyli Trzęsący się Stefan. I kolejka się ciut zmniejszała. A jak mówił, że na przykład Europe! To dopiero był szał. No i ta działka, a właściwie sufit poddasza…
-
tu brzoza, tu brzoza
Czyli Płock żąda dostępu do morza. Hejka kochani, jak się macie? Bo ja super ale w sumie coraz mniej super. Dziś zaszedłem do sklepu z książkami za nowym bestsellerem autorstwa Kasi Nosowekiej „AjażemjejpowiedziałaKaśka“. No nie ma! Rozeszło się. W Trójce ją teraz czytają. A właściwie Kasia sama siebie czyta. No fanem jestem Kasi i Heya, to kupię, a co mi tam. Od kilku dni przekomarzamy się z panio prof. ze Szczecina, jaka to super pogoda. Ale oczywiście „żółty skurwysynek“, jak to powiedziała albo uczona, albo ja, określając słoneczko, podczas naszej niedawnej konwersacji AjMasażowej, czai się znowu. Upały nadchodzą. I dlatego właśnie coraz mniej super się czuję. I tak we wtorek siedzę na lanczu…