• zupa mi się upiekła

    I popcorn mi padł. Nie mam ręki do zielska! No nie mam. Ukatrupiłem chyba popcorn. I ktoś się rzucił chyba z okna koło mojego biura. Wyjrzałem sobie dziś zza biurka w świat i zobaczyłem … Eh. Dzięki bogu, nie widziałem tego wszystkiego. A mogłem, bo przez okno chętnie zerkam. Obok biura mam Filharmonię Narodową i często słychać, jak mają próby. Taka dygresja do tego smutnego wydarzenia. Kiedyś wynajmowałem fajną chatkę na Madala/Olesińskiej. Blok w takie U jest, więc można było wejść i od tej i od tej ulicy. Oficjalnie chyba to Olesińska była. To były Andrzejki, mieszkałem tam krótko, czyli to musiał być 2004 rok. Pamiętam, że wróciłem późno i…

  • głośniej niż decybele

    tak, zdecydowanie się wybiorę za ocean w tym roku. Mąż pani prof. ze Szczecina był, siostra cioteczna mi donosi, że w sierpniu się będzie wojażować do Miasta. Po raz pierwszy. Powspółczułem jej terminu, ale zarazem pozazdrościłem. Lato w Nowym Jorku to makabra, ale w sumie da się znieść. Ja, z moimi potami, zniosłem. Trzeba z Ulą porozmawiać i rozejrzeć się za biletem. Ta pandemia już się przecie kończy. Początek końca – tak pan minister mówił ostatnio.   Paluszki mi uwolnili i poszedłem w tango. Na nowo zacząłem chodzić. I tu niespodzianka! Nie umiałem chodzić. Odruchowo stawałem na piętach albo na boku stopy. Pierwszego dnia wolności miałem skurcze łydek, lewego uda…