• u barbera fajnie jest

      Hejka kochani. Stało się. Niepostrzeżenie w sierpniu lat 10 memu blogu strzeliło. A to taki był przypadek, że go rozpocząłem. Chyba Słodkokwaśna podpowiedział mi, żeby zacząć pisać blog. Bo jak jeździłem do Stanów, to pisałem co dzień dziesiątki maili i personalizowałem je. Czyli pracochłonne to było. I tak powstał dziennik ten. Dziś tak mnie tknęło, żeby pokusić się o to, żeby wskazać, który wpis był najlepszy. Nie chce mi się przeglądać prawie 200 postów, ale przed oczyma staje mi zawsze historia o tym, jak mało co mnie i Słodkokwaśnej nie ubiło. Bo pomidory pikantne pasteryzowaliśmy. Eh, ten młodzieńczy wiek. Pyś mi się cieszy na samo wspomnienie. Ale od razu…

  • Wpis zawiera lokowanie produktów

    9/11 – nie, nie chodzi o dzwonienie na policję. Naszło mnie z okazji rocznicy. Pamiętam, że siedziałem w pracy 12 lat temu i zszedłem z biura na halę. Wychodziło się od razu na sektor AGD i ścianę telewizorów. Jakieś wieże płonęły. Wyglądało to niesamowicie ale kompletnie nie rozumiałem o co chodzi. Marzeniem moim było zawsze zobaczyć Miasto ale te ataki jakoś nie łączyły się z ty faktem. Teraz twierdzę, że to nie sprawiedliwe było robić to temu Miastu. W sumie to żadnemu miastu nie fair byłoby to robić. Pamiętam też głupią stażystkę z 2002 roku, która opowiadała, jak była w NYC i miała tego dnia podziwiać panoramę Miasta z jednej z dwóch wież. Zachciało jej się…