• nasłuch gugle

    bodajże prawie dwa lata temu, bo 2 lub 3 stycznia 2021 mieliśmy dyskusję, ciekawą dyskusję na temat permanentnej inwigilacji internetowej. Oczywiście standardem jest wyświetlanie reklam kilka chwil po tym, jak my czegoś szukamy do kupienia w necie. Pamiętam propozycje pralek … kilka dni po tym jak zakupiłem jedną. Ale tamtym razem poszło o nasłuch telefonowy. Że niby rozmawiasz sobie prywatnie w gronie (telefony w kieszeni albo na stole) i nagle za chwilę na internetach pojawia się niby od niechcenia reklama TEJ rzeczy, o której rozmawialiśmy. Zrobiliśmy wtedy eksperyment. Celowo zaczęliśmy rozmawiać o piwie. Że lubimy piwo. Że nie ma nic lepszego niż zimny napój z pianką. Że Heineken, to jest…

  • anal canal

    nie, to nie będzie o Kanale LaManche. Nie wiem czemu tak ścichapęk pewna dykteryjka sprzed lat mi się przypomniała? Mój serdeczny przyjaciel Radzio(sław) i jego wtedy przyszła żona zapisali się na początku milenium na kurs językowy. Przyszła małżonka tak dała po nauce, że nawet do egzaminu First Certificate podeszła. I zdała go! Taka zuszka dziewuszka. Przyszły jej mąż wykazał się lenistwem i nie podszedł, i w konsekwencji nie zdał. W grupie językowej mieli takiego Sralę Mądralę. A co robi klasyczny Srala Mądrala? Oczywiście je wszelkie rozumy. Nie wiem, dlaczego padło pytanie „jak jest odbyt po angielsku”? Nie wiem jaki był temat lekcji. Czy to lektorka miała dosyć Srali Mądrali i…

  • opowieść wigilijna

    Święta, święta i wiadomo po czym już. Magia Świąt istnieje. Tak zwany Christmas spiryt mnie dopadł! A właściwie stróżów prawa. Od kilku dób (no właściwie za chwilę będzie od tygodnia), dni mamy coraz dłuższe! Hura! Wiosna idzie, choć zima się ledwo zaczęła. Ale to tylko taka dygresja, nie spiryt świąteczny. Dawno nie pisałem, bo strach pisać. Zacytuję tu kogoś i ten ktoś mi za chwilę dzwoni, że tantiem się domaga, że bez zgody zamieszczam wypowiedzi. Eh ten szwagier. Pewnie pierworodny go napuścił, bo prawo studiuje. Ale jako że Święta i koniec 2022, to skrobię coś. A niech tam. Rano posłuchałem sobie do pobudki Radio 357 i tam młody pan redaktor…

  • jak mnie słyszysz

      Ja wisła, ja wisła Właśnie się zakończył PL21, czyli polski top 21 wieku, czyli artyści debiutujący w 21 wieku. Obstawiałem albo Dawida Podsiadło, albo Lao Che. Pamiętam road trip i wycieczkę do USA w 2015 roku. W 2014 siedziałem w Polsce bom duży remont robił i nie miał hajsów na wojaże. Także w 2015 odbiłem sobie. Nawet Państwa z Europy na K. namówiłem na wojaż. Z dziećmi, wtedy lat 10 i 7! Czyli bąbelki były. Pamiętam rozmowy z Panem od Państwa z Europy na K. na temat muzyki i Lao Che. Mówił, że to nie jego bajka, że straszna kakofonia. I pamiętam też doskonale jak mieliśmy imprezę w Fair…

  • kaczka za mną czasem chodzi

    ciekawe czego mi brakuje? Jak kiedyś pewnej restauratorce pani Magdzie (nie, nie tej Magdzie) powiedziałem, że raz na jakiś czas wątróbka za mną chodzi i nie ma zmiłuj, muszę zjeść, to ona rzekła – za mało żelaza. Ciekawe, to nie pierwszy raz słyszałem taki odzew na hasło „pragnę wątróbki”. Co z tym żelazem? Raz na jakiś czas chodzi za mną kaczka. Kwak kwak. Robiłem ją wcześniej na bardzo zły sposób. Jakieś złe internety czytać widać musiałem. Smażyłem niemiłosiernie długo, a później do pieca jeszcze. Później jakoś się opamiętałem i grillowałem tylko z dwóch stron. Tak na oko, ale raczej za długo. Dopiero nie tak dawno jak ostatnio Wielki Pe zapodał…

