życie

3/5/7

Nie, nie ul. Myśliwiecka 3/5/7, ale radio 357.

 

Słuchałem Trujki po tych zamieszkach majowych. Broniłem Trujki. Nawet jak odpalił się Nowy Świat, to trwałem. Bo trzeba być na dobre i na złe. Większość uciekła.

Nowy Świat mnie na kolana nie rzucił. Podsłuchuję sobie. Ale chyba wciąż Trujka była częstszym gościem. Do 5 stycznia A.D. 2021.

Nie ma już innej częstotliwości dla mnie. No może to złe słowo, bo Radio 357 jeszcze na FM nie nadaje.

Nie wierzyłem, że uda się stworzyć coś wtórnego. Że da się Trójkę odtworzyć, skopiować. Ale od kilu dni słucham i się nie mogę oderwać. Zastanawiam się nawet na wysokością finansowania tego cuda. Bo to, że patronem będę, przesądzone już jest. Pomyślimy. Może 35,7 zł miesięcznie?

 

I też muzyka na nowo staje się przyjemnością.

Zasłuchuję się w … Taylor Swift. Mówiłem Arkowi-Zegarkowi, że jej letnie dzieło „Folklore” jednym uchem wpada, drugim wypada. Jakbym słuchał jednego, bardzo długiego kawałka. Ale zimowy „Evermore” mnie oczarował. Słucham i słucham. Nawet niektórzy radiowcy są zadziwieni.

A pani Taylor, jako jedyna ma już pięć albumów, które okazały się najlepiej sprzedającymi się w ciągu danego roku. Adele ma takie cztery osiągnięcia. Ale tylko z dwoma krążkami. Jej 21 okazał się najlepiej sprzedającym się albumem w 2011 i 2012 roku. A 25 – w 2015 i 2016. A pani Taylor zrobiła to z pięcioma różnymi płytami. Jak widać z takiego kiepskiego country można wyrosnąć i zacząć tworzyć coś innego.

Wróciłem z Kwakowa. Eh, dobrze tak wyjechać z Warszawy. Dosyć miasta. Zwolnienie tempa i doznań jak najbardziej posłużyło. Czas płynie inaczej.

Kolega produkuje nawet dobre wino i hoduje owieczkę i barana. Głupie to zwierzątka. Non stop wgapione we mnie jak przechodzę kawałek od nich. Ale spieprzają, jak jestem obok. Meee, beee.

Co do wina własnej produkcji w Kwakowie, to zaproponowałem nazwę KFUCKOFF. Wydaje mi się, że o wiele to lepsze niż pretensjonalne Wino z Kwakowa, c’nie? Ale napitki kolega robi dobre. Posmakowało wszystkim.

 

Robiłem zakupy w Wierzchowicach. Poproszono mnie, żebym kupił lody. Takie, jakie pani Magda zawsze bierze. Podbijam do sklepu. Zaopatrzenie kiepskie bardzo. Ale pytam się o lody, które zawsze pani Magda bierze. Ekspedientka nawet się nie zdziwiła. Ale i tak powiedziała, że nie ma. W sumie, to żadnych lodów nie było, więc to żadna filozofia odpowiedzieć na pytanie o lody pani Magdy.

Ale fajny klimat. Przypomina mi czasy dzieciństwa.

Pani w Radio 357 rozmawiała z drugą panią o pandemicznym życiu w Gruzji. Inne tempo życia. Nie umawiasz się na konkretną godzinę i nie tupiesz nogą, jak już minuta po wyznaczonym czasie mija, a gościa nie ma. „Wpadnę do Ciebie jutro” – to znaczy nie mniej, ni więcej, że odwiedzę kogoś, jak wstanę (nie przed 11) i wydoję krowy.

Jak ktoś ma urodziny, to nie potrzebuje ani zaproszenia, ani prezentów. W sklepie i tak nic nie ma. A jak jest, to się nie ma pieniędzy. W sklepach najczęściej odbywa się wymiana barterowa. Ja biorę dobro spożywcze na zeszyt, ale jak będziesz przechodził obok, to ci kwiatków nazrywam i wręczę. Eh, życie może być inne.

Ula z Teksasu przysłała filmik, że jej śnieg do basenu pada. Dziwny ten świat w 2021!

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Leave the field below empty!