-
kabel
Hejka kochani. Jak się macie? Bo ja super. Jesssu, ja to w jakimś marketingu albo pi-jarze powinienem pracować. No wszędzie znajomości nawiążę. Z każdym zagadam. Na każdym evencie służbowym poznam ciekawego klienta. A jak muszę coś zorganizować, to też bez problemu zagadam. Wybadam, ogarnę. Zachodzę ja ci na Okęcie. Pani miła w okienku, to się uśmiechamy. Aha, moja waga domowa ssie! Ważę się ja ci i patrzę, że mam 26 prawie kilo. Myślę sobie „o-o. Nie za dobrze“. Wyrzucam ze 2 pary butów, to i tamto. Odkładam flaszeczkę. Nadal powyżej 25 kg. Poddaję się. Najwyżej dopłacę za nadbagaż. Kładę ja ci walizę na pas i w szokum jest! 23,8 kg!…
-
bateria mi nie padła
Tak leciałem do tych Stanów, że bateria mi nie padła. Mało tego. Ledwie kreseczka się uszczknęła! Taki dobry jest dreamliner! Żartuję z tym samolotem. Ale. To był mój najfajniejszy lot za ocean. Ale. To był najgorszy lot za ocean. Jaki jestem zagadkowy! Wszystko w swoim czasie. Sam lot bardzo fajny. 80% czasu przestałem i przegadałem z ludźmi. Na sam przód jak siadałem (miejsce po środku. Samolot miał 3 rzędy po 3 fotele), to chłopiec z lewej mi przytrzymał poduszkę i koc. I pas. Bardzo miłe z jego strony. 40 minut obsuwy. Bo czekaliśmy, aż się ludzie przesiądą. Kolejne 40 minut dreamliner stracił w powietrzu. No i na sam koniec, nic…