-
budzi mnie sen
ten sen przeraża mnie. Jakaś Edyta Bartosiewicz się na stare lata robię. Ona, odkąd pamiętam, mówi o snach. Że śni, że pamięta, że wierzy. Żonkile pachną osobliwie. Żeby nie powiedzieć – śmierdzą. Ale wiosna idzie. Wielkanoc nadciąga. Także dziś wieczorem mycie nóżek, a jutro ukrzyżowanko (krucafiks) i w niedzielę z martwych powstanie. Także żonkil w mieszkaniu musi być. Wali mi też na chacie starą skarpetą. Ciekawe, czy to ta, co jej od tygodnia znaleźć po praniu nie mogę? Albo to te szczawiany i kapuściany z garnka się wydobywają, bom se kapuśniaczek nastawił. Mniam. Sny mam czasem dziwne, czasem nierealne, a czasem wręcz rzeczywiste. Czasem zdarza mi się budzić i sprawdzać…
-
zmartwienia i inne rośliny
to już będzie bez mała 3 lata. 3 lata jak pani prezes o urodzie prawdziwej, wrednej pani prezes zniszczyła Trójkę. Słuchałem tej stacji jeszcze przez jakiś czas, bo nie było nic innego, bo nie można się było, po ponad 30 latach, od tak się odzwyczaić. Odstawić Trójki łatwo się nie dało. Radio Nowy Świat mnie nie porwało. Słuchałem tam kilku audycji, ale nie była to jakaś zatrważająca liczba. Może z dwa programy mnie interesowały. Nie było tam trójkowego klimatu. Manna nie trawię, więc tym bardziej nie ciągnęło. Cały czas było radio Muzo FM, ale oni tylko mieli dwie fajne audycje autorskie – o 20.00 w poniedziałki i wtorki. Bisior i…
-
jest taki dzień, czyli …
oddawać moje hajsy! Dziś nadszedł dzień spowiedzi przed fiskusem! Co roku tego dnia jest tłok na stronie, jest problem z zalogowaniem, jest niemożliwość porachunków. Bo nagle się okazuje, że wszyscy chcą albo się porachować, albo zobaczyć tę zgrozę – ILE DO DOPŁATY. I wszyscy o tym i wiedzą, i mówią, i co roku jest to samo. Niemożność zalogowania się. Paradnie! Także Maciusiek już wczoraj knuł i zasadzał się na stronę z podatkami. Ale za każdym razem komunikat grzmiał, że trwają prace nad umieszczeniem PIT-ów. Dziś rano z taką pewną nieśmiałością zalogowałem się. 7 rano na cyferblacie była. I o dziwo udało się! Ostatnimi laty podatek był pokolorowany na czerwono.…
-
dzie uty odkuj uty
literki mi się zjadają. Jesssu. Jutro jest Dzień Świstaka!? A za tydzień Tłusty Czwartek. Ale za tydzień to ja będę … Czy ja pisałem, że jestem ogromnym fanem pani Kamili Kalińczak? A właściwie jej profilu na IG o nazwie „ąę”. Wczoraj sobie pooglądałem kilka mądrości o naszym ojczystym języku. Fajnie. Wszcznę dyskusję może o tym, że zacne wyrazy mamy. Tłumaczenie o znakach diakrytycznych też ciekawy. A właściwie pointa zacna. Zacytowała facetka od polskiego pana profa Bralczyka – Jest różnica, czy robimy komuś łaskę …”. Także używajmy naszych polskich literek, bo można się kompletnie nie zrozumieć. Z ciekawostek nauczyłem się, że % możemy nie odmieniać, gdy mówimy o ułamkach. Bo stwierdzono,…
-
zgadnij czym jestem
Mam 13 serc, ale nie mam innych narządów? Czym jestem? A szperam sobie po necie i znalazłem pytania, na które dzieci szybko odpowiadają. Pierwsze pytanie było łatwe, bo odpowiedziałem w mig. Czyli to prawda, że my zawsze jesteśmy dziećmi. Jestem wysoki (wysoka), kiedy jestem nowy (nowa). Kiedy się starzeję, robię się niski (niska). Czym jestem? Odpowiedziałem od razu: świeczka. Ale może to być i ołówek, i kredka. Dodam jeszcze a propos ostatniego wpisu, że mam niby triathlonu unikać. Cholera, myślałem o tym. Jak ponad rok temu wróciłem na basen, to pomyślałem o tych zawodach. Rower lubię. 3 półmaratony przebiegłem. Woda była największym problemem. Ale jakoś mi idzie to pluskanie się…
-
pakiet mężczyzna
