suchy styczeń
czyli dry january, czyli tu pić, czy tu nie pić.
Rok temu znajomi ze Szwecji zrobili sobie suchy styczeń. Zero alku przez miesiąc. Cóż, w kraju katolickim, takim jak Wolska, przecie mamy sierpień – miesiąc bez alkoholu. I znam ludzi, którzy czczą to. W tym roku i ja postanowiłem sobie zrobić przerwę od alkoholu. Na miesiąc. Takie podśmiechujki były, że może jeszcze luty. Ale ja poważnie mówiłem, że „nie wiem”, albo „nie mówię „nie””. Wczoraj pozwoliłem sobie na to i owo w restauracji, ale tak sobie myślę, że może dać sobie spokój z trunkami i w lutym?
Ktoś powiedział nawet żartem, że teściowa czyjaś zrobiła sobie „white january”, czyli biały styczeń. Piła wszystko co białe – wino, woda, wódka. Można? Można.
W styczniu nauczyłem się dwóch rzeczy:
1 piwo bezalkoholowe już nie jest tak ohydne jak kiedyś
2 Heineken i Carlsberg są całkiem całkiem.
3 napoje bezalkoholowe są drższe niż alkoholowe (gin i piwo porównywałem)
To trzy rzeczy. Na naukę nigdy za późno.
Dawno temu pisałem o książce, którą sprawiła mi pani prof. ze Szczecina – dlaczego czas biegnie szybciej, gdy się starzejemy. Zabrałem ją do samolotu do USA, i chyba w tym kraju ona została. Nie dało się tego czytać. Ale wniosek teraz mam jeden. Tuż przed zmianą, kolejną zmianą, kodu – czas nie biegnie szybciej, gdy się starzejemy. Czas … gna (nie chcę być wulgarny w 2025 roku).
W radiostacji mej ulubionej, prowadzący różne audycje sięgają do muzyki sprzed 40 i 30 lat. Faktycznie fajna muza. A ćwierć wieku temu tak się przecie baliśmy Y2K! i jakoś się nic złrgo nie stało. To już ćwierć wieku!
2025 zapowiada się ciekawie. Niespokojnie. Ale tak pozytywnie niespokojnie. W pracy dużo pracy. Zmiany i awanse. Ukośne awanse, jak ja to nazywam. Czyli więcej pracy za tę samą zapłatę. Sceptycznie podchodzę do tego. Ale praca to praca. Nie jest to numer 1 na liście moich priorytetów.
Tak sobie myślę, że szczęściarz jestem. Dużo już mych marzeń się zrealizowało. Jedno nawet w 2024. Muzyczne marzenie to było – The Cardigans na żywo.
A w tym roku kolejne – road trip do Chorwacji oraz zobaczenie kolejnych idoli na żywo w Sztokholmie – Kent.
A to mi się do dziś bardzo podoba