• to jest mój sen

    Ale ten sen ani nie zawstydza, ani nie przeraża mnie … często.  Edyta Bartosiewicz ścichapęk wydała płytę. Kiedyś lubiłem. Szalałem. Kolekcjonowałem płyty. Chodziłem na koncerty. Raz nawet byłem na jednym występie z Monią.   Pani artystka zamilkła na przełomie wieków. Co tam wieków!? To brzmi małomiasteczkowo. Artystka zamilkła na przełomie MILENIUM. Brzmi czarodziejsko, złowrogo. Ostatni regularny album w 1998. Później jakieś “The best of”. I jak makiem zasiał cisza. Cichosza!  Kiedyś w pracy miałem lektoraty – biznes angielski/Businness English. I był tam taki koleś z USA, który miał coś wspólnego z muzyką. Chyba teksty pisał. Nie pamiętam już. Pamiętam jednak, jak opowiadał o kolacji w domu Edyty Bartosiewicz. Powiedział, że pani miała poważne problemy…

  • Run Forrest run

    Przebiegnij Warszawo dziś było. Ustawiliśmy się z Panem K. blisko startu. Gdzieś koło 50 metrów lub ciut dalej. Ponoć ludzi było 2 kilometry i startowali przez 10 minut. Ustawieni tak w boksach startowych słuchaliśmy głupawych komentarzy prowadzącego. Kazali skakać, machać rękoma i tańczyć w rytm muzyki. Jako, że dla mnie to nie była muzyka, więc nie tańczyłem. Na sekundy przed 12.00 powiedziałem tylko do Pana K. – napierd..amy i tyle go widziałem. Endomondo odpaliłem na 20 metrów przed startem. Włączyłem muzykę i popędziłem ile sił w nogach. Przez pierwszy kilometr była walka, dżungla. Biegłem po pasie zieleni po lewej i po krawężniku po prawej. Czyli pokręciłem się trochę. Na drugim kilometrze…