W robocie promowali jakieś profilaktyki dla pań w październiku. Bo raka piersi można wyleczyć, jeśli się szybko zdiagnozuje. W listopadzie panów zachęca się na profilaktykę raka. Tylko nie wiem czego. Prostaty czy jąder. Ale HaeRy wysłały newsletter, że 2 godziny wolnego mogę sobie wziąć, jeśli przebadam się pod kątem nowotworu w firmowej przychodni. Jako, że obciążony jestem genetycznie, to się badam co roku. No i teraz też postanowiłem. Pani w okienku w przychodni nie znalazła programu „nowotwór”, ale zapisała mnie chętnie na darmowy pakiet „mężczyzna”. Wziąłem chętnie. Ale mina mi zrzedła, jak pani mi wydrukowała litanię z badaniami. Zrobiłem wszystko nieśpiesznie, ale w miarę szybko. W tym tygodniu poszedłem na…
-
wyginam śmiało ciało
I nie za bardzo mi to idzie. Ha! Ah, dygresyja! Byłem w Kopenhadze w ostatnią sobotę. To tylko chwilka od Malmo. Przez ten most się tylko trzeba przeprawić. Pociągiem. Choć Szwedy coś przebąkują o metrze jakimś. Zobaczymy. U nas tramwaj do Wilanowa budują już ponad rok. I powiem tak – bojkotuję! Moja noga w tym pojeździe nie postanie. Kopenhaga fajna. Polecam, jakby kto miał jakąś nadwyżkę wolnych środków. Bo drogawo jest. Poszliśmy na running sushi. Taka restauracja, w której jedzenie krąży na taśmach. Przybytek otwierali o 17.00, więc mieliśmy czas pozwiedzać stolicę Danii. Wyszukaliśmy w google kilka niewyszukanych, ale popularnych pubów/barów. I o zgrozo do żadnego nie weszliśmy. Okazuje się,…
-
dobranoc, to będzie bardzo dobra noc
hejsan! Dawnom nie pisał, bom jakiś taki pozbawiony weny był. Ale co słonko widziało? Sporo. Ale zacznijmy od końca. Od kilku wyborów mam zawsze taką naiwną nadzieję, że coś się zmieni, że *** już nie wygra. Słodkokwaśna zawsze mówił – co ty pierdolisz, *** wygra! (a trzeba wiedzieć, że Słodkokwaśna daleka od popierania *** jest. No kolega po prostu mocno stąpa po ziemi). Aha, używam 3 gwiazdek, bo jest cisza wyborcza i nie wiem, czy można agitować lub wręcz od-zachęcać. Tym razem jednak mam realną nadzieję, że coś się zmieni na lepsze. Że jeśli nawet *** wygra, to już rujnować kraju nie będą. Obejrzałem filmik 10 października z udziałem szefa…
-
shaker maker
nie wiem dlaczego akurat dziś przypomniała mi się pewna historia z shakerem. Straszną głupotę zrobiłem. Aż wstyd się przyznać. Stare czasy. Jeszcze przed Wielkim Remontem w 2014. Weekend mija pod znakiem robót. Dopiero gdzieś po 18 dotarłem na Sadybę. Zmęczony lechutko. I głodny. Wychodząc z biura zacząłem się zastanawiać, gdzie by tu przetrąć to i owo. Na pewno nie w centrum. Jakoś nie miałem ochoty na tłumy. Wskoczyłem do 180 i lecę na Sadybę. Pomyślałem o Fidze, takim bistro na dzielnicy u mnie. Ale skonstatowałem szybko, że 180 leci Powsińską, nie Sobieskiego. Także Figa odpada. A schaboszczaka robią całkiem całkiem. Hindus? Yaki Taki, czy jak się to nazywa? No też…
-
Jestem straumatyzowany
Z taką pewną nieśmiałością naszło mnie. A to wszystko spowodował deszcz, jedno zdjęcie, jeden owoc. Jak grzyby po deszczu te truskawki wyrosły. Pamiętam jak rok temu postanowiłem zrobić dżem. Po raz pierwszy w życiu dżem. Oczywiście na sam przód zatelefonowałem do ekspertki wszelkiej Kulinarii – mamusi. Wywiedziałem się wszystkiego. Przy okazji konwersowania z Wielkim Pe, kiedy to poinformowałem go o moim planie, nauczyłem się, że warto dorzucić kilka plasterków imbiru. – ale jak to imbiru? Przecie nie znajdę później – pytam wielce zadziwiony – znajdziesz – odpowiedział ze stoickim spokojem Wielki Pe! I cholera, znalazłem! Nie byłem zachwycony z moich dżemów. W sumie to jestem rzadko kontent. Krytyczny co do…