-
już prawie czas
Eh, a tak ścichapęk włączyłem sobie Rolling Stones’ów – Let it Bleed (50th Anniversary Edition). Nie wiem czemu w sumie ten klasyk? Fanem Stones’ów nie byłem, choć dwa razy ich nażywo widziałem. Mam z nimi fotę i mam ze dwa albumy. Wolałem ich od Bitelsów. Ale kiedyś kolega mi pożyczył całą dyskografię 4 z Liwerpulu i stwierdziełm, że wow, co za świetna muzyka. Faktycznie najlepszy band wszech czasów. Ale później jakoś nie dałem rady ich słuchać. Tkaże za bardzo szalonym fanem nie jestem jednych i drugich. Tylko coś mnie na sentymenty wzięło dziś i słucham tej rocznicowej edycji. Halloween może jaki, czy co? Teksańska wyprawa się zakończyła. I była super!…