  • chyba się pogryzę z żabką

    Z tym sklepem. Bardzo nie lubię, jak ktoś próbuje mnie oszukać. W takiej quasi piekarni/lodziarni obok domu moja noga już nie postanie. A taka ładna była. 400 kroków od domu. Ale nie! Nie daję się oszukiwać. Strasznie mnie mierzi takie głupie podejście do klienta. A łatwiej byłoby pójść na rękę i klient wyszedłby zadowolony. Jakiś czas temu kupowałem sobie lody w tym wspomnianym przybytku. Dobre, craftowe (modne słowo ostatnio). Zauważyłem, że w środy (wiadomix: środa – dzień loda, a czwartek – dzień bez majtek) mają promo: kup 3 a dostaniesz 2. A może odwrotnie? Kup 2 porcje, a trzecia gratis? Brzmi logiczniej. I ostatniego razu skusiłem się na promo. Gałka…

  • hipochondriusz

    lubię się bawić języ(cz)kiem, słowem, literkami. Lubię sobie wymyślać imiona różne. Raz dzieciom Państwa z Europy na K. próbowałem wmówić, że mam na imię tak naprawdę Ambrozjusz. Małe wtedy były, więc chyba uwierzyły. Podoba mi się również Klaustrofobiusz. Za Genitaliuszem nie przepadałem, bo jakieś takie … *ujowe było. Ale Hipochondriusz brzmi pysznie! I tak … esencjonalnie. Ogólnie lata mi koło nosa, jak się coś ze mną dzieje. Na początku oczywiście atak paniki, jak coś łupnie, zgrzytnie i zaboli. Najgorsze scenariusze przed oczami mi stają. Przecie pisałem, jak po dostaniu bomem w głowę, biegłem na … jezzzu, chciałem napisać na trepanację czaszki! Nie, nie. Zapisałem się na takie badanie, co się…

  • twindemia

    Świat nie przestaje mnie zadziwiać. Ostatnio tak sobie gaworzyłem z kimś, że cisza w sprawie pandemii w mediach. A dwa lata temu i w ubiegłym roku zamknięci byliśmy i bombardowani zatrważającą liczbą nowych przypadków. Strach blady! Ale po dwóch latach to już nudno było mówić o zarazie. Na nikim liczby już nie robiły wrażenia. Maski tylko uwierały, a nie chroniły. Poza tym ludzie się zaszczepili i … nastała wojna. Kolejny gorący temat. Ale ile można pisać i o czym przez te 8 miesięcy? Wiadomo – Putin chuj. Tak nawet stoi na pewnym stoisku w Food Town’ie w Fabryce Norblina. Przypadki covidowe już nie robią wrażenia i już nie są nawet…

  • ding dong

      – a po chuj ci dzwonek? – rzekł, czy też quasi filozoficznie zapytał szwagier – no masz w sumie rację – odparłem zaskoczony błyskotliwym, ale jakże mądrym ni to stwierdzeniem, ni to zapytaniem Moja administracja dała znać o sobie. Rency opadają. Ale chyba się starzeję, bo ani nie napisałem, ani nie zaszedłem do urzędu co by obtańcować. Już wolałem zlikwidować dzwonek. Nie dalej jak kilka lat temu, ale kilka, ze trzy może, moja mądralińska administracyja wymyśliła ulepszenie – światło zapalające się na klatce dopiero jak staniesz twarzą w twarz z foto komórką. Wcześniej wystarczyło lekutko wrota uchylić i już nastawała jasność. A teraz trzeba w ciemność wejść. Bałem się…

  • latka lecą

    dziś sobie pogmerałem w intranecie pracowym. Jest tam taka zakładka „twój profil”. Wszystko jest. Ile zarabiam (rubin 13 złotych brutto), ile lat stażu, jakie szkolenia mam, szczeble kariery. Ale uderzyła mnie jedna informacja: Data wejścia w wiek ochronny: 07 marca 2037 rok Data nabycia praw emerytalnych: 07 marca 2041 rok Szok! Emerytura to taka odległa wizja, ale te 15 lat, to takie szast-prast! Za niespełna 15 lat będą mogli mi naskoczyć. Trzeba tylko prześlizgnąć się jakoś przez ten czas. Oczywiście pracując. Cholera, ja i emerytura!? I to już całkiem, całkiem za rogiem. Przecie na Sadybie mieszkam 17 lat! 1 września mi strzelił kolejny rok w tym magicznym miejscu Mokotowa. Aha